piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 85

Rozdział 85.

Pogrążona w rozmyślaniu wracałam do domu. Wciąż zastanawiałam się nad tym, co powiedział mi Conrado. Muszę uwierzyć w siebie. Zaufać sobie. Swoją drogą pewnie właśnie sprząta gabinet po mojej wizycie. Zachowałam się co najmniej jak wariatka.

"Matko święta, chodzę do psychologa" - pomyślałam. - "Jeżeli czegoś ze sobą nie zrobię, to jak tak dalej pójdzie, niedługo dostanę kartę stałego klienta. Zniżka u psychologa, no pięknie..."
Zastanawiając się dalej nad sensem życia, nawet nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam. Wymamrotałam jakieś przeprosiny. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach.
- Angie, co się dzieje? - rozpoznałam głos mojego przyjaciela.
- Daj mi spokój - powiedziałam, jednak zaraz pożałowałam swoich słów. Warczę na Bogu ducha winnego Pabla.
- Nie dam ci spokoju, dopóki nie dowiem się, co z tobą.
- Mam zwyczajnie wszystkiego dość.
- Czy to przez Germana? - spytał nagle.
- Nie. Z Germanem wszystko jest cudownie... - zauważyłam, że mężczyzna poczerwieniał. - Po prostu czuję, że nie jestem już nikomu potrzebna.
- Angie, nawet tak nie mów!
Po tych słowach znalazłam się w jego objęciach. Wtuliłam się w niego, starając się uspokoić oddech. Pablo pogłaskał mnie po plecach. Przygryzłam dolną wargę, starając się nie rozkleić.
- Juuuuuhu! Angeles! - usłyszałam nagle.
"O nie, tylko nie on. Błagam, żeby to nie był on..." - przeszło mi przez myśl. Oderwałam się od przyjaciela, który spojrzał na mnie pytająco. Nic nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam w stronę, skąd dobiegało wołanie.
- Tutaj, Angeles!
Tak jak myślałam, to był Julio. Uśmiechnął się do mnie zawadiacko i już po chwili chwycił moją dłoń, aby musnąć ustami jej grzbiet. Następnie wciąż się uśmiechając obleciał wzrokiem mojego towarzysza. Zazdrościłam mu tej ujmującej wręcz pogody ducha.
- Co to za typek? - spytał mnie ochrypłym szeptem. Chyba chciał, żeby mój przyjaciel tego nie usłyszał, jednak marnie mu to wyszło.
- Jestem Pab... - zaczął przez zaciśnięte zęby, jednak przerwałam mu.
- A co cię to obchodzi? Nie dość mi już kłopotów narobiłeś?! - warknęłam.
- Kłopotów? Ja? Ależ Angeles...
- Tak ty! Dobrze ci radzę, znikaj, jeżeli nie chcesz zapoznać się z moim prawym sierpowym - zacisnęłam dłonie w pięści. Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej. Moje słowa musiały brzmieć komicznie. Mi jednak wcale nie było to śmiechu.
- Angeles, Angie, Angusiu, Angusiuniu...
Poczułam jak krew buzuje mi w żyłach. Wycelowałam pięść prosto w jego nos. Uderzyłam go w twarz. najpierw z lewej, potem z prawej ręki. Zupełnie się tego nie spodziewał. Pablo próbował mnie powstrzymać, jednak wyrwałam mu się, kopiąc go w kostkę. Następnie uderzyłam Julio w brzuch kolanem i zaczęłam dziko wymachiwać rękami. Po chwili skapitulowałam i rzuciłam się do ucieczki, pozostawiając Pabla trzymającego się za kostkę i zgiętego w pół Julio.
Biegłam przed siebie. Już po kilku minutach brakowało mi tchu. Mimo to pędziłam dalej. Minęłam budynek studio, a następnie willę Castillo. W końcu dotarłam do celu mojej podróży. Stałam przed moim starym mieszkaniem. Znajdowało się ono w niewielkiej kamiennicy. Weszłam do środka i pobiegłam na drugie piętro. Na dnie torebki odnalazłam pęk kluczy. Wypróbowałam kilka z nich, aż w końcu srebrny sprawił, że zamek puścił. Weszłam do mieszkania i zamknęłam się na wszystkie spusty. Dawno nie odwiedzałam tego miejsca. Na szafkach osiadła gruba warstwa kurzu, a całe mieszkanie świeciło pustkami i przepełniała je głucha cisza. Nie przejęłam się tym zbytnio. W pośpiechu rzuciłam buty i płaszcz gdzieś w kąt i odnalazłam sypialnię. Rzuciłam się na łóżko i ukryłam twarz w poduszce. Nie chciało mi się płakać. Nie. Byłam wściekła. Byłam poirytowana. Byłam zła na samą siebie. Byłam... byłam połączeniem wszystkich, negatywnych emocji.
Leżałam tak przed kilka minut starając się uspokoić. Nikt nie wiedział gdzie jestem. I dobrze. Potrzebowałam pobyć sama. Zaśmiałam się gorzko z własnej żałosności. Po chwili stwierdziłam, że nie wytrzymam bezczynnie ani chwili. Otworzyłam jedną z szuflad i odnalazłam małą ściereczkę zrobioną z różowej mikrofibry. Wytarłam kurze z regałów i szafek. W niecałą godzinę doprowadziłam pomieszczenie do pedantycznej czystości. Następnie znalazłam płytę z mieszanką dołujących piosenek. Kupiłam ją jeszcze w liceum. Czasami lubiłam zamykać się sama ze sobą i opadać na dno rozpaczy. Umieściłam płytę w odtwarzaczu i kliknęłam play. Usiadłam na łóżku i objęłam kolana ramionami. Przymknęłam oczy, zatracając się w muzyce. Po chwili moja nostalgia została zmącona. Rozległ się dźwięk telefonu. Zerknęłam na wyświetlaczu. Oczywiście. Dzwonił German. Westchnęłam i odrzuciłam połączenie. Sytuacja powtórzyła się jeszcze trzy razy. W końcu skapitulowałam i odebrałam. W słuchawce rozległ się głos mojego narzeczonego.
- Angie? Kochanie, gdzie ty jesteś? Masz pojęcia, jak się o ciebie martwię? Dlaczego nie odbierasz? - milczałam. - Angie? Co się z tobą dzieje? Wracaj do domu. Jest okropnie późno.
Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 22.10. Jak zwykle przesadza.
- Angie? Angie?!
- German, proszę, daj mi spokój. Chcę być sama - powiedziałam i zakończyłam rozmowę, po czym wyłączyłam telefon.
Opadłam po pościel i wtuliłam głowę w poduszkę. Wzięłam głęboki oddech i poczułam, jak odpływam...

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Ktoś dobijał się jak wariat. Po chwili usłyszałam głos mojego narzeczonego.

- Angie! Angie, wiem, że tam jesteś! - po tych słowach zadzwonił jeszcze kilka razy. - Angeles, nie bądź dziecinna.
Nie odezwałam się ani słowem, jednak German najwyraźniej nie zamierzał się poddać. Spojrzałam na zegarek w komórce. 2:38 Jeżeli miał zamiar dzwonić do rana, proszę bardzo.
- Angie! - nie odpowiedziałam. - Dość tego!
Po tych słowach usłyszałam dźwięk mocnego uderzenia. Wygląda na to, że German wyważył drzwi. Sumo style. Nie ruszyłam się z miejsca. Po chwili wparował do pokoju, w którym się znajdowałam.
- Angie! Wiedziałem, że tu jesteś! Co się dzieje? - podszedł do odtwarzacza i wyłączył dołującą muzykę. - Przepraszam cię za te drzwi. Ja.. odkupię ci je...
- Idź sobie - powiedziałam głosem pozbawionym emocji.
- Kochanie, chodź. Wracamy do domu.
- Nigdzie z tobą nie idę.
- Angie, wszyscy się o ciebie martwimy...
"Oczywiście. Martwią się. Akurat. Violetta pewnie cieszy się, że zniknęłam i w spokoju obściskuje się z Diego" - pomyślałam. Moje myśli przekraczały już jakiekolwiek granice...
Poczułam dłoń mężczyzny na plecach. Powoli uniosłam powieki i odkryłam, że usiadł obok mnie na łóżku.
- Kochanie... Co się z tobą dzieje?
- Zostaw mnie.
- Nie zostawię cię, dopóki mi nie powiesz, o co chodzi.
Nie odpowiedziałam. W tej chwili mężczyzna złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie. Zaczęłam się wyrywać, jednak był ode mnie o wiele silniejszy. Poczułam, jak łzy wypełniają mi oczy. Wciąż milczałam.
- Angie, powiedz coś w końcu. Powiedz mi, co zrobiłem. Powiedz, że mnie nienawidzisz. Wykrzycz mi w twarz, że jestem dupkiem. Ale błagałam, przestać tak milczeć.
- Nie jesteś dupkiem - powiedziałam z zadziwiającym mnie samą spokojem.
- Jestem, skoro sprawiłem, że płaczesz.
- German, nie rozumiesz, że nie płaczę przez ciebie?! Moim problemem jestem ja sama! Kocham cię, rozumiesz? Ale ty nie możesz kochać kogoś takiego jak ja. Jestem niezdecydowana. Jestem słaba. Wiecznie mam jakiś problem. Ciągle pakuję się w jakieś kłopoty. Wszystko przez moją własną głupotę!
Nie panowałam nad sobą. Wymierzyłam sobie cios w policzek otwartą dłonią. Nie pomogło.
- Powinieneś znaleźć sobie kogoś lepszego ode mnie! Na świecie jest mnóstwo kobiet piękniejszych ode mnie, mądrzejszych, bogatszych, więcej wartych niż ja!
- Angeles, jak możesz wygadywać takie rzeczy? Kocham cię. Tylko ciebie! Nic i nikt tego nie zmieni. Żadna kobieta na świecie nie dorównuje tobie. Przestań wygadywać te bzdury i, na Boga, nie płacz już dłużej! Kocham cię za to jaka jesteś. Kocham twoje szaleństwa, twój dotyk, twoje usta, spojrzenie twoich szmaragdowych oczu. Zakochałem się w Angeles, która była uśmiechnięta, która potrafiła wszystko obrócić w żart. Wiem, że nadal taka jesteś, Angie.
Spuściłam głowę. Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć. Nie mogłam uwierzyć w to, co mówi. Czułam się słaba, pusta, bezwartościowa... German uniósł mój podbródek.
- Spójrz na mnie i nie bój się mnie kochać - szepnął.
Odważyłam się i spojrzałam mu w jego czekoladowe oczy. Ich spojrzenie było dla mnie jak narkotyk. Mężczyzna wsunął dłoń między moje loki, drugą ręką wciąż obejmując mnie w pasie. Moje serce biło jak oszalałe. Powoli zbliżył się do mnie, aż w końcu jego usta napotkały moje. Pocałował mnie. Cóż, to było nieuniknione. Robił to tak delikatnie, jakby bał się, że ucieknę. Wciąż lekko drżąc, niepewnie oddałam mu pocałunek, rozchylając lekko wargi. Całował mnie coraz namiętniej, z każdą chwilą przekazując mi kolejne dawki swojego pokrzepiającego ciepła. W końcu osunęliśmy się na łóżko. German był nade mną. Powoli, oddychając ciężko, odsunęłam się od niego. Nie chciałam niczego więcej. Nie teraz. Nie w takim stanie.
Wciąż był nade mną i patrzył mi w oczy.
- Chcę spędzić z tobą resztę życia, Angie. Kocham cię. Najbardziej na świecie.
Pocałował mnie delikatnie w szyję. Poczułam na ciele przyjemny dreszcz. Pozwoliłam mu żeby mnie przytulił. Sama wtuliłam się w jego tors i przymknęłam oczy.
- Ja ciebie też... - wyszeptałam.
Nie dane nam jednak było długo cieszyć się samotnością, gdyż zadzwonił telefon mojego narzeczonego.
- Halo? - odebrał wciąż mnie przytulając. Nie miał włączonego głośnomówiącego, mimo to słyszałam każde słowo w słuchawce. Rozpoznałam spanikowany głos Ramallo.
- German? Gdzie ty jesteś? Co z Angie?
- Spokojnie, już ją znalazłem.
- Przyjedźcie do domu! Szybko! Violetta zniknęła!
- Jak to?!
- Nie ma jej. Nie wiem, co mogło się z nią stać. Ostatnim razem widziałem ją po południu w domu. Później wyszła z tym chłopakiem i już nie wróciła.
- Co?! A to drań! Zaraz będziemy! - rozłączył się. - Angie, muszę jechać do domu, Violetta...
- Tak, wiem. Już. Jadę z tobą!
German pokiwał tylko głową. Wybiegliśmy przez wyłamane drzwi i wsiedliśmy do samochodu. Mężczyzna prowadził wyjątkowo nerwowo. Kilka razy cudem uniknęliśmy stłuczki. Wreszcie dotarliśmy do domu.

W progu powitali nas Ramallo, Tulio i Olga.

- Dzwoniłem już na policję. Właśnie mieliśmy zacząć jej szukać. Bliźniaki zostaną w razie jakby wróciła - wyrecytował.
- Zabiję go. Zabij, zakopię, odkopię, ożywię i jeszcze raz zabiję! - mój narzeczony był na skraju wytrzymałości.
Wtem ktoś zapukał do drzwi. Gestem kazałam mężczyznom usiąść i wpuściłam do środka Diego. Ojciec Violi wyglądał jak trafiony piorunem.
- Gdzie jest Violetta? - zapytałam chłopaka, uprzedzając atak pana domu.
- Nie ma jej tu? Przyszedłem, bo mieliśmy wieczorem poćwiczyć... - zaczął.
- Jasne, że jej nie ma! Porwałeś ją, ty... - przerwał mu mój narzeczony.
- Nie widziałem jej od kilku godzin. Poszliśmy po nuty do studia, a potem powiedziała, że musi coś załatwić i żebym wpadł wieczorem. No bo po co bym przychodził, gdybym ją porwał? Żeby was o tym poinformować? - zadrwił młodzieniec.
- Diego, to nie jest śmieszne. Nikt jej nie widział od kilku godzin - uciszyłam go.
German dalej patrzył na chłopaka jakby chciał go poćwiartować.
- Idź, poszukaj jej w studio, a my przeszukamy dom.
Chłopak skinął głową, ukłonił się i opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie z ukochany, Olgą, Ramallo i Tulio.
- Sprawdzaliście w pokoju Marii? - skierowałam pytanie w stronę gosposi oraz asystenta mojego narzeczonego.
Zanim zdążyli cokolwiek odpowiedzieć światło zgasło z głuchym trzaskiem. Zapadła cisza i całkowite ciemności. Stałam jak sparaliżowana. Nagle usłyszeliśmy dźwięk przywodzący na myśl piłowanie drewnianej belki, a następnie odgłosy przypominające kroki słonia. Przerażona podeszłam do Germana i wtuliłam się w niego. Objął moje plecy, przyciskając mnie do siebie. Po chwili poczułam jego usta w okolicy moich. Pocałował mnie krótko i delikatnie, szybko się odrywając. Dudnienie kroków stawało się coraz wyraźniejsze, zupełnie jakby domniemany słoń był bliżej i bliżej nas. Wydałam z siebie zduszony okrzyk, jeszcze mocniej wtulając się w ukochanego. Chwilę później coś trzasnęło i znów zapaliło się światło. Zamrugałam, starając się przyzwyczaić oczy do blasku.
- Angie... - usłyszałam za sobą głos mojego narzeczonego. Odwróciłam się, odkrywając, że osobą, która mnie przytula nie był on, lecz Tulio. Uświadamiając to siebie, przewróciło mi się w głowie. Momentalnie odsunęłam się od niego, spoglądając na młodzieńca niepewnie. Spojrzał na mnie, wciąż milcząc i uśmiechnął się zawadiacko. Przeniosłam wzrok na Germana. Zauważyłam, że tuląca się do niego Olga wciąż ma zaciśnięte powieki. Szturchnęłam ją delikatnie w ramię.
- Co?! Ach! Ramallo? Oj, przepraszam pana - Olga zachichotała i odeszła od mojego narzeczonego.
Odwróciłam się. Ze schodów zeszła Violetta. W rękach trzymała zakurzoną, niegdyś jasnoróżową gitarę akustyczną. Miałam wrażenie, że gdzieś już widziałam podobną.
- Violetta?! - zdumiał się pan domu. - Co ty tu robisz?
- Aa nic. Stoję. Wybaczcie ten zanik prądu, chyba coś odłączyłam, kiedy starałam się otworzyć tą klapę na strychu...
- Co?! Jaką klapę?! Violetta, gdzie ty byłaś?! Policja cię szukała! Zniknęłaś po południu, a pojawiasz się nad ranem?!
- Tą klapę w suficie na strychu. Dzisiaj rano przeczytałam w pamiętniku mamy, że schowała na tam swoją starą gitarę. Chciałam ją znaleźć. Niestety zdaje się, że przysnęłam podczas piłowania zamka. Obudziłam się dopiero jakieś pół godziny temu. Chyba odcięłam jakiś przewód, ale pomajstrowałam i naprawiłam - podrapała się po głowie, ziewając. Dopiero teraz zauważyłam, że jej włosy były nienaturalnie puszyste, jakby poraził ją prąd. - Chyba tyle, możesz już zamknąć buzię, tato.
Spojrzałam na Germana. Słuchał opowieści córki z wybałuszonymi oczami i zaskoczoną miną. Przeniosłam wzrok na instrument trzymany przez jego córkę. Przypomniało mi się, jak Maria grała mi na tej gitarze kołysanki, kiedy byłam mała. Kąciki moich ust powędrowały ku górze na to wspomnienie. Violetta dopadła instrumentu i zaczęła uderzać w struny. Już po pierwszym dźwięku słychać było, że nikt dawno tej gitary nie stroił.
- Violetta, daj już dzisiaj spokój z tym graniem. Zabierz gitarę do pokoju. Nastroisz ją rano - dodał odgadując zamiar córki. - Jest już grubo po czwartej.
Po tych słowach German powędrował na górę. Odprowadziłam go wzrokiem po czym spojrzałam na siostrzenicę.
- Pamiętam, jak twoja mama grała mi na tej gitarze kołysanki. Obiecaj mi, że jutro coś zagramy.
- Dobrze, Angie - uśmiechnęła się do mnie słodko.
- A teraz leć do łóżka - pocałowałam ją w czoło i odesłałam do swojego pokoju.
Odwróciłam się. Olga i Ramallo zdążyli już gdzieś się ulotnić. W pomieszczeniu zostałam sama z pomocnikiem Germana. Spojrzałam na niego niepewnie. Rytm mojego serca nieznacznie przyspieszył. On również milczał, wciąż się uśmiechając. Spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem.
- Możesz mi wyjaśnić czemu to zrobiłeś?
- Jaaa? Przecież to ty się do mnie przytuliłaś. Zaraz... Tylko mi nie mów, że pomyliłaś mnie z tym swoim nudnym narzeczonym.
- Nie przeginaj pałki, bo...
- Bo? Bo co, powiesz Germanowi, że mnie pocałowałaś?
- Przecież to ty... - zaczęłam, ale nie dokończyłam.
- Pójdę już. Dobrej nocy, Angeles - posłał mi szelmowski uśmiech i opuścił dom.
Westchnęłam. nagle rozległ się dzwonek telefonu. Kto mógł dzwonić o tej porze?
- Halo?
- Halo? Germanek? Valentinka? - ryknął skrzekliwy głos. 
- Ni... - próbowałam powiedzieć, ale bezskutecznie. Nic nie było w stanie przerwać mojemu rozmówcy.
- Tu babcia Brunhilda! Mam nadzieję, że już nie śpicie! Wybiła dziewiąta!
- Francja leży w innej strefie cza...
- Dobrze, że pytasz, Germanku! Jestem zdrowa jak ryba! Dzwonię, żeby was poinformować, że zapraszam was do mojej rezydencji na Wielkanoc! Oczywiście weźcie pannę... Ekhm... Panią Olgę i kochanego pana Ramalla. I te dwójkę wyjątkowo żywych bachorów, które są na ich wychowaniu! Rodzina musi być razem! Tylko nie bierzcie tej wywłoki! Nie będzie umiała się odnaleźć w mojej rezydencji! Nie mówiąc o jej niewychowanej matce! Ale pewnie się już jej pozbyłeś, prawda?! Poznałeś się na niej!
- Ależ to ja, proszę...
- To jasne, że miałam rację! Pewnie uciekła z tym dresiarzem! Powiedz Valentince, żeby zapomniała o niej! I żeby znalazła lepsze przyjaciółki, bo zapewne dalej się trzyma z koniem i szczurzycą. Ten maluch, który do mnie ostatnio dzwonił... O, Javier! Twierdził, że ma nowego absztyfikanta. Niejakiego Diego! To prawda?
Mówił, że to bardzo mądry i dobrze wychowany młodzieniec. Z jego relacji wynika, że zawsze chodzi przyzwoicie ubrany, w garnitur i ma porządną kwotę na koncie! Javier to ten przemądrzały maluch w okularach, tak? I weźcie stroje kąpielowe, ale przyzwoite. Nie takie jak te, które nosiła ta cała Angie. Jak szukałam narkotyków w jej szafie widziałam, że jej stroje to ledwie kilka sznurków. Doprawdy! Ladacznica! I znalazłam ci idealną żonę! Ma na imię Jelizawieta i jest córką bogatego rosyjskiego człowieka. Pochodzi z dobrej rodziny! Nie mówi po hiszpańsku ani francusku, ale jest bardzo ładną, dobrze zbudowaną kobietą! Już się cieszy na twój przyjazd! 
- Pani Brunhildo, ale ja...
- Też cię kocham Germusiu! Muszę już iść, czeka na mnie śniadanie! Jeszcze wystygnie! Całuski! Pozdrów wszystkich! I dobrze, że już się jej pozbyłeś - w tym momencie kobieta rozłączyła się, zostawiając mnie osłupiałą.
Do głowy przyszła mi tylko jedna myśl - "Jak surowe pomidory mogą wystygnąć". Mimowolnie parsknęłam śmiechem i udałam się na górę. Weszłam do sypialni mojej i Germana. O dziwo nie zastałam tam ukochanego. Przebrałam się w piżamę i weszłam do łóżka. Mimo dochodzącej już szóstej rano, nie chciało mi się spać. Bezmyślnie wpatrywałam się w błękitną ścianę.
Nagle ni stąd, ni zowąd pojawił się nikt inny jak Piotruś Pan.
- Angie - powiedział rześko.
- Cześć - mruknęłam. - Mogę wiedzieć co tutaj robisz? Ostatnio odwiedza mnie wiele dziwnych postaci...
- Jak to co? Przyszedłem cię zobaczyć. Możemy też gdzieś polecieć, moja cesarzowo.
- Po pierwsze, nie twoja. Po drugie, nigdzie się nie wybieram - żachnęłam się.
Młodzieniec w ogóle się tym nie przejął. Z grację przeleciał pod sufitem i wylądował na biurku.
- Naprawdę wolisz tego nudziarza? - zapytał, chichocząc. - Trudno. Ale musisz wiedzieć, że jestem...
- Tylko proszę, nie mów, że jesteś ukrytą częścią mnie, czy coś - przerwałam mu.
Piotruś przeczesał włosy ręką i uśmiechnął się zawadiacko.
- Chodziło mi, że jestem i zawsze będę pierwszym chłopcem, o którym myślałaś. Ale skoro już tu jestem, to powinnaś wiedzieć, iż istnieję tylko dlatego, że we mnie wierzysz.
- A co jeśli przestanę?
- Wtedy zniknę. Ale nie przestaniesz, bo dobrze wiesz, że rozmowa ze mną, nawet bezsensowna, pomaga ci - przybysz wyjął z kieszeni piszczałkę i powoli przytknął ją do ust. - A teraz posłuchaj.
Za instrumentu zaczęły wypływać dźwięki. Każda nuta tej cudownej melodii wydawała się być niezbędna. Każda sekunda gry hipnotyzowała mnie. O niczym więcej nie myślałam, marzyłam tylko, by ta chwila trwała wiecznie. Miałam wrażenia, iż ta dziwna pieśń pokazuje mi baśniową krainę z moich dawnych, utraconych snów. Chciałam zapisać ten utwór, ale nie byłam w stanie się poruszyć. Bałam się, iż dźwięki prysną niczym bańki mydlane. Niespodziewanie zapadła cisza.
- Powiedz czego pragniesz. Może twoje marzenia są bliżej niż myślałaś... - szepnął Piotruś wprost do mojego ucha.
Następnie pstryknął. Okiennice rozchyliły się, wpuszczając do pokoju świeże, poranne powietrze. Chłopiec ostatni raz uśmiechnął się do mnie i odleciał w stronę drugiej gwiazdy na prawo. Mimowolnie roześmiałam się, gdy okno z powrotem wróciło na swoje miejsce.
- Angie? - drzwi sypialni otworzyły się. Stanął w nich German. Był w samych spodniach od piżamy. Zmierzyłam go wzrokiem. Moją uwagę przykuł jego idealnie zbudowany, umięśniony tors. Uśmiechnęłam się mimowolnie. - Do kogo mówiłaś?
- Eee... Do nikogo - zauważyłam, że uśmiechnął się widząc, jak reaguję na widok jego półnagiej odsłony.
Usiadł na łóżku i spojrzał na mnie. Głupkowaty uśmieszek nie znikał z jego twarzy.
- Przecież słyszałem - spojrzał mi w oczy, obejmując mnie ramieniem. Zadrżałam.
- A więc najwyraźniej ci się wydawało - starałam się nie poddawać, chociaż w tej grze on miał znaczniej lepszą pozycję od mojej. - Jak chcesz, dam ci numer do dobrego laryngologa.
- To było prawie zabawne, Angeles - przeciągnął się, ziewając. - Nieszczególnie chce mi się szukać bluzki... - dodał, widząc, że się zarumieniłam. - Aa może ty też ją sobie odpuścisz?
Po tych słowach pocałował mnie delikatnie w szyję i zaczął dobierać się do guzików od mojej piżamy.
- Nie da dużo sobie, pozwalasz? - prychnęłam, odpychając go lekko od siebie.
- Nie, chyba nie - zaśmiał się i, chwytając mój podbródek, pocałował mnie czule i pewnie w usta. Powoli się odsunął, sprawiając, że zapragnęłam więcej.
Tymczasem on objął mnie w talii i nie dając mi żadnej szansy na obronę, przetoczył się na plecy. Chwilę później trzymał mnie nad sobą. Zaśmiałam się głośno. Nie próbowałam się wyrywać i chociaż nie była to dla mnie zbyt bezpieczna pozycja, ufałam, że mnie nie puści. Spojrzałam mu w oczy. Jednym płynnym ruchem przyciągnął mnie do swojej piersi. Czułam na sobie jego gorący oddech. Nasze klatki piersiowe stykały się, więc czułam także przyspieszone bicie jego serca. Bardzo wolno przejechałam dłonią po jego torsie. Wydał z siebie pomruk aprobaty i pogłaskał mnie dłonią po włosach, plecach, następnie mocno do siebie przytulił. Oplotłam jedną ręką jego kark, drugą zaś oparłam na jego ciepłym torsie, rozkoszując się dotykiem jego mięśni.
- Kocham cię, księżniczko - wyszeptał i zamknął oczy. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i odpłynęłam w błogi niebyt.
_____________________________________________
I tak oto kolejny rozdział za nami.
Ninja style again. Mała bójka. Angeles znów na dnie rozpaczy. Violkę kopnął prąd. xD 
Tulio zły, zły Tylio. Brunhilda. XD No i wreszcie - jest Germangie, jak obiecywałyśmy. :>
Rozdział przypadł wam do gustu?
Saludarle, queridas. ♥
J & B

43 komentarze:

  1. Super rozdział! ♥ Czekam na next'a. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3
    Germangie <3
    Angie na krawędzi! Piotruś Pan :333 No i ten zuy Tulio!
    Czekam na nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super super SUPER czekam na nexta ahhhh juz niemoge sie doczrkac :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze idealny, postarałyście się <3
    Był Pablo *,* Kocham Szkoda, że Angie była taka troszku wredna, ale co tam ;)
    -" Spójrz na mnie i nie bój się mnie kochać" Jakie to słodkie *,* Co z tego, że Germangie, słodkie <3
    Hah Angie wariuje.
    Ta Violetta to jakaś idiotka. W środku nocy piłuje zamek, bo chce jakąś gitarę znaleźć, ah... Za to Diego był idealny <33
    Brunhilda jak zawsze rozwala. Szczególnie ten tekst z narkotykami i bikini mnie rozwalił XD tak prosto z mostu powiedziała, że szukała u niej narkotyków xd
    Rozdział wspaniały, wiem, że już to pisałam, ale co tam.
    A i jestem czwarta ;) jaram się ;)
    Czekam na next i życzę weny, której jak widać wam nie brakuje ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pablitko. :D Słodkie? Jak na Germangie pewnie słodkie. Wybacz, nie umiem wczuć się w nie-fana Germangie. :D
      Robienie z Violki idiotki przynosi nam dziką satysfakcję, hahahaha. XD Diegu zawsze jest idealny. <3
      Brunhilda zawsze wali prosto z mostu. Ja się śmiałam jak głupia, czytając tą rozmowę - B. jest genialna. :D
      Jeszcze raz dziękujemy. Jaraj się, jaraj. :)

      Usuń
  5. Mrrrr mięśnie Germana. Rozdział jak zwykle- Me gusta.Lewy sierpowy Angie zawsze spoko :3.No i Germangie kocham ich XD. A no i oczywiście czekam na next'a :D :3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Świetnie, że rozdział przypadł Ci do gustu. :D

      Usuń
  6. No więc.. Rozdział w zwyczaju u was z lekka dziwny, ale za to genialny :))
    Myślałem, że Angie myśląc o tym co jej powiedział psycholog Conrado, pójdzie do Germana. Nie wiem, czemu mniejsza..
    Za to wymyśliła sobie, że nie jest nikomu potrzebnie. Zgrabnie wpasowałyście tu Pabla i Tulia :)) Tulio czy Julio bo tak trochę już się pogubiłem.. Dobra dalej.
    Martwiący się German - normalne, czyli dzwonienie.. Ale wykopanie drzwi z futryny.. fiuu.. Tego się nie spodziewałem :)
    Jak wy to dobrze opisałyście - sumo style! :D
    Mi nic nie umknie ;)) Wracając..
    Już tam jakieś namiętności były, a tu dzwoni Ramallo, mówi, że Violetta zniknęła. Większość rzeczy psuje. I.. ale nie zaraz.. Diego przyszedł do Violetty o 2? Taka rozkmina moja hahah ;D
    Tulio skorzystał na tym jak Viola piłowała i zepsuła coś i pocałował Angie. Nie powiem ja też bym skorzystał heh ;))
    Brunhildy dawno nie było.. :D Zwyczaj..
    Krytykowanie Angie - Poziom Brunhilda ;)
    Zgaduje, że pojadą i znowu będzie zdenerwowana Angie. Chociaż mam nadzieję, że w pewnym momencie ona zmieni swoje nastawienie do Angeles.
    Piotruś Pan .. Z serii psychiczne opowiadania o Angie. Też genialnie podpasowane do sytuacji. No i cudowny akcencik na koniec.
    Chyba aż tak się nie rozpisałem.
    W skrócie.. Olu i Joanno - Świetny rozdział ;)
    Życzę wam weny dziewczyny i czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to może po kolei - dziękujemy. :)
      Julio i Tulio to dwóch innych ludzi. Julio jest złodziejem aut, na którego jakieś 30 rozdziałów temu złożyła obciążające zeznania. Natomiast Tulio (Emilio) to praktykant Germana.
      Nie wiem, co mnie naszło z tym wykopaniem drzwi... Sumo style. XD
      Na to wychodzi. Tobie faktycznie nic nie umknie. To umknęło za to nam. Chociaż znając życie, gdybyśmy się zorientowały B. powiedziałaby - "Oj, tam, czytelnicy się nie zorientują". Cóż. :D
      Brunhilda must be. Nadal podziwiam geniusz B., którego rezultatem jest ten genialny telefon. ^^
      Może i pojadą. XD Nie brałam tego pod uwagę, ale to ciekawy pomysł. Ona nienawidzi Angeles i basta.
      Co ja zrobię, że B. tak kocha tego Piotrka? I te jego uszy... xD Już nie wspomnę, że kochaną Aleksę bawią uszy Germanka. :D
      W każdym razie dziękujemy jeszcze raz. :)

      Usuń
  7. Bardzo fajnie Angie jako wariatka i klatka germana. Świętnie dziewczyny oby tak dale

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny <3
    Bójka Angeles -SPOKO
    Violette prąd kopnął - super
    Ten Tulio to jest niedobry !
    Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak pokatować Violkę. xD Zły Tulio, zły. :D
      W każdym razie dziękujemy.. :D

      Usuń
    2. Nie ma to jak potężna dawka śmiechu. XD
      Angie zna karate ?! No, nie spodziewałabym się tego :D I ten jej prawy sierpowy - po prostu megaaa, nie źle musieli oberwać ^•^
      Cóż, Brunia jak to Brunia... raczej nie polubi Angie, za to jak się czyta - to omal nie spadłam z krzesła :D Rozbraja.
      Sierota romantykiem ?! Chociaż u was... XD
      Violkę "piorun" trafił ? I dobrze jej tak ! Niech sb troszkę pocierpi ;P Nie zaszkodzi jej to zbytnio... I tak ma zrypany mużdżek :D
      Taaaaaak, to chyba na tylee. Ogółem rozdział ( jak za pewne wiecie ) spokoo ;) Czekam naaaaa 86. Pozdrawiam ;3

      Usuń
    3. Angie zna wszystko. :D
      Brunhilda zawsze spoko. Za genialną rozmowę telefoniczną dziękujemy niezastąpionej B. ^^
      Oj tam, romantycznie też musi być. :D
      Katowanie Violki zawsze spoko. xD
      Jeszccze raz dziękujemy. :)

      Usuń
  9. He he! Boski rozdział. Violetta ♥ Rozmowa ♥ I jak mu tam.. Julio! Boże, jakie zagraniczne imię -.-
    Nie można opisać Waszych zdolności..


    NO I ZAMKNĘLI MI KURDE KINOMANIAKA T.T

    OdpowiedzUsuń
  10. Angie is my favourite12 stycznia 2014 17:40

    rozdział super <3
    Violka dostała piorunem.
    Germangie w akcji, ale brakuje tej namiętności
    Czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękujemy. :D
    Ano dostała.
    Ty to byś zaraz chciała nie wiadomo czego. Zwolnij konie, kowboju. XD
    No jasne, że czekasz. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam Oj tam
      Nie przesadzajmy nie chciałabym powrotu Pangie i Leonetty

      Usuń
  12. Rozdział ekstra :)
    Viola dostała piorunem hihi ;3
    Germangie powraca z jeszcze większą mocą
    Czekam na naxt'a :D

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy rozdział bo nie mogę się doczekać mija tydzień

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne , piękne, cudne ♥♥♥
    Zapraszam do NAS :D http://onedirectionmniejmarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Postaramy się zajrzeć w wolnej chwili.

      Usuń
  15. Nie ma to jak od tygodnia zmierzać się z napisaniem komentarza, ale postanowiłam go w końcu napisać.
    Rozdział jak zwykle cudowny.
    Końcówka 84 i początek 85 czułam się podobnie, a nawet tak samo jak Angie.
    Tylko jest tu mała różnica, ponieważ wasze opowiadanie to opowiadanie, a moje życie to istna rzeczywistość.
    Jak czytałam ten rozdział siedziałam tak samo jako Angie, kiedy słuchała tych dołujących piosenek.
    Jeszcze raz wracając do tego początku czułam się tak, ale bez tych dodatków miłośnych, sprzątania i bicia ludzi.
    I akcje w mieszkanku Angie musiał przerwać telefon i "zaginięcie" Violetty.
    Angie i Tulio się całują. heheheh....
    Violetta i jej nienaturalnie puszyste włosy. NOWOŚĆ...
    Dziwna konwersacja Tulia i Angie....
    I oczywiście ukochany telefon od Brunhildy. No przecież bez niej rozdział to nie rozdział. Ja się pytam dlaczego ona nie została nominowana do Oskarów? Jak mogło jej zabraknąć?! To jakiś skandal, przecież tak nie można. Idę pisać petycję.
    Oto do Angie znów zawitał jej stary dobry znajomy Piotruś Pan.
    Czyżby Angie mamrocze sama do siebie?
    A na koniec romantyczna końcówka.
    Jak to ja uwielbiam...
    Jeszcze raz rozdział cudo.
    Weny.
    Mam nadzieję, że spodobał się wam mój komentarz...
    Czekam na następny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno niż wcale, grzybku. :D
      Rozumiem Cię. Sama czasem miewam taki ponury nastrój.
      Akcję w mieszkanku.... XD U nas Germangie jest grzeczne, muchomorku. :D
      Angie i Tulio zawsze spoko. Miał być kiss Ramanszi, ale wymusiłam na B. zmianę. XD
      Brunhilda zawsze spoko. Brunia człowiekiem roku. Trzeba odkopać, jak ma na nazwisko. :D
      Piotruś Pan zawsze spoko. Mówiła do siebie? O kurde. xD
      Soł romantick musi być. Ja też to kocham, więc się bez tego nie obyło. ♥
      Podsumowując - dziękujemy. :D

      Usuń
  16. angie is my favourite19 stycznia 2014 12:34

    kiedy następny rozdział bo już nie mogę więcej czekać

    OdpowiedzUsuń
  17. Germgie *-* soł słit. Zawiało ingliszem :D Haaha i Violetta piorunem oberwała xD i Piotruś Pan. Rozdział jak to u was w zwyczaju zakręcony ale równocześnie BOSKI *-* czekam na nexta & zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy następny rozdział, bo już nie mogę się doczekać. Codziennie sprawdzam czy dodałyście coś nowego, a tu nic. :(

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja mam pomysł... TAK czasem zdarza mi się myśleć ;)
    Niech Brunia znów przyjedzie... Wiem, wiem - to nie jest jakieś specjalnie odkrywcze, ale... niech nie przyjedzie sama... (taka tam tajemnicza ja...). Co wy na to? - ZAKOCHANA BRUNIA! Działoby się!?

    Emiś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj działo by się... :D Może ją kiedyś wrócimy, ale póki co... Nic nie zdradzę XD

      Usuń