poniedziałek, 6 stycznia 2014

Jednorazówka: Angie w krainie czarów

UWAGA! TEKST JEST PSYCHOPATYCZNY! PRZED UŻYCIEM SKONSULTUJ SIĘ Z PSYCHOLOGIEM, GDYŻ KAŻDY TEKST PRZEZ NAS NAPISANY MOŻE ZAGRAŻAĆ TWOJEMU ŻYCIU I ZDROWIU.

Było słoneczne popołudnie. Leżałam nad basenem i starałam się nacieszyć ostatnimi ciepłymi dniami. Kępka drzew tłumiła dobiegające z ulicy hałasy. Z pobliskiej jabłoni spadł pierwszy liść. Zatańczył na wietrze i opadł do basenu, burząc idealną gładkość tafli wody. Zamknęłam oczy, starając się odpłynąć w błogi świat snu.

Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Niechętnie rozchyliłam powieki. Przez ogród przebiegał właśnie Ramallo. Jedną ręką poprawiał białe jak śnieg włosy, a w drugiej trzymał telefon i sprawdzał godzinę.
- Jestem już spóźniony! O rany, rany! - zawołał i wyminął pas tui.
Zaskoczona zachowaniem mężczyzny, podniosłam się i ruszyłam za nim. Przedarłam się przez gęste krzewy, ale jego nigdzie nie było. Zdumiona przeszłam jeszcze kilka kroków. Nagle poczułam, że tracę grunt pod nogami. Starałam się czegoś złapać, ale było już za późno - wpadłam do olbrzymiej, króliczej nory. Spadałam i spadałam... Po drodze mijałam wieszaki z ułożonymi kolorystycznie krawatami, idealnie czyste, wykrochmalone koszule... Lot trwał tak długo, iż zdążyłam policzyć wszystkie guziki do mankietów, które pokrywały całą ścianę. Było ich ponad cztery tysiące. 
Gwałtownie poczułam grunt pod nogami. Znalazłam się w olbrzymiej kuchni. Podeszłam do blatu i sięgnęłam

po najbliższą buteleczkę. Widniał na niej napis "Wypij mnie". Wzruszyłam ramionami i opróżniłam pojemniczek jednym haustem. Już po kilku sekundach zorientowałam się, że to był błąd. Ręce i nogi zaczęły mi się kurczyć. To samo działo się z resztą ciała. Malałam dopóki nie osiągnęłam nieco ponad dziesięciu centymetrów. Stałam teraz na blacie i modliłam się o coś co zwróci mi mój dawny wzrost. Niestety, moje błagania przerwało trzęsienie ziemi. Schowałam się czym prędzej za tosterem. Do kuchni wkroczyła Olga. Ona, w przeciwieństwie do mnie, nie piła żadnej podejrzanej substancji, więc jej wzrost był normalny. W dłoni dzierżyła pieprzniczkę, którą nieustannie potrząsała. Stała tak dobrą chwilę, aż w pewnym momencie kichnęła. Raz, drugi, trzeci... Każde jej kichnięcie było dla mnie jak huragan. Złapałam się leżącego kabla odchodzącego od tostera i starałam się nie dać strącić w przepaść pomiędzy blatem a ścianą. 
Wtem do pomieszczenia wszedł ktoś jeszcze. Skarpetki do baletnic, chude niczym nitki makaronu nogi, spódniczka w obowiązkowym miętowym kolorze, fioletowa wstążka upodabniająca postać do prezentu, różowa koszulka z jednorożcem i włosy, z których tłuszcz wystarczyłby na kilkanaście porcji frytek... Do kuchni weszła Violetta. Sięgnęła po babeczkę, którą zaczęła uparcie obgryzać.
- Violu! To ja! Jestem koło tostera! - wołałam, jednak bezskutecznie.
Dziewczyna powiedziała coś do Olgity i wybiegła. Gosposia tymczasem poszła do salonu. Zostałam sama. Głód powoli zaczął mi dokazywać, więc zjadłam kawałek leżącej obok babeczki. Wtem stało się coś niezwykłego. Zaczęłam rosnąć. Minęłam jednak swój normalny wzrost i zatrzymałam się dopiero, gdy musiałam kucnąć, aby zmieścić się w pomieszczeniu. Westchnęłam i cudem przecisnęłam się przez drzwi wyjściowe.

Gdy tylko znalazłam się przed domem, rozprostowałam się i ruszyłam w stronę Studia On Beat. Budynek był odpowiedniej wielkości. Mogłam swobodnie wejść do środka. Koło wejścia zauważyłam Maxiego, Camilę i Fran. Malowali oni zawzięcie grusze. Wszyscy ubrani byli w stroje z wzorem przypominającym karty do gry.
- Co wy robicie? - zapytałam.
- Malujemy - odpowiedział chłopak.
- Zasadziliśmy grusze zamiast jabłoni. Przemalowujemy ją, żeby król się nie zorientował. Inaczej skróci nas o głowę. - Wyjaśniła Francesca, zawzięcie wymachując pędzlem.
Wzruszyłam ramionami i otworzyłam drzwi. Niespodziewanie ujrzałam uśmiech. Nad uśmiechem wyrósł nos, oczy... I oto przede mną stanęła Jade o twarzy kota. Zamurowało mnie.
- I co tak stoisz, kochanieńka? Lepiej byś mi zielonej herbaty zrobiła. - mruknęło stworzenie.
- Nie mam herba... Gdzie znajdę kogokolwiek? Po za tobą, oczywiście...
- Nie masz? Trudno. Gdziekolwiek. Możesz iść do pokoju nauczycielskiego, trwa właśnie herbatka, na którą nie zostałam zaproszona - tu Jade prychnęła. - Ale wszyscy jej uczestnicy są obłąkani.
- Nie chcę przebywać pośród obłąkanych - odrzekłam.
- O, temu nie zaradzisz. Wszyscy tu jesteśmy obłąkani. Ja jestem obłąkana. Ty jesteś obłąkana.
- Wcale nie jestem obłąkana! - zaprzeczyłam.
- Jesteś. Inaczej by cię tu nie było... - szepnęłam i zaczęła znikać.
Wreszcie został tylko uśmiech, który po chwili również znikł.
"Ciekawe czy Jade ma teraz modne futro..." - pomyślałam i wkroczyłam do wskazanego pomieszczenia. Przy stole zasiadali German, Beto oraz Antonio.  Mój szwagier miał na głowie kapelusz i przygryzał herbatnika. Beto miał długie uszy i z namaszczeniem popijał mleko. Jedynie Antonio, z głową opartą o blat, pochrapywał cicho. Żaden z mężczyzn nie zwracał na mnie uwagi. Usiadłam więc na krześle koło ojca Violi i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.
- ...zaiste, cóż za dziwy. Jak można się żywić samą melasą?! - oburzył się Beto, pomiędzy kolejnymi łykami naparu.
- Zaraz, zaraz! Ty jesteś Angeles, nieprawdaż? - zwrócił się do mnie nagle mężczyzna w kapeluszu.
- Owszem...Ale... Co tu się dzieje? - wykrztusiłam.
- Mówisz jakbyś była tu po raz pierwszy... - rzucił German i na widok mojej miny zamarł. - Ona nic nie pamięta!
- Nic a nic? - upewnił się nauczyciel gry na instrumentach.
- A powinnam coś pamiętać? - zapytałam.
Mężczyźni wymienili spojrzenia i westchnęli.
- Idź po niego - rzucił tylko mąż mojej siostry.
 Beto wstał i wyszedł. W milczeniu czekaliśmy na jego powrót. Po kwadransie mężczyzna wrócił w towarzystwie Tomasa. Młodzieniec trzymał w dłoni skręta, a jego skóra była błękitna.  
- Kim jesteś? - zwrócił się do mnie.
- Angie. A przynajmniej tak sądzę.
- Tak sądzisz? - mruknął i wypuścił z ust chmurę dymu. - Czyli nie pamiętasz...
Następnie bez słowa położył dłonie na mojej głowie. Przez umysł przepłynęła mi fala myśli i wspomnień. Nagle jedno ze wspomnień stało się wyraźniejsze. Zgięłam się czując gwałtowny ból głowy. Potrząsnęłam nią, ale nic nie było w stanie go zamazać. Przed oczami miałam pocałunek - mój i Germana.
- Wystarczy! -  rozległ się głos Antonia.
Fala minęła. Wyprostowałam się i napotkałam spojrzenie czekoladowych oczu. Kiwnęłam głową i zbliżyłam się do mężczyzny. On zrozumiał. Bez słowa wyszliśmy z pokoju nauczycielskiego. Na korytarzu uśmiechnęłam się nieśmiało do szwagra, a on zdjął kapelusz. Przysunęłam się o krok bliżej. Nasze nosy stykały się. Powoli, z pewną nostalgią, nasze usta złączyły się. Pocałunek, który z początku był delikatny, z każdą sekundą stawał się bardziej namiętny. Mężczyzna zaczął błądzić dłońmi po guzikach mojej bluzki, starając się je odpiąć. Ja jednym ruchem zdjęłam mu halsztuk i zaczęłam walczyć z batystową koszulą. Dziwne, ale nigdy nie przypuszczałam, że między mną a nim, może być coś więcej. A teraz? Teraz pozwalałam, by zawładnęły mną skrywane uczucia.
- Wiesz co łączy gawrona i sekretarzyk? - szepnął German niskim głosem, odrywając się ode mnie na chwilę.
- Nie mam pojęcia - odparłam.
- Ja też nie...
Mężczyzna obdarowywał pocałunkami moją szyję, mój obojczyk...
- Spóźnię się! Na mój krawat, spóźnię się! - głos Ramallo otrzeźwił nas.
Spóźnialski wyminął nas i wbiegł do sali Gregoria. Zawstydzeni doprowadziliśmy się do porządku i rozeszliśmy się. Ja udałam się w ślad za przyjacielem mojego niedoszłego kochanka.


W pomieszczeniu panował półmrok. Wytężyłam wzrok. Pod ścianą stały dwa trony, przed którymi klęczał Pablo. Miał sińce na policzkach i ślady krwi na plecach. Podbiegłam do niego.
- Stój! - rozległo się nagle.
W sali rozbłysło światło. Na tronach siedzieli Gregorio i Jackie. Do niej należał głos.
- Odsuń się od niego albo każę cię skrócić o głowę! - wrzasnął mężczyzna w koronie.
Mimowolnie posłuchałam się.
- Pablo Galindo, jesteś oskarżony o kradzież skórzanych pantofli, rozmiar 44. Czy przyznajesz się do winy?
- Nie - wychrypiał oskarżony. - To nawet nie mój rozmiar.
- Łżesz! Skrócić o głowę! - miotał się Gregorio. 
- Nie, ją skróćmy! - zawołała Jackie i wskazała mnie palcem.
Po krótkiej dyskusji postanowili skazać nas oboje. Podbiegłam szybko do przyjaciela i zerwałam mu z dłoni więzy. Następnie wybiegliśmy z pomieszczenia nim ktokolwiek zdążył zaprotestować. Zdyszani, ukryliśmy się w sali od muzyki. Nie byliśmy tu jednak sami. Na keyboardzie siedziała Ludmiła i przyglądała się nam. Nim zdążyłam pomyśleć, wyrecytowałam wierszyk.

Ludmi na keyboardzie siadła,
Potem Ludmi z niego spadła.
I nie sprawią wszystkie króla konie ni żołnierze, 
Że się znowu nasza Ludmi w jedną całość zbierze.

Jak powiedziałam, tak się stało. Dziewczyna spadła z instrumentu i z głośnym hukiem roztrzaskała się o podłogę. Zdumiona spojrzałam na Pabla i poczułam ogarniającą mnie niemoc. Obraz zaczął się powoli rozmywać. Pokręciłam głową. Wokół mnie była tylko ciemność.

Powoli otworzyłam oczy. Nade mną stał chichoczący German z wiaderkiem w ręku. Rozejrzałam się. Olga i Ramallo szaleli w basenie, a Violetta smarowała się olejkiem do opalania. Zmarszczyłam brwi i starałam przypomnieć sobie, co mi się śniło, ale bezskutecznie. Wzruszyłam ramionami i złapałam butelkę z wodą, by zemścić się na narzeczonym za przymusowy prysznic. Zaczęłam go ganiać po całym ogrodzie. Może gdybym była uważniejsza, zauważyłabym leżący pod leżakiem kolorowy, tak dobrze mi znany kapelusz.
_______________________________________
Na życzenie Angie♥♥♥ B. napisała pierwszego w historii naszego bloga tzw. "One shota", a ja... zajęłam się obrazkami do tekstu (zaszalałam XD).
Jak Wam się podoba Angie w roli Alicji?
Abrazos cálidos. ♥
J & B

PS. Rozdział dodamy jutro, jeżeli będziecie grzeczne. Całusy. :)

22 komentarze:

  1. Rzeczywiście ... Powinnam iść do psychologa po tym "One Shocie" :D Oczywiście zaiste ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednorazówka wyszła świetnie.
    Masz w domu taką butelkę jaką Angie wypiła ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Dziewczyno! Czego ja nie mam w domu?! XD

      Usuń
  3. Psycholożki J&B pozwoliły przeczytać.
    O bozziu nie wiem co napisać.
    Przez cały rozdział... przepraszam jednorazówkę siedziałam z ręką na ustach, kiedy jednak doczytałam się kreski, hohohoho nie wiem jak to opisać po prostu emocje wzięły górę, już przed rozdziałem było na asku pisane takie tam cytuję "speszyl for ju" to już wtedy łezka w oku się kręciła, a po waszym podsumowaniu jednorazówki to łezki poleciały. Do tej pory drżę
    A co do jednorazówki boska,boska, boska,boska....♥
    hihihih...Angie w kranie czarów...
    Szczerze ta wersja jest ciekawsza niż oryginalna.
    ehh...Zbytnio nie wiedziałam kiedy się zmieniły światy.
    Olga i jej kichanie jako huragan. Kolejny element boski.
    Ciekawy wierszyk o Ludmi...
    Ten Tomas miał przywołać wspomnienia o Germangie?
    Bo według mnie to tak zostało opisane.
    Ej...Zapomniałam o Jade...
    O na tylko z tą herbatką.
    Sama jestem ciekawa czy ma modne futro, czy może z poprzedniego sezonu.
    Chciałabym zobaczyć Ramallo w biały włosach...Wyglądałby komicznie.
    Zdjęcia będą śniły mi się po nocach. hehehehe
    Jade przeradzająca się w kocura i German jako kapelusznik...
    Wiem jeszcze, że jedno zwykłe słowo DZIĘKUJĘ w tym przypadku nie wystraszy, ale tak na wszelki wypadek. Podziękuję...
    Dziękuję wam z całego serca z tą jednorazówkę...
    Słucham właśnie piosenki OneRepublic-Something I Need
    You got something I need...
    Macie szalone rozdziały, których potrzebuję, żeby poczuć się dosyć normalnie...
    Ponieważ jestem szalonym człowiekiem...
    PS Wydrukuję sobie tą jednorazówkę, albo najlepiej jak zrobię to ze wszystkimi rozdziałami. Pozwalacie?
    Dziękuję jeszcze raz...
    Angie♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle tu emocji XD Tak, Tomi pali fajkę i jest magikiem XD Pewnie, że ma modne :D Niech ci się śnią, śnią... Ojej! Jak miło! ubóstwiam tą piosenkę! Widzę, że mamy podobny gust muzyczny, kochanieńka XD I dzięki za tak miłe i ważne dla nas słowa (możesz zawsze się rozpisywać) :D

      Usuń
  4. Mogłam się skontaktować z tym psychologiem xd Genialna jednorazowa :* Czekam na następny rozdział ;) zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzwoń szybko, zanim będzie za późno. Conrado już otwiera zeszycik i przyjmuje rezerwacje... XD Dziękujemy. :D

      Usuń
  5. haha :) Świetny rozdział :D Ale faktycznie ryjecie psychę :P Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. xD Nie no extra heh
    Angie całująca się z Szalonym Kapelusznikiem :D
    Moim zdaniem German (ale jako Jeremias) jest bardzo podobny do Johnego Deppa więc pasuje mu ta rola :)
    Tomas to miał być niby Absolem? no.. ciekawie go przedstawiłyście- jakiś niebieski małpolud ze skrętem w ręce xD
    Gregorio królem- od początku coś tak czułam ;D
    Ogółem- To było takie porąbane, że aż fajne
    Czekam na rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, Jeremiasz Johnnym Deppem w wersji dla ubogich... xD
      Dziękujemy. :D

      Usuń
    2. Wersja dla ubogich xD Ale dowaliłaś

      Usuń
    3. Oj tam. XD Taka prawda.

      Usuń
  7. Jade najlepsza, wierszyk z Ludmi genialny reszta to tylko yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy- nie umiem nic więcej wydusić z siebie, wasza genialność mnie przeraża

    OdpowiedzUsuń