sobota, 14 września 2013

Rozdział 69

Rozdział 69.

Gdy doszliśmy do domu, zobaczyliśmy, że ze środka wychodzą dwaj mężczyźni, w których rozpoznałam specjalistów od usuwania powodzi.

W salonie czekało nas kolejne zaskoczenie. Na kanapie siedziały Brunhilda i moja mama, nadal pracujące nad robótkami. W telewizji leciała jakaś francuska telenowela. Zaśmiałam się pod nosem i oznajmiłam, że idę sprawdzić, co u bliźniaków. Zapukałam do ich sypialni i powoli weszłam do środka. Javier odbijał piłką do nogi o ścianę, natomiast jego brat czytał książkę. Zaczęłam się zastanawiać, czy ten dzieciak robi czasem coś innego.
- Angie, Angie! Popatrz! - krzyknął Javier na mój widok.
Posłusznie spojrzałam w jego stronę. Rzucił piłką o ścianę. Ta odbiła się i tym razem została kopnięta przez chłopca. Uniósł nogę, aby znów ją odbić, ale nie trafił. Piłka uderzyła natomiast w Miquela, wyrywając mu z rąk książkę, którą właśnie wertował. Gruby tom upadł na podłogę.
- Jaaavier! - Miquel poważnie się zdenerwował. Wstał z łóżka i podniósł książkę, a następnie cisnął nią brata w głowę.
- Stary, co z Tobą? - zdziwił się Javier, rozcierając bolące miejsce.
- Chłopcy, proszę się nie kłócić! Aha i zejdźcie zaraz na dół. Olga szykuje kolację.
Po tych słowach zmierzwiłam czuprynę Javiera i wyszłam z pokoju. Zanim zdążyłam się oddalić, z pomieszczenia, które właśnie opuściłam dobiegł mnie okropny hałas. Wróciłam szybko i zobaczyłam Javiera bębniącego w perkusję. Nim jednak zorientowałam się, że to jest źródłem hałasu, krzyknęłam:
- Co się znowu stało?! O, Javier, to tylko Ty...
- Tak, Angie, słuchaj! - zawołał i znów zadudnił niemiłosiernie w perkusję.
- Javier, Javier... Bardzo... fajnie, ale... Mogę? - spytałam wyciągając dłoń po pałeczki. 

Brzdąc posłusznie mi je podał. Zajęłam miejsce przy perkusji, po czym uderzyłam kilkakrotnie pałeczkami o siebie. Następnie zadudniłam w bębny, a później w talerze i znów w bębny, tworząc dość zgrany rytm. Gdy skończyłam, Javier zaczął klaskać.
- Mogę teraz ja? - spytał.
- Oczywiście - podałam mu pałeczki uśmiechając się lekko. Dzieciak dość sprawnie powtórzył moje ruchy. 
- Od razu lepiej! Szybko się uczysz - skomplementowałam go. - Pamiętajcie o kolacji!
Opuściłam ich sypialnię i skierowałam się na dół. Gdy kierowałam się do kuchni poczułam jak ktoś chwyta mnie za dłoń. German przyciągnął mnie do siebie i czule ucałował mój policzek. Uśmiechnęłam się do niego i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, rozległ się dzwonek do drzwi. Podeszłam sprawdzić, kto tym razem postanowił nas odwiedzić. W drzwiach stał Leon. Zdaje się, że Violetta przyszła szybciej ode mnie.
- Nie chciałem składać Ci życzeń przez telefon - dobiegły mnie słowa Leona.
Viola zbliżyła się, aby pocałować swojego chłopaka, ale w tej chwili pojawił się mój narzeczony z niezbyt ciekawą miną.
- Ekhem - German chrząknął. - Dobry wieczór, Leon. 
- Dobry wieczór, panie German. Weso... - nie dokończył. Za nami pojawiła się Brunhilda z parasolką. Zaczęłam się zastanawiać, czy zawsze nosi ją przy sobie jako narzędzie samoobrony. Minęła nas i przyłożyła koniec parasolki do klatki piersiowej Leona. 
- Kim Ty jesteś? Czyżby kolejnym dresem z towarzystwa tej... Angie? - poczułam, jak płoną mi policzki. Przejechałam sobie dłonią po twarzy.
- Nie, nie. Ja... przyszedłem do Violetty - wyjaśnił chłopak.
Kobieta zmierzyła go wzrokiem i opuściła parasolkę, po czym odeszła. 
- Leon, jeżeli chcesz możesz zostać na kolacji - zaproponował German.
- Tak, chętnie. 
Nagle ktoś zbiegł po schodach. Obejrzałam się. Ramallo biegł podskakując ze szczęścia. Wyglądał jakby... zwariował. Podskakiwał, uściskał każdego, a biednego chłopaka Violi dodatkowo pocałował w czoło. Następnie popędził do Olgi wrzeszcząc cały czas "Tak, tak, tak!!!" Wymieniłam rozbawione spojrzenie z Germanem. Mężczyzna wyszczerzył do mnie zęby, nie zauważywszy, że Violetta i Leon dawno wymknęli się spod jego czujnego oka. Odwzajemniłam uśmiech i poszłam do kuchni. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie. Olga szykowała kolację tańcząc, śpiewając i rozrzucając przy okazji składniki po kuchni. Złapałam w locie bagietkę.
- Olgita! Co cię tak cieszy? - zaśmiałam się.
- Nie, nie, nie! Nie powiem! Nie, nie, nie! Nie zgadniesz! - zaśpiewała gosposia, a każdemu "nie" towarzyszyło machnięcie patelnią. Jajecznica wylądowała na podłodze. Niecodzienne zachowanie kobiety udzieliło mi się. Złapałam za butelkę z wodą i zaczęłam śpiewać wylewając zawartość.
- Powiedz mi! Ludzie niech swoje myślą! Powiedz mi! Albo daj mi tą sałatęęęę! - zawyłam.
- Uwierz miii! Sałata ta nadeszła juuuż! - ciągnęła Olga.
- A co tu się dzieje? - do kuchni wpadł German w bojowej pozycji, trzymający jakąś książkę.
- Nie, nic nic - odpowiedziałam szybko, odstawiając butelkę na blat i starając się zakryć bałagan panujący w kuchni.
- Panie German! Haha! Nie uwierzy pan! Hahaha! Nie, nic nie powiem! Haha! Ekhem... Szykuję kolację. Dzisiaj zjemy... - Olga zawahała się, po czym spostrzegła, że jajecznica wylądowała na podłodze. - Tosty! Zrobię całą masę tostów!
- Tosty... - powtórzył German. - To zrób ich... sporo. Przyszedł Leon - mruknął, po czym chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z kuchni.

Zasiedliśmy do posiłku razem z Leonem i resztą domowników. Jedliśmy wyjątkowo smaczne... tosty. Brunhilda mimo długiego namawiania, nie zjawiła się na kolacji. Olga i Ramallo byli w doskonałych humorach, jednak nadal nie chcieli zdradzić nam powodu swojej radości.

- Dziękuję za kolację. I wesołych Świąt! - pożegnał się Leon, gdy skończyliśmy konsumować jakże wyszukany posiłek.
Ja natomiast odprowadziłam chłopców do ich sypialni, a później jak co dzień usnęłam w objęciach moje narzeczonego...

Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Zerknęłam na zegarek. Wskazywał on 6.50. Delikatnie pocałowałam Germana, starając się go nie obudzić i szepnęłam:

- Wesołego drugiego dnia Świąt - po czym pobiegłam do łazienki. 
Niewiele ponad godzinę później zeszłam na dół. Usłyszałam krzątanie Olgi w kuchni i uderzanie Javiera w perkusję. Wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Podeszłam, aby otworzyć. Nikogo jednak nie zastałam. Natomiast przed progiem leżał bukiet białych róż. Zdziwiona uniosłam kwiaty i spostrzegłam karteczkę, na której widniał tekst:

"Miłości moja! Marzenie! Ja was proszę w gości, 

Proszę, wołam - a tutaj taka cisza wszędy, 
Jakby miłość z marzeniem umarła przed chwilką, 
Jakby właśnie skończono pogrzebu obrzędy, 
I dym pozostał tylko, I dalekie śpiewanie..."

Nie rozpoznałam w tym pisma Germana. Zaczęłam się zastanawiać, kto mógł mi to wysłać. Pablo... Nie, to też nie jego charakter pisma. Odwróciłam się. Dźwięk dzwonka przywołał kilku domowników. W tym Brunhildę, Olgę, Miquela i mojego narzeczonego. 

- Angie, od kogo są te cudne kwiaty? Ma pan dobry gust, pan German! - ucieszyła się Olga.
- Wnioskuję po minie pana narzeczonej, iż owe kwiaty nie są od pana, panie Castillo - pisnął Miquel.
- Wiedziałam, że ma kogoś na boku! - warknęła Brunhilda i odeszła.
Pozostali również gdzieś się ulotnili, zostawiając mnie samą z Germanem. 
- Angie... Od kogo są te kwiaty? - wykrztusił.
- Nie mam pojęcia... - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Zdradzasz mnie? - wypalił.
- Nie, skąd Ci to przyszło do głowy? Jakbym mogła! Kocham Cię najbardziej na świecie. 
Podeszłam do niego i unosząc się lekko na palcach, cmoknęłam go w policzek. To na szczęście trochę go uspokoiło. Nie miałam najmniejszej ochoty na kłótnie. Tym bardziej w drugi dzień świąt. Bukiet z lekkim żalem wyrzuciłam do kosza. Szkoda, były to naprawdę piękne kwiaty.
Następne kilka godzin upłynęło zaskakująco szybko. Nim się obejrzałam kończyliśmy już obiad. Po posiłku skierowałam się do swojego pokoju. Zagłębiłam się w czytaniu powieści detektywistycznej. Pochłonęła ona całą moją uwagę na jakieś dwie godziny. W końcu odłożyłam książkę na szafkę nocną i skierowałam się ku wyjściu z pokoju. Otworzyłam drzwi i ku mojemu zdumieniu ujrzałam przy progu bukiet herbacianych róż. Byłam zaskoczona. Kto mi je wręczył? Czy to ten sam "ktoś", kto podarował mi białe róże dziś rano? Kim on jest? Jak dostał się do domu? Uniosłam kwiaty z podłogi i weszłam z powrotem do środka, nie zamykając za sobą drzwi. Wśród róż znalazłam małą karteczkę.

" Dzień będzie nocą, póki nie przybędziesz,

Noc dniem, gdy we śnie znów ze mną zasiędziesz."
                                                                German

Kamień spadł mi z serca. A więc te kwiaty są od Germana... Nagle poczułam jak czyjeś ręce chwytają mnie w talii i delikatnie przyciągają do siebie. Za mną stał mój ukochany. Przytulił mnie. Mogło wyglądać to nieco dziwnie, gdyż wciąż stałam do niego tyłem. Leciutko cmoknął mnie w policzek. Zarumieniłam się i odwróciłam do niego przodem, wciąż nie uwalniając się z jego objęć.
- Dziękuję - szepnęłam.
- Dla Ciebie wszystko, Angie. Zgodzisz się, abym gdzieś Cię zabrał?
- Oczywiście, ale dokąd?
- Zobaczysz. Czekam na Ciebie na dole - po tych słowach, znów delikatnie cmoknął mnie w policzek i wyszedł z pokoju. Jeszcze przez chwilę jak wariatka wpatrywałam się w miejsce, w którym zniknął, po czym wstawiłam kwiaty do wazonu i zajrzałam do szafy, zastanawiając się, w co mogę się ubrać. Tego dnia była bardzo ciepło, więc wybrałam zwiewną białą sukienkę na ramiączka, z falbankami, do połowy uda. Włosy dostawiłam rozpuszczone. Poprawiłam makijaż, zabrałam torebkę i zeszłam na dół. German czekał już na mnie, z zarzuconym na ramię beżowym plecakiem. Podeszłam do mojego ukochanego i słysząc, jak cudownie wyglądam, podałam mu dłoń. On, jednym sprawnym ruchem, zdjął z mojego ramienia torebkę i odwiesił ją na hak, przy drzwiach. 
- Nie bierz jej. Tutaj mam wszystko, co będzie nam potrzebne - mówiąc to, poklepał swój plecak.

Lekko zaskoczona, ale jednocześnie zaintrygowana wyszłam z nim z domu. Zaprowadził mnie do samochodu. Zajęłam miejsce z przodu, obok niego. Jechaliśmy rozmawiając, śmiejąc się i żartując. Wciąż zastanawiałam się, dokąd mnie zabiera. W pewnej chwili zaczęliśmy nucić "Nuestro Camino". Nie wiem, skąd German znał ten utwór, ale w jego wykonaniu brzmiał tak pięknie...
- "...tu sonrisa me enseno, tras las nubes siempre va a estar el sol...*" - Sama nie wiem dlaczego,
ale ten tekst zawsze wywoływał u mnie gęsią skórkę.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, German przyłożył dłonie do moich oczu, uniemożliwiając mi zobaczenie czegokolwiek. Przez jakieś pięć minut prowadził mnie po omacku.
- Jesteś gotowa? - szepnął mi w końcu do ucha.
- Tak...
Odsłonił mi oczy. To był cudowny widok. Biały piasek na pustej plaży, fale miarowo uderzające o brzeg i słońce... pochylone tuż nad gładką powierzchnią oceanu...
Bez namysłu pobiegłam w stronę brzegu. Zanurzyłam się w przyjemnie ciepłej, słonej wodzie. Pluskałam się jak dziecko. Po chwili dołączył do mnie German, ale on miał na sobie kąpielówki, a ja - sukienkę. Ochlapałam go i zanurkowałam. W odpowiedzi przycisnął mnie do siebie, kiedy tylko się wynurzyłam. Oparłam głowę na jego nagim torsie i chwilę bujaliśmy się w rytmie fal. Niestety jako dorośli i podobno odpowiedzialni ludzie, postanowiliśmy w końcu wyjść z wody. 
- Angie, przygotowałem jedzenie... Masz przemoczoną sukienkę! Jeszcze zmarzniesz! - zawołał German zdawszy sobie sprawę z mojej sytuacji.
Zaśmiałam się cicho z jego obaw. W temperaturze 39*C zmarznięcie raczej mi nie groziło. Gdy mu to powiedziałam, zachichotał i podał mi swoją koszulę. Podziękowałam, nie do końca pewna co z nią zrobić. Założyć na siebie? Przemoknie. Ubrać ją zamiast sukienki? To już lepszy pomysł. Odeszłam kawałek od ukochanego i przebrałam się. Po powrocie zastałam przygotowany koc, na którym leżały talerze z najróżniejszymi potrawami. Uśmiechnęłam się na widok spaghetti. Przypominało mi wspólne gotowanie. Zasiadłam obok ukochanego i zaczęliśmy jeść. Gdy się najadłam, spojrzałam na Germana i zachichotałam. Na nosie miał pomarańczową plamkę z sosu do spaghetti. Zbliżyłam się do niego i delikatnie otarłam ją palcem, po czym uśmiechnęłam się. German odwzajemnił uśmiech i sięgnął do plecaka. Wyciągnął z niego białe słuchawki i odtwarzacz. Podał mi jedną słuchawkę, a sam wziął drugą. W uchu zabrzmiał mi utwór "Wake me up". Narzeczony podał mi rękę i wstaliśmy, po czym jedną ręką chwycił mnie w pasie, a drugą trzymał moją dłoń. Oparłam wolną rękę na jego ramieniu i zaczęliśmy tańczyć, podskakując przy tym bosymi stopami na ciepłym piasku, w rytm muzyki. Gdy zabrzmiał refren, German chwycił mnie obiema dłońmi w pasie i zakręcił w powietrzu. Wygłupialiśmy się tak jeszcze kilka minut, po czym znów opadliśmy na koc, śmiejąc się. W końcu uniosłam się do pozycji siedzącej. Ojciec Violi zrobił to samo, obejmując mnie ramieniem. Nasze twarze zaczęły się powoli do siebie zbliżać. Czułam oddech ukochanego, dzieliły nas centymetry. W ostatniej chwili sięgnęłam po rogalik z czekoladą i wepchnęłam go do ust Germana. Widząc jego minę, wybuchnęłam śmiechem. Mój narzeczony nie dał jednak za wygraną. Zjadł kawałek rogalika, po czym przyciągnął mnie do siebie i nie dając mi żadnych szans na obronę dotknął moich ust. 
"Dime que tu lates por mi también. Lo sentimos los dos el corazón nos hablo..."
Nie próbowałam protestować. Przymknęłam oczy, zatracając się w tej przyjemności. Odwzajemniłam pocałunek, zapominając o tym, co działo się dookoła. Bo teraz liczyły się tylko jego rozgrzane usta, muskające moje... Siedzieliśmy tak, wtuleni w siebie, całując się przez kilka minut, a może było to kilka dni... straciłam rachubę czasu. W końcu skończyliśmy. Nasze czoła wciąż lekko się dotykały, a powieki pozostawały opuszczone. Usłyszałam jak wyszeptał:
- Ciekawe, co Brunhilda by teraz o nas sobie pomyślała...
- A Viola pewnie udusiłaby się z chichotu - odparłam szeptem.
Mężczyzna przytulił mnie. Oparłam się na jego umięśnionym torsie, wpatrując się w ocean, wprawiony w delikatne falowanie. Słońce znajdowało się już tuż nad horyzontem. Powoli zaczęło znikać, jakby zanurzało się w błękitnej wodzie oceanu. Niebo było mieszaniną kolorów, jakby błękitem podpalonym przez czerwień z żółcią, przebijający je pomarańcz, godzący wszystko fiolet i czerwień, nadająca tej kompozycji ognistości. To był magiczny widok... W tej chwili zadzwonił telefon Germana.
- Przepraszam Cię, Angie. Powinienem wyłączyć komórkę - mężczyzna zaczął się tłumaczyć. - To Violetta, ech, nie mogła wybrać gorszej chwili.
- Spokojnie, odbierz - uspokoiłam go.
German nadusił zieloną słuchawkę i włączył głośnomówiący. Uśmiechnęłam się słysząc głos Violi.
- Tato? Angie? Gdzie jesteście? Musicie przyjechać do domu! Javier bije się z Miquelem! Olga kłóci się z Ramallo! A szaliki babci Brunhildy i babci Angeliki mają już po 3 metry! Urządziły sobie zawody, która z nich szybciej dobije do dziesięciu! A facet z tej ich francuskiej telenoweli doprowadza mnie do szału swoim akcentem! Ale najgorsze było, kiedy babcia Angelika powiedziała, żebym zakryła oczy, "pan chce pocałować panią", błagam przyjedźcie!
Wzięła głęboki oddech i rozłączyła się, zostawiając nas w osłupieniu. Wymieniłam zdziwione spojrzenia z Germanem, który miał lekko otwarte usta. 
- Jedziemy? - spytałam.
- Musimy - westchnął, podnosząc się z koca. 
Zrobiłam to samo, następnie sięgnęłam po sukienkę, która już całkiem wyschła i pobiegłam się przebrać. Gdy wróciłam, podałam Germanowi jego koszulę. Pięć minut później wcisnęliśmy wszystkie manatki i resztki jedzenia do plecaka, który ledwo się zamykał, zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną. 
- Nawet na chwilę nie można zostawić ich samych. Czasami czuję się, jakbym mieszkał w domu z wariatami - mruczał mój narzeczony pod nosem.
- Poniekąd to praw... - zaczęłam.
- Nie kończ, proszę Cię.
Dalej jechaliśmy już w milczeniu. Nie pomagało nawet radio, gdyż z racji pełnej godziny na każdej stacji brzmiały wyłącznie wiadomości, dzisiaj jakby bardziej szare i ponure niż zwykle.
W końcu dojechaliśmy na miejsce, German zgarnął plecak i wbiegliśmy do domu. Zastaliśmy tak głuchą ciszę. Po wejściu do salonu, sprawdziły się jedne z słów Violi. Szaliki miały już jakieś pięć metrów długości, a mężczyzna z telenoweli seplenił niemiłosiernie. 
Po zbadaniu sytuacji w salonie, zajrzałam do bliźniaków. Miquel czytał książkę, a Javier spał oparty o ścianę. Wychodząc z ich pokoju, zastałam Olgę i Ramallo tańczących przy jakiejś piosence z lat osiemdziesiątych. Najwyraźniej doszli już do porozumienia.
Po zakończeniu obchodu, zeszłam na dół i zajrzałam do kuchni. Na blacie leżała karteczka od Violetty.

"Tato, Angie...
Wyszłam z Leonem. Miquel i Javier przestali się bić, bo Olga wkroczyła do akcji. Ramallo oznajmił, że jest z niej dumny i pogodzili się. Mówię Wam, było naprawdę zabawnie. Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście, gdziekolwiek Was poniosło.
Te quiero!  ~V."

Uśmiechnęłam się, skończywszy czytać. Odłożyłam karteczkę z powrotem na blat. Dopiero wtedy zauważyłam, że obok stoi coś jeszcze. Było to niewielkie pudełeczko z białą wstążeczką, opatrzone podpisem "Angie". Odtworzyłam je delikatnie. W środku znajdowały się cztery idealnie wypieczone miętowo-czekoladowe babeczki. Uśmiechnęłam się na ten widok. German zadał sobie dla mnie tyle trudu. Skąd wiedział, że jest to moja ulubiona słodycz?
 Wyciągnęłam z pudełka jedną z babeczek. Nim zdążyłam skosztować choćby kawałeczek, do kuchni wparował German. Uśmiechnęłam się do niego i ugryzłam malutki kawałek babeczki. Mężczyzna zrobił się czerwony. Podszedł do mnie i jednym szybkim ruchem zrzucił pudełko na podłogę. Spojrzał na mnie z wyrzutem. Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale w tej chwili zjawił się Javier. Zobaczywszy babeczki, zaczął zbierać je z podłogi i ładować jedną po drugiej do buzi. 
- Super! Skąd wiedzieliście, że to mo... - zaczął z pełnymi ustami.
- Javier, zjeżdżaj stąd! - krzyknął German, teraz już purpurowy na twarzy.
Ośmiolatek sprzątnął ostatnią babeczkę do kieszeni i wybiegł z kuchni.
- Nie odzywaj się tak do niego. Przecież nic nie zrobił. O co Ci chodzi?
- O co mi chodzi? Chodzi mi o te Twoje babeczki! Najpierw te róże, a teraz to! A więc babcia miała rację! Zdradzasz mnie! Jak mogłaś, Angie, jak mogłaś?!
- Co?! Skąd Ci to przyszło do głowy? Oszalałeś? Myślałam, że te babeczki są od Ciebie...
- Ode mnie! Ode mnie?! Nie rozśmieszaj mnie! Wcale tak nie myślałaś! Teraz ja oszalałem tak?! To Ty masz kogoś na boku!
- Jak śmiesz? Skąd w ogóle te pomysł?!
- Stąd, że właśnie dostałaś kosz kwiatów, a teraz pudełko babeczek! Wszystko jasne! Może chociaż powiesz kim on jest? Zapłaci mi za to!
- Jak śmiesz tak mówić?! 
- Lepiej powiedz, jak Ty śmiesz mnie zdradzać?!
- Nie chcę się wiązać z kimś, kto robi awantury za bukiet kwiatów! Jeśli tak ma wyglądać nasze małżeństwo to ja odchodzę! - zaczęłam szarpać pierścionek zaręczynowy i, zdjąwszy go z palca, cisnęłam nim w twarz Germana. Miałam w nosie, że zadałam mu tym ból. Nie wierzyłam, że aż tak mi nie ufa, że śmie oskarżać mnie o zdradę. Spojrzałam jeszcze raz na niego i wybiegłam z kuchni.
Następnie sięgnęłam po torebkę, która wisiała na wieszaku przez drzwiami i wyszłam z domu, trzaskając drzwiami. Mijałam ulice Buenos Aires. Miałam ochotę zrobić to, co zrobiłam przed ślubem Olgi - zwyczajnie się nażreć. Nie byłam smutna, co to, to nie. Byłam zła. Wręcz wściekła. Jak on śmiał mnie tak potraktować? Nagle jakiś samochód zatrzymał się przede mną.
- Proszę pani! Nie mogą pozwolić, aby tak piękna kobieta sama szwendała się po mieście o tak późnej godzinie.  Podwieźć panią? - powiedział do mnie kierowca pojazdu. 
Samotna jazda autem z obcym mężczyzną byłaby skrajnie nieodpowiedzialna. Ale... miałam to gdzieś. Uśmiechnęłam się i wsiadłam.
________________________________________
Nareszcie jest! Długo wyczekiwany 69!
Mamy nadzieję, że Wam się podobał.
Z racji tego, że dawno nie było rozdziału, ten jest dłuugi. 
Liczymy na szczere komentarze. :3
Enviar besitos. ♥
J & B

* "Tu sonrisa me enseno, tras las nubes siempre va a estar el sol" - Twój uśmiech mnie nauczył, że za chmurami zawsze będzie słonce.

PS. Koniecznie obejrzyjcie esmeraldę w ciąży. Hahaha. ^^ Link
PS2. Oglądacie drugi sezon? Ślub Germana i esmeraldy przerwany. Myślicie, że zrobią happy end dla Germangie?
PS3. Jeżeli chcecie pogadać z ludźmi na poziomie o "Violetcie", zapraszamy na Filmweb. Do zobaczenia. :)
PS4. Zapraszam do obejrzenia mojego filmiku o Germangie - klik ~ Julia

59 komentarzy:

  1. Co do rozdziału.... Jak tak można ja sie pytam jak tak można??? W same święta... Nic tylko szykować trumny...
    A tak serio to rozdział boski, te końcówke wynagradza mi ten wypad nad ocean, taki ahh romantyczny :D

    Esmeralda w ciąży mnie rozwaliła.
    A co do Ślubu to ja wyczuwam zareczyny Germangie jeszcze w drugim sezonie :D

    A jeśli o filmweb chodzi, założyłam sobie konto ale podyskutować za bardzo nie mogę bo mam te durne ograniczenia przez miesiąc i potem jeszcze 60dni.... KILL ME.

    A filmik bardzo fajny.
    Czekam na next i weny życzę.

    PS. Sorry że wypowiedź taka bez składu ale zaraz lece się uczyć... Ahh ta klasa maturalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej tak teraz myśle a może w 2 sezonie wróci Rafa i będzie Rafgie? xD

      Usuń
    2. Rafgie Dobre xD albo Rangie... :3

      Usuń
    3. Albo Rafangie. :3
      I dziękujmy. ♥

      Usuń
  2. Rozdział: CUDO ! Ale czemu kłótnia no nic sielanka zawsze nie może być :P

    Widziałam Esme i to było piękne xD

    Chwała bogu za przerwanie tego koszmaru <33

    Uuu... Film już wchodzę *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Długo długo była sielanka. Za długo.
      esmeralda ma u mnie za to wielkiego plusa. Ale dość wielkiego, abym zaczęła pisać jej imię z dużej litery. :P
      Miłego oglądania. :D

      Usuń
  3. Ps: Co do filmu fajny :D Możesz sobie ściągnąć program "Bandicam" darmo możesz nagrywać 10 min. a za premium to oczywiste że bez limitu :P Bo ogólnie wszystko git tylko czasem jak nagrywasz to tak podskakuję i to trochę wkurza :P Ale tak o git ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę, tylko że... nie mogę. Nie mogę instalować NICZEGO. To nie jest mój komputer, a konto, którego używam nie jest administratorem komputera. Stąd nie mogę. Ale dzięki, może skorzystam, gdy naprawią mi Federica. :P

      Usuń
  4. Esmeralda w ciąży.. Hi hi..
    Pewnie Brunhilda dała jej te całe babeczki, świreczki.. Grr.
    Rozdział fajny, dłuugi. Tylko szkoda, że po śrokdu, bardziej w górę, nie ma jeszcze jednego obrazka, ale to nic. \Geniall..
    A ja zapraszam do siebie i na mojego drugiego bloga:
    http://leader-pariah-victor-prophet-this-war.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Hehehe. :D Nie wpadłyśmy na to, żeby Brunia była tak inteligentna. To po prostu cichy wielbiciel. Chociaż... Ale czy Brunia zadałaby sobie tyle trudu? Chociaż... mogła w sumie kupić w sklepie. :P
      Wpadniemy. :)

      Usuń
  5. super czekam na next to pewnie ten cymbał od ałta skłócił mi germangie he... przyznawać się która to bo 2 nie zabije XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ♥
      Louis jest naszym wspólnym owocem. Więc będziesz musiała zabić nas obie. Mhm, dwie na jedną. No chodź. :D
      Aha, zapomniałam, jestem ninja. A B. twierdzi, że jest sumo. Chodź, chodź. :D

      Usuń
    2. to raczej nie przegram mam tajną broń którą brodukuje bój kot XD

      Usuń
  6. EXTRA <3333
    ciekawi mnie kto to ten co rozwalił Germangie ;(
    czekam ne next ;******

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłam zła na was obie za rozwalenie najpiękniejszej pary w serialu, ale potem....
    (uznacie mnie za zboczoną) ujrzałam nr rozdziału 69 XD Wybaczcie ale moja klasa niszczy mi psychikę :D
    Dobra wracając do rozdziału... BOSKI!!
    Jestem bardzo ciekawa, kto wysłał Angie te kwiaty i babeczki O.o
    Mam takie dzikie podejrzanie, że za tym wszystkim stoi kierowca tego auta
    Ahh... i jeszcze jedno... Jak przeczytałam "Wake me up"
    awww... wakacyjne wspomnienia powracają ^^
    Czekam na nexta :** i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Oj, kochana! :D Ale przyznam, że sama nie omieszkałam skojarzyć. Ale bez przesady, dla mnie sześćdziesiątka dziewiątka pozostaje sześćdziesiątką dziewiątką - najzwyklejszą w świecie nieparzystą liczbą naturalną. :P
      My też jesteśmy ciekawe. :D
      O, dobry pomysł. Może skorzystamy. xD
      Ale naprawdę, nie wiemy, kto jej wysłał. Taka ładna kobitka - nic dziwnego, że ma cichego wielbiciela. :)
      Wake me up... ♥
      Jeszcze raz dziękujemy i pozdrawiamy. :)

      Usuń
    2. Ej weź zrób że to Brunia jej to wszystko wysłała żeby ich skłocić ...

      Usuń
  8. super bardzo długo czekałam ale dlaczego pokłóciłaś mi germangie? i to w święta? normalnie trumne ci szykuje jak mi ich nie pogodzisz szybko to cię tam do niej wepchne haha ale na serio jak mogłaś mi to zrobić?czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Pamiętaj, jesteśmy dwie. Ty jedna. Nie znasz jeszcze moje drugiego oblicza - ninja ani drugiego oblicza B. - sumo :D
      No cóż, mogłyśmy. Sielanka nie może trwać wiecznie. Dzisiaj jestem wyjątkowym cyborgiem, w dodatku z zimnymi dłońmi. Dementor.
      Pozdrawiamy. ^^

      Usuń
    2. wiem, ale niech się na długo nie pokłócili

      Usuń
  9. Haha,wiecie..Pierwsze na co zwróciłam uwagę to 69.xD Boże,co ja sobą reprezentuję?Za dużo czasu z Damianem.xD
    A teraz o rozdziale.-świetny.:D Taki długi,romantyczny..Cudowne opisy plaży i uczuć Angie.
    Tylko koniec mnie zasmucił..
    Ciekawe kto jest tym tajemniczym wielbicielem Angie.Jeśli to Pablo..Ugh!
    A w serialu?A w serialu,to mimo iż kocham naszą cudowną parę,to mam nadzieję,że Angie da Germanowi w...pysk.Tak!Niech da mu w tą niewyparzoną mordę!
    Hmm..Wiem,że szkoła,nauka.Sama tonę w książkach,ale czy wiecie mniej-więcej co ile dni będziecie dodawać rozdziały? : )
    No i jeszcze jedno..Brakowało mi Was.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Z Damianem, mhm, mhm.
      Nie, to przecież nie był charakter pisma Pabla. xD
      Nie jesteśmy w stanie Ci tego powiedzieć. Jak mamy wenę, czas, ochotę to piszemy. No ale wiesz. Sama wiesz. :P Ale teraz jest wena na nexty, więc może jeszcze się pojawi... niedługo.

      Usuń
    2. Hehe noom dokladnie. Tez mam nadzieje ze da mu z liscia :) hehe :) tak za całokształt ! a swoja droga ...to co on jej powiedzial ? W zapowiedzi bylo...

      Usuń
    3. Oj mam nadzieję,że dodacie coś w najbliższym czasie.:)
      Zaintrygowałyście mnie tym tajemniczym wielbicielem Angie. ;)

      Usuń
  10. Jak i w jakim programie robisz filmik na yotobe???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po ludzku. :D
      Mówiłam, że jestem cyborgiem dzisiaj.
      Windows live movie marker. Na pewno go masz. Każdy Windows go ma. Chyba, że masz takiego Windowsa z epoki dinozaurów - 99. Ten to nie wiem. ja mam 7 i mam. W XP też on jest, a 8... raczej powinien być. :P

      Usuń
  11. Świetny rozdział ;) Uwielbiam babeczki miętowo-czekoladowe *_* A co do 2 sezonu to wątpie aby sie zeszli, bo w 60 odcinku on coś mówił do Angie tylko nie wiem co ;( Nie mogę się doczekać nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      A jak myślisz, dlaczego są w rozdziale? Też je uwielbiam! To był taki "must" tego rozdziału + Javier jedzący z podłogi, a zapomniałam - tosty. Must'em kolejnego rozdziału jest - świat alkoholi. Aj, za dużo zdradzam. :)
      German żalił się Anszi, jakiego to ma w życiu pecha. "Najpierw umarła Maria, potem okazało się, że "my" to niemożliwe", a teraz jeszcze esmeralda." (Ojej, biedny German -,-[sarkazm]). Zejdą się, zejdą. Wspomnisz moje słowa. :) Jeszcze ma być trzeci sezon. Jeżeli drugi okaże się ostatnim, zejdą się na 100%, natomiast jeżeli to trzeci ma nim być - w trzecim się zejdą. Na stówę połączą ich na koniec. :P

      Usuń
    2. Ja nie ogarniam !!! Sorry ale jakoś mi go nie żal. Gość sam wszystko sobie ( i nie tylko sobie ) komplikuje !!!! Ja teraz patrze na to z tej strony i inaczej nie potrafie : gdyby naprawde kochał Angie to nie przeszkadzałoby mu to no bo Maria nie żyje a poza tym miały innch ojców . I on naprawde ma tupet żeby do Angie żalić ! A w nastepnym odcinku pojawia sie Jade ( moze mi ktos powiedziec co oni tam mowiliw zapowiedzi bo nie zrozumialam ) . Jesli sie okaze ze on z nia bedzie to naprawde chyba jest jakis chory psychicznie skoro do niego nie dociera ze to ina wszystko wymyslila i ona go oszukala !

      Usuń
  12. Świetny rozdział <3 Naprawdę macie czadowe weny twórcze ♥ Pozdrawiam ;p Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział . :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Mamy je, bo ich nam życzycie. To przychodzą. To dzięki Wam. :D

      Usuń
  13. Super rozdział! :) Mogłabyś przetłumaczyć ślub Germana i Esmeraldy? Błagam <3 Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  14. No nareszcie! ♥ Rozdział genialny :) Od kogo te prezenty...? Hmmm... Dużo opisów i w ogóle ach... Raj dla oczu ^^.

    OdpowiedzUsuń
  15. Awww.:3 Super.♥ Czekam na następny..Mmm rozdział 69..xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Ej, ej, nie dopowiadaj sobie za dużo. :D

      Usuń
  16. Grrrr!!!! Rozdzieliłyście germangie!!! Jak tak można ja się pytam?! A tak na serio to rozdział bardzo ciekawy i interesujący. Biedna Angie!!! :( Piszecie wspaniale!!! Te opisy uczuć Angie i pocałunków są przepiękna!!! Jestem ciekawa kto tak namieszał z tymi kwiatami i babeczkami. Może Brunhilda chce ich rozdzielić? Nie wiem i umieram z ciekawości co będzie w następnym odcinku!!! Dodaj go szybko!!!
    Julcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Niedługo wszystko się wyjaśni.
      Pozdrawiam Cię, moja imienniczko. :*

      Usuń
  17. zapraszam na blog

    http://angie-moje-opowiadanie.blogspot.com/2013/09/rozdzia-69.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdzialik i kto wysyła te kwiaty ja się pytam!?!? W święta rozstanie i jeszcze jazda z nieznajomym w aucie! Angie ty ryzykantko! XD
    Co do 2 sezonu.. Jade w końcu do czegoś się przydała xD I szkoda mi Angie.. Zakochała się w tej samej osobie po raz drugi. Nie wiem co ja bym zrobiła Germanowi.. A poza tym mam nadzieję że serio będzie jakiś może pocalunek Germangie czy cus.. No nic.. Trzeba czekać :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze przez te mietowe babeczki zglodnialam :c I zapraszam do siebie :3

      Usuń
    2. Dziękujemy. ♥
      Angie ma tajemniczego wielbiciela. :D
      Musi być. Mają jeszcze 20 odcinków.
      Mi wczoraj dziewczyny z filmweba narobiły ochoty na colę, kupiłam i wypiłam sama 2 litry. xD
      Wpadniemy. :)

      Usuń
    3. Haha, a ja przed chwilą upieklam babeczki! Dzięki wam czuje się hak kucharz :3 Tylko mięty nie miałam :v I mam czekoladowe ;c

      Usuń
    4. Czekoladowe też dobre. :)

      Usuń
  19. Ś-W-I-E-T-N-E! Bardzo podobał mi się moment z tym wypadem na plaże Angie i Germana. Ciekawe czemu Olga i Ramallo się tak cieszyli?
    Śmieszne były te wydarzenia, o których mówiła Violetta. xd

    KTO WYSYŁA KWIATY?!?!?! Uduszę tego kogoś!! >.< :D Podejrzewam tą osobę w aucie! Szkoda, że Angie się rozstała z Germanem. ;<


    Pozdrawiam!

    PS: U mnie niebawem I rozdział na blogu (który wciąż tworzę.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Cieszymy się, że się podobało. :)

      Usuń
  20. Super rozdział <3
    Zacznę czytać od początku ;)
    Obserwujemy? Ja już ♥
    Jak możesz to wpadnij na mojego bloga, też jest o Violettcie ;*
    http://elblogderebeka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i dałam twój blog do "to co czytam" :D

      Usuń
    2. Witaj, nowa osobo. Wpadniemy :D I dzięki :D

      Usuń
  21. Ja tak samo od razu skojarzenie z 69. ;d Rozdział boski. Nie mogę z Germana w kąpielówkach i bez koszuli. ^^
    Naprawdę fajnie to opisujecie. ;))

    OdpowiedzUsuń
  22. boski rozdział!!!!:)
    Mogła byś tu zajrzeć dopiero zaczynam http://violetta-opowiadaniapl.blogspot.com/
    P.s Twój blog jest świetny!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Super kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  24. Super rozdział jak zawsze i również zapraszam do mnie.

    http://angienaszahistoria.blogspot.com/2013/09/czesc_20.html

    OdpowiedzUsuń