sobota, 29 marca 2014

Rozdział 92

Rozdział 92.

Obudziłam się z samego rana i odkryłam, że leżę na kanapie. Obok mnie chrapał Julio, z głową na kanapie i resztą ciała na podłodze. Zaśmiałam się w duchu. Wyglądał przekomicznie. Zrzuciwszy z siebie koc, klepnęłam mężczyznę w brzuch, w celu obudzenia go, a następnie pomaszerowałam do łazienki. Na miejscu wzięłam ciepłą kąpiel, uporczywie starając się przypomnieć sobie, jak to się stało, że usnęłam na kanapie. Jednak na próżno. Następnie udałam się do swojego pokoju, aby się ubrać. Stanęłam w samej bieliźnie przed szafą i zaczęłam zastanawiać się, co włożyć. Nie miałam ochoty na kwieciste bluzki, czy kolorowe sukienki. Przypominały mi o Germanie i etapie, który chciałam zakończyć. Który był już jedynie przeszłością, o której musiałam zapomnieć.

- Angie, chodź na śniadanie! - do pokoju wpadł Julio. Zilustrował mnie wzrokiem i uśmiechnął się zawadiacko.
- Nikt cię nie nauczył, że się puka?! - warknęłam, krzyżując ręce na piersi. Z jakiegoś powodu mój głos brzmiał nieco piskliwiej niż zazwyczaj. Odchrząknęłam.
- Gdzież moje maniery? Przepraszam - zaśmiał się. - Jeżeli nie wiesz, w co się ubrać, doradzę ci, że najlepiej będziesz wyglądać w... w tym - wskazał na czarny top z białym nadrukiem, przedstawiającym jakąś abstrakcje. Nie miałam go na sobie całe wieki.
Spojrzałam na Julia z kamienną twarzą. On natychmiast odczytał moje intencje i mrugając do mnie, ulotnił się z sypialni. Przyjrzałam się bliżej czarnej bluzce. Po krótkim namyśle narzuciłam ją na siebie, dobierając do tego czarne rurki. To zdecydowanie nie był mój styl, ale nie wyglądałam najgorzej. Związałam włosy w kitkę i udałam się do kuchni. Na mój widok Julio zacmokał.
- Miałem rację. Wyglądasz genialnie! Siadaj, zrobiłem śniadanie.
Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam przy stole.
- Nie musiałeś... - zaczęłam.
- Przynajmniej tak mogę ci się odwdzięczyć - powiedział, nakładając mi na talerz twarożku i jajecznicy z pomidorami i nalewając kawy zbożowej do białej filiżanki.
Posiłek był wyśmienity. W głębi duszy byłam mu wdzięczna, że wyręczył mnie w jego przygotowaniu. Cóż, moje zdolności kulinarne niestety nie były na zbyt wysokim poziomie. Po skończonym posiłku, Julio oznajmił:
- Muszę już iść.
- Do pracy? - spytałam niepewnie.
- Można tak powiedzieć - mruknął.
- Jasne. Mam przygotować bandaże? 
Julio zaśmiał się i opuścił moje mieszkanie, uprzednio całując mnie w policzek. Chwilę jeszcze wpatrywałam się w drzwi, za którymi zniknął, aż wreszcie otrząsnęłam się i postanowiłam zabrać się za porządki w mieszkaniu. Włączyłam muzykę z odtwarzacza i niczym Olga tańczyłam po domu z odkurzaczem i ścierką do kurzu. 

Wieczorem rozległ się dzwonek, a w drzwiach znów stanął Julio. Ku mojemu zdumieniu, wyglądał zupełnie normalnie. Ani śladu pobicia.

- Masz nadzieję, że znowu cię przenocuję? - skrzyżowałam ręce i spojrzałam na nieco, uśmiechając się lekko.
- Niezupełnie. Znaczy tak, to też, ale nie. 
Wyciągnął z zza pleców kask motorowy i podał mi go. Spojrzałam na niego zdumiona.
- Zabieram cię na przejażdżkę. No chodź.
Wyszliśmy przed budynek. Zaparkowany był tam duży, czarny motor. Julio uśmiechnął się do mnie i podszedł do niego. 
- Jeśli myślisz, że wsiądę na to narzędzie diabła... A po za tym, jesteś taki wprawiony w kradzieżach samochodów, mogłeś sobie zwinąć jakieś porche...
- Po pierwsze motory są o wiele bardziej macho, a po drugie - jasne, że wsiądziesz. 
Po tych słowach włożył sobie kask na głowę, a następnie podszedł do mnie, chwycił mnie w pasie i posadził na motorze. Wyrywałam się i wierzgałam nogami, jednak na próżno.
- Angeles, nie panikuj. Będzie fajnie.
- Oho - mruknęłam. - Jeżeli się zabijemy, to będzie na ciebie.
Rozwiązałam włosy i założyłam kask. Julio zapalił silnik, który zaczął warczeć. Kurczowo uczepiłam się jego pleców i zamknęłam oczy. Motor ruszył. Poczułam na sobie pęd powietrza. Serce waliło mi jak oszalałe.
- Angeles, spokojnie! Wyluzuj się! - krzyknął Julio.
Wzięłam głęboki oddech i uchyliłam powieki. Prędkość była przerażająca, ale zaczęło mi się nawet to podobać. Wciąż kurczowo trzymałam się przyjaciela. Wyjechaliśmy na dość ruchliwą ulicę. Z zawrotną szybkością wymijaliśmy trąbiące samochody. Z każdą chwilą ta jazda wydawała mi się przyjemniejszą. Wydawałam z siebie głośny okrzyk. Mężczyzna zaczął się śmiać. 
Po kilkunastu minutach zatrzymaliśmy się przed jakimś barem szybkiej obsługi. Julio zeskoczył z motoru, zdjął swój kask, a następnie uwolnił i mnie od niego. 
- I jak ci się podobało? - zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy.
Rzuciłam mu się na szyję i uścisnęłam go. Szybko jednak się odsunęłam. 
- To było niesamowite! Dawno się tak dobrze nie bawiłam!
- Trzymaj się mnie, a będzie tak częściej.
- Podoba mi się to - uśmiechnęłam się. 
Nagle poczułam, że robi mi się zimno. Nie wzięłam z domu żadnej bluzy, a wieczór robił się coraz chłodniejszy. Wzdrygnęłam się. Julio, jakby czytając mi w myślach, zdjął z siebie swoją czarną kurtkę ze ćwiekami i narzucił mi ją na ramiona.
- Dziękuję. A ty nie zmarzniesz? - spytałam niepewnie.
- O mnie się nie martw, Angeles. Zaczekaj tutaj. Kupię nam coś do picia.
Przytaknęłam i oparłam się o motor, czekając aż mój kolega wróci. Przejechałam sobie dłonią po włosach, które całkiem rozczochrały się, będąc pod kaskiem.
- Ktoś umarł, Angie? - dobiegł mnie znajomy głos. 
Odwróciłam się i ku mojemu zdumieniu, ujrzałam Germana, który zilustrował wzrokiem mnie i mój czarny strój.
- Nie. A ty co? Bierzesz udział w konkursie na największego sztywniaka w Buenos Aires? Bądź na tyle uprzejmy, daj mi spokój i zajmij się własnym życiem.
- Jak sobie chcesz, ale pamiętaj, że z tym typem daleko nie zajdziesz - powiedział i odszedł.
- Jesteś zazdrosny i tyle! - krzyknęłam za oddalającym się szwagrem. Nawet nie raczył się odwrócić. Westchnęłam. Po chwili zjawił się Julio z dwoma plastikowymi kubkami, wyposażonymi w kolorowe słomki. Podał mi jeden. Napiłam się troszeczkę. 
- Skąd wiesz, że uwielbiam czekoladowego shake'a? - spytałam zaskoczona tego dnia po raz kolejny.
- Nie wiem. Po prostu sam go lubię. Popatrz, Angeles, tyle nas łączy.
Po tych słowach uderzył swoim kubkiem o mój i powiedział:
- Nasze zdrowie.
- Nasze zdrowie - powtórzyłam i pociągnęłam przez słomkę.

Następne kilka godzin spędziliśmy na zwiedzaniu okolicy. Chociaż się tego nie spodziewałam, jazda na motorze niesamowicie przypadła mi do gustu. Gdy wreszcie dojechaliśmy z powrotem pod kamienicę, w której obecnie mieszkałam, była trzecia nad ranem. Zeskoczyłam z motoru i poczułam, że nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Chwyciłam się ramienia Julia, który zbliżył swoją twarz do mojej i uśmiechnął się. 

Zabezpieczywszy motor, weszliśmy do budynku. Czekały nas jeszcze dwa piętra schodów do pokonania, a moje nogi miały już serdecznie dosyć. Po kilku schodkach zachwiałam się niebezpiecznie.
- Czyżby księżniczka potrzebowała wsparcia? - zaśmiał się mój towarzysz.
- Bardzo śmieszne. Nie rozumiem jak ty możesz chodzić po...
Nie dokończyłam, gdyż mężczyzna zwyczajnie podniósł mnie, przerzucił przez ramię i ruszył dalej, jak gdybym ważyła co najwyżej pięć kilo. Zaczęłam się miotać i wołać, aby mnie puścił - nie uśmiechało mi się spadanie ze schodów. On tylko zachichotał, nie zatrzymując się. Nie pomagały ani krzyki, ani wyzwiska, ani piski. Zamiast spełnić swoją rolę wyciągnęły wilka z lasu. Zza drzwi wychynął mój "ulubiony sąsiad", stary Brytyjczyk, Benedict Growler. Zmrużył oczy, przez co jego twarz pomarszczyła się jeszcze bardziej, i obrzucił mnie nieprzychylnym spojrzeniem.
- Co to za wygłupy?! Inszy, porządni obywatele usiłują spać! Nie dość, że słucha pani głośno ryczenia, zwanego muzyką, nie dość, że sama pani maltretuje gitarę i zdziera gardło, to musi pani jeszcze drzeć się na klatce - wycharczał sepleniąc lekko. - A teraz jeszcze sprowadza pani na noc jakiś typków.
Mówiąc to, postukiwał laską, jak gdyby chcąc podkreślić powagę swych słów. W jego szaroniebieskich oczach lśniła czysta nienawiść. Pomimo naszej wzajemnej niechęci, musiałam mu przyznać częściową rację. Zachowywaliśmy się jak dzieci.
- Przepra... - zaczęłam.
- A w moim wieku nie tak łatwo zasnąć! Ale ty, jak sądzę, też nie sypiasz po nocach... - złośliwe spojrzenie, którym obrzucił Julio mówiło wszystko.
Otworzyłam usta, ale nie przyszła mi do głowy żadna wiarygodna, rozsądna i bystra odpowiedź. Benedict wykrzywił twarz w grymasie i wrócił do siebie trzaskając drzwiami. Spojrzałam na motocyklistę. On uśmiechał się głupkowato. Szturchnęłam go i otworzyłam drzwi do domu.

Leżeliśmy w salonie oglądając jakiś zwariowany serial o grupie psychopatów, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Julio spojrzał na mnie zdumiony. Wzruszyłam ramionami i podeszłam do drzwi, starając się poprawić rozwichrzoną fryzurę. Uchyliłam je, spodziewając się kolejnej porcji uwag od mojego kochanego sąsiada. Ale to nie był on. Na korytarzu stał Javier.
- Hej, Angie. Już się bałem, że źle trafiłem - mruknął i bezceremonialnie wparował do środka.
Rzuciłam krótkie spojrzenie Julio, który czym prędzej założył koszulę.
- Cześć, młody! - zawołał do chłopca.
- Jesteś nowym chłopakiem Angie? - Javier jak zwykle był bezpośredni.
- Owszem - odparł motocyklista, mrugając do mnie.
- Co ty tak w ogóle tu robisz? Ktoś wie, że tu jesteś? - zapytałam.
- Nawiałem. Bez ciebie było nudno, a stara nietoperzyca ciągle się czepiała. No to jestem. Chyba mnie nie wyrzucisz, co? - wyszczerzył zęby. - Jak dotarłem zadzwoniłem do wujka. Powiedział, że mogę tu pobyć na jakiś czas, jeśli wyrazisz zgodę. A nie masz nic przeciwko, nie? Stwierdził, iż tak przynajmniej będzie wiedział gdzie jestem.
- Nie, oczywiście, możesz tu pomieszkać.
- Bomba! - zawołał, łapiąc pilot i zmieniając kanał na kreskówki. I tak nie dowiemy się co się stało z Bellą...
Westchnęłam i poszłam zrobić nam kakao. Gdy wróciłam, obaj moi "współlokatorzy" byli pogrążeni w rozmowie. Dyskutowali o motocyklach.
- Ekhm... Julio, czy nie powinieneś już iść? - zapytałam niewinnie.
- Nieee! On musi zostać! Zna się na wszystkim! I ma własny motocykl! - zawołał maluch z niemal nabożną czcią.
- Ale... W domu jest tylko jedno łóżko i rozkładana kanapa. Nie zmieścimy się - zaprotestowałam.
- Trudno, Angeles. Będziesz musiała spać z którymś z nas - powiedział Julio, parskając śmiechem.
- Widzisz, Angie? A ja zostanę z telewi... Na kanapie - dodał chłopiec i przybił piątkę swojemu nowemu przyjacielowi.
Uśmiechnęłam się i przewróciłam oczami. Następnie usiadłam pomiędzy nimi, przejęłam pilot i ignorując obustronne protesty, przełączyłam z powrotem na serial.

Za niecałą godzinę odcinek serialu dobiegł końca, natomiast Javier chrapał już w najlepsze z główką na moich kolanach. Delikatnie uniosłam się z kanapy, a Julio okrył malca kocem. Przeczesałam włosy ręką i udałam się do łazienki. Umywszy zęby i przebrawszy się w piżamę, powędrowałam do sypialni. Na moim łóżku rozłożył się Julio, nonszalancko wpatrując się w sufit, w na wpół rozpiętej koszuli. Gdy zdał sobie sprawę, z mojej obecności zaszczycił mnie spojrzeniem i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Skrzyżowałam ręce na piersi, domagając się wyjaśnień w trybie nał. Julio wciąż uśmiechał się głupkowato, spoglądając na mnie wyczekująco.
- Nie sądzisz, że już czas się położyć, Angeles? - spytał, ziewając. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Milczałam. - No, Angeles - zagwizdał. - Gdyby można było zabijać wzrokiem, byłbym już martwy.
Po kilku chwilach Julio stracił cierpliwość, uświadomiwszy sobie, że jestem w stanie stać nad nim jak słup soli aż do rana. Postanowił więc wziąć sprawy w swoje ręce. Dosłownie. Dźwignął się z łóżka i już po chwili trzymał mnie w objęciach. Chciałam krzyczeć, jednak bałam się obudzić Javiera. Udało mi się dobyć małego, białego jaśka, który leżał na łóżku i zdzielić nim Julia po twarzy. Mężczyzna się zaśmiał. Najwyraźniej wciąż nie miał zamiaru mnie puścić, lecz nie dawałam za wygraną. Zadałam mu kolejny cios. Tym razem zachwiał się i razem opadliśmy na łóżko. Zaczęłam się śmiać.
- Więc niby jesteś moim nowym chłopakiem?
- Skąd tak daleko idące wnioski, Angeles? - spytał, wpatrując się we mnie.
Wciąż obejmował mnie w pasie. Natomiast ja trzymałam przy piersi niewielką, białą poduszkę. Tylko ona dzieliła mnie z torsem Julia. Znajdowaliśmy się więc w dość komicznej pozycji.
- No cóż, może stąd, że powiedziałeś o tym Javierowi?
- Oj, Angeles, czy ty wszystko musisz traktować tak śmiertelnie poważnie?
- Nie. Wcale nie muszę - uśmiechnęłam się.
Po tych słowach pozbyłam się dzielącej nas poduszki i przysunąwszy się do mężczyzny, delikatnie go pocałowałam. Julio odwzajemnił pocałunek i przejechał dłonią po moich lokach. Oderwałam swoje usta od jego, rozgrzanych warg i spojrzałam mu prosto w oczy.
- A więc w końcu się rozumiemy - szepnął i przytulił mnie do siebie. Pogłaskałam go po klatce piersiowej, a następnie zacisnęłam dłonie wokół jego karku i zaśmiałam się.
Po chwili przymknęłam oczy i pozwoliłam sobie odpłynąć w sen w ramionach Julia.
_______________________________________
No także tego. XD
Julangie trwa w najlepsze. Na Germangie sobie jeszcze poczekacie... :)
Czekamy na Wasze życzenia, prośby, groźby. Komentujcie!
Enviamos los saludos grandes. ♥
J & B

40 komentarzy:

  1. JULAAAAANGIEEEEE IAVXOWBXPAHFPQB, <3333333
    JEZU SUPER ŚWIETNIE ZAJEBIŚCIE!!!!!!!!
    Javier świetnie ^^ Ale już myślałam, że on zrobi coś tak, że Julangie nie będzie, ale dziękować!!!
    Świetne, czekam na szybki, następny rozdział <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Zadżgam cię w nocy badylem za brak germangie xd < nie żebym nielubiała juliangie co to to nie XD okrutnośc > ja chcę germangie rozdział genialny cudowny a ja czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciiii.... Germangie też będzie, ale to w swoim czasie. :D

      Usuń
  3. Super opisujecie sytuacje między Juliangie i Germangie. Tylko german i angie sie od siebie oddalili się w bardzo krutkim czasie . Mimo wszystko, dziewczyny podziwiam was za wolę i za to że potraficie tak ładnie opisywać.!!!!!
    Naprawdę ładnie1 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwww Julangie <3
    "A ty co? Bierzesz udział w konkursie na największego sztywniaka w Buenos Aires?" serio? hahahahahha xd Najlepsze :p Czekam na nexta *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, cieszę się, że się podobało. Pozdrawiamy i dziękujemy. :D

      Usuń
  5. Pierwsza? Fajnie by było. Pewnie jak skończę pisać koma, to bd 284749402
    Motory, czekoladowe shake, Angie w bieliźnie, Julio taki wspaniały...
    Tak German, ktoś umarł xd
    on taki sztywny, jak prześcieradło. Lol prześcieradła nie są sztywne xD
    "Stara nietoperzyca"- to o Violetcie?
    Angie chyba nie ogarnęła, o co Juliowi (?) chodzi. Głupia zasnęła. Nawet ten sąsiad jej powiedział o co chodzi temu Juliowi, a ta nic. Egh...
    ale ja nic nie mówię.
    Ej no,diewczyny, za krótko. Zaczynam czytać,a u nagle koniec. Rozumiem, szkoła, brak chęci, zdjęcia kotów w internetach...
    Kocham Was dziewczyny <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest, jak pisze się koma pół godziny...

      Usuń
    2. Piąta. Źle nie jest. XD
      Stara nietoperzyca była o Brunhildzie... :D
      Dziękujemy. Cóż, postaramy się, żeby następny rozdział był dłuższy. Dzisiaj tylko 1948 słow. :D

      Usuń
  6. Lalalalalala, jaki Julio. No, no, rozwój sytuacji. :D Podoba mi się. :D
    "Trzymaj się mnie, a będzie tak częściej." Skąd ja to znam? XD
    Rozdział ogółem genialny, jakoś nie bardzo brakuje mi Germangie. :/ Za to Julio cały czas punktuje. :D
    Dobra robota dziewczyny, do przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam nic przecieko julangie ale hce germangie ja myslalam ze javier cis z tym zrobi a tu nic no ehh czekam

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo *,* zresztą jak zawsze. JULANGIE <3 ahh kocham ich, ale i tak czekam na Germangie!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle warto było czekac. Kolejny genialny rozdział. Jak Ty to robisz?
    Wyobrażam sobie Angie krzyczącą na motorze i powiem szczerze, że nawet wtedy jest piękna. Zazdrosny German i rezolutny Javier...<3 Wiecie, że ten blog jest jednym z niewielu jakie czytam? Jest naprawdę świetny, bo macie ciekawe pomysły, na przykład Brunhilda. Takim pomysłem jest również Julio. Lubię go, ale Germangie zawsze będę wierna. Pamiętajcie o tym. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dziękujemy. Wiadomo, motocykliści tacy macho. :D

      Usuń
  11. Dziewczyny jesteście świetne (chociaż to i tak mało powiedziane). Fajny rozdział chociaż ja czekam na Germangie. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie szybko. Czekam z niecierpliwością. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze trochę i przez Was w ogóle przerzucę się na Julangie xD Piękny rozdział a Julio taki macho. Germanek zazdrosny i tyle xD I powinien. Jak na razie nasz złodziej bije go o głowę :D Cóż mam wrażenie że Julio to German w krzywym zwierciadle a Angie musi zdecydować po której ze stron chce żyć. Cóż ale to tylko moje głupie myślenie. Pozdrawiam i czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na początku nie przepadałam za Julangie, ale teraz stwierdziłam, że słodcy są. *-* Nawet mam dylemat pomiędzy Julagnie a Germangie. ;-; Tak w ogóle, wszystkie Wasze dotąd ukazane rozdziały zdążyłam przeczytać z około 2-3 dni, aż tak mnie wciągnęło! :o Nawet wczoraj/dzisiaj do 1 w nocy czytałam Waszego bloga na komórce. xD Naprawdę, Wasze opowiadanie wciąga. <3 Kocham Wasz talent. *-*
    Pozdrawiam,
    Wasza wielka fanka. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no i z niecierpliwością czekam na nexta. ^-^

      Usuń
    2. Dziękujemy serdecznie!! :):)

      Usuń
  14. Rozdział boski i zapraszam na mojego bloga o Germangie

    OdpowiedzUsuń
  15. Julangie nawet fajne ;> Taka odmiana dla Angie ! :D
    Germangie zawsze spoko ale lubię tego gostka xd
    Miłoo mi się czytało! Strasznie się wciągnęłam :3 Mam mega do odrobienia XD bo znalazłam was (tak ? xDD Bangie&Julia) ? ;> Eh . Zabieram się do czytania :D
    Zapraszam też do mnie ;_; Próbuję wam dorównać . (Tsaaa .... Chociaż marzenia mam XD) Pozdrowionka ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Zachęcamy do dalszego czytania. :D

      Usuń
  16. Mam pytanko :) Czy A i G będę mieć dziecko? xDD :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo ja wiem... nie wiemy co będzie za rozdział. XD ~B

      Usuń
  17. Rozdział jak zwykle świetny, przecudowny i wiem, że się powtarzam ale brak mi po prostu słów. Lubię Germangie, ale jeszcze kilka rozdziałów i przerzucę się na Julangie. ;)
    Julio znowu komuś coś buchnął, ale jest odmiana, bo tym razem motor!
    Co German (który pewnie jest milionerem) robił w jakimś obskurnym barze szybkiej obsługi? No HELOŁ przecież on jest największym sztywniakiem w Buenos Aires i powinien chodzić do pięciogwiazdkowych restauracji!
    Javierek boski!
    A sąsiad Angie - męska odmiana Bruni, po prostu nic, tylko zeswatać:
    BENEDICT I BRUNHILDA = BENHILDA.
    Będzie coś z tego? Czekam na odpowiedź "W TRYBIE NAŁ"!

    Emiś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Benhilda-to bylby juz dopiero hit!

      Usuń
    2. Przejrzałyście nas z tym sąsiadem. XD I dzięki.

      Usuń
    3. Coś mi się jednak czasem udaje! xD.
      Chcę zostać matka chrzestną BENHILDY!
      Taa miałam napisać ojcem. ;)
      Z niecierpliwością czekam na nexta ( meeeega niewyspana po SMAP-ie, więc piszę bzdury).

      Emiś

      Usuń
  18. Możemy czekać ważne że kiedyś będzie. ..xd

    OdpowiedzUsuń