sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 83

Rozdział 83.

Zeszłam na dół wraz narzeczonym i bliźniakami. Olga szykowała właśnie kolację. Niosła na rękach tacę, na której miała pieczeń z sosem pomidorowym. Uśmiechnęłam się do niej, natomiast ona zbladła. Nie patrzyła na mnie, lecz na coś za mną. Odwróciłam się. Gosposia wlepiała oczy w Javiera. Wszystko jasne.

- Jak on... jak to... Przecież...
Kobieta wywróciła oczami jakby mimowolnie, po czym zaczęła przewracać się w stronę podłogi. Chwilę później leżała już na posadzce, a obok płynął strumień sosu o bordowym zabarwieniu. Natychmiast doskoczyłam do gosposi, kucając przy niej. Z drugiej strony ciała Olgi pojawił się German.
- Ja tego szorować nie będę - mruknęłam, przyglądając się plamie na drewnianej podłodze.
W tej chwili do kuchni wszedł Ramallo. Zobaczywszy Javiera stojącego na nogach i Olgę na podłodze, zachwiał się niebezpiecznie.
- O nie, nawet o tym nie myśl! - ryknął mój narzeczony.
Asystent poprawił okulary i wciągnął głośno powietrze.
- To ja wezmę Javiera do lekarza, tak na wszelki wypadek. Chodźmy.
- Ja też pójdę, tak jakby wujkowi się zrobiło słabo - szepnął do mnie Miquel i całą trójką wyszli.
Spojrzałam na Germana, który badał puls Olgity. Mężczyzna odwzajemnił spojrzenie. Uwielbiałam jego oczy. Brązowe, niczym czekolada. Nie wiadomo kiedy zbliżyłam swoją twarz do twarzy ukochanego. Nasze nos zetknęły się. Byliśmy co raz bliżej. Nagle straciłam równowagę. Złapałam się inżyniera, ale było już za późno. Upadliśmy wprost na zemdloną kobietę. To ją ocuciło.
- Javier! Moja pieczeń! - wrzasnęła.
Niezdarnie podnieśliśmy się z podłogi. A przynajmniej ja i Olga się podniosłyśmy. German poślizgnął się i upadł wprost w sos, tworząc na podłodze malowniczy wzór. Wydał z siebie stłumiony jęk. Zachichotałam. Gosposia energicznie postawiła mężczyznę na nogi.
- Możecie mi wyjaśnić, co tu się dzieje? - zapytała.
- Javier znowu chodzi! Ale pieczeń... - tu wskazałam na potrawę, która zdobiła fortepian.
Nie dane mi było dokończyć. Kobieta wyściskała nas i podskakując, poszła po mopa. Mój narzeczony walczył tymczasem z plamą na koszuli za pomocą chusteczki do nosa.
- Tak tego nie załatwisz - mruknęłam i zaczęłam odpinać guziki jego stroju. - To trzeba zaprać.
Każdy kontakt z jego skórą sprawiał, że drżałam, ale dzielnie walczyłam z organizmem. Prawie się udało. Zdjęłam mężczyźnie koszulę i odwróciłam się, żeby nie stracić zdolności logicznego myślenia.
- Pójdę to wyprać - powiedziałam i odruchowo spojrzałam na Germana.
I to był błąd. Zmysły momentalnie zaczęły zawodzić. Ukochany ponownie zbliżył swoją twarz do mojej.
- Czy ty się rumienisz, Angeles? - szepnął.
- Po prostu tu... gorąco - odpowiedziałam, licząc, iż zagłuszę uderzenia serca, które zdawały się być słyszalne w całym domu.
Pan domu nachylił się i delikatnie musnął moje usta. Położyłam dłonie na jego nagim torsie i odwzajemniłam pocałunek, który z każdą chwilą stawał się co raz bardziej namiętny. Jedna z dłoni Germana błądziła w moich włosach, drugą delikatnie przytrzymywał mój podbródek. Przerwał nam dopiero chichot Olgi, która przybyła, by posprzątać. Odskoczyłam od narzeczonego, czując jak moje policzki płoną. Mamrocząc coś pod nosem i ślizgając się na sosie, pobiegłam do swojej sypialni. Tam spojrzałam w lustro. Włosy wyglądały jak po przejściu huraganu, a bluzka była pognieciona jakbym w niej spała. Westchnęłam i doprowadziłam się do porządku.

Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Do pokoju weszła moja siostrzenica. Z jakiegoś nieznanego mi powodu była cała w skowronkach

- Ciociu! Słyszałaś już nowość? - zawołała od progu.
- Tą o Javierze?
Dziewczyna spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Nie! Tata nic ci nie powiedział? Przyjął praktykanta! Zaczyna od jutra.
- To wspaniale - mruknęłam bez entuzjazmu. - A jak ci się układa z Le... z Diego?
Viola z radością opowiedziała mi o swojej relacji z młodzieńcem. Cieszyłam się razem z nią. 

Następnego dnia obudziłam się wyjątkowo wcześnie. W doskonałym nastroju ubrałam się i zeszłam na dół. German był już w swoim gabinecie. Chciałam wejść się przywitać, ale powstrzymał mnie obcy głos dobiegający z pomieszczenia. Był to młody, męski głos. Po chwili przypomniałam sobie o praktykancie. Z uśmiechem weszłam do kuchni. Olgita przygotowywała śniadanie, podśpiewując "Jailhouse Rock". Obok Ramallo tańczył niczym sam Elvis. Wyglądali przekomicznie. Chcąc nie chcąc parsknęłam śmiechem. Oni jednak wcale się nie przejęli. Kobieta podała mi chochlę, będącą wyimaginowanym mikrofonem i wspólnie wyliśmy w najlepsze. Potem przyszła pora na "Let's Twist Again". W pewnym momencie do kuchni weszli bliźniacy. Javier popatrzył na nas jak na wariatów, ale zaczął się wygłupiać z nami. To samo zrobił Miquel, który okazał się niekwestionowanym mistrzem twista. Jak na zawołanie przyszła także moja siostrzenica z gitarą, na której zaczęła grać (załóżmy, że umie). Zgodnie ruszyliśmy w stronę salonu. Usiadłam przy pianinie i zaczęłam uderzać w klawisze. Dom wypełniły szalone dźwięki. Ramallo tańczył z gosposią, a bliźniacy prześcigali się w wymyślnych krokach tanecznych. Nagle z gabinetu wyszedł German w towarzystwie jakiegoś młodzieńca. Praktykant był wyjątkowo przystojny. Pan domu na nasz widok roześmiał się, a jego towarzysz zaczął tańczyć wraz z nami. Po odśpiewaniu jeszcze kilku nieśmiertelnych przebojów opadliśmy bezsilnie na sofę.

- Jestem Emilio, ale mówcie mi, proszę, Tulio - powiedział młodzieniec i podał mi dłoń.
- Miło mi. Ja jestem Angie -  Odpowiedziałam. - A to Violetta, córka Germana, Ramallo, asystent, Olga, najwspanialsza na świecie gosposia oraz jej siostrzeńcy, Miquel i Javier.
Tulio przywitał się z wszystkimi i uśmiechnął do mnie promiennie, całując grzbiet mojej dłoni. Dowiedzieliśmy się, że jest studentem na miejscowym uniwersytecie.
- Śniadanie! - przypomniała sobie nagle Olgita i popędziła do kuchni.
- To my w tym czasie chodźmy na spotkanie z anglikami - powiedział mąż kobiety.
- Dobrze, dobrze. Em...Tulio, zaczekaj tu na mnie - mruknął mój narzeczony i polecił mi "dyskretnym" gestem pilnować Violi i praktykanta.
Spojrzałam na młodych i zrozumiałam obawę ukochanego. Siostrzenica wpatrywała się w chłopaka ze słabo skrywanym zachwytem. Pokiwałam głową i mężczyźni wyszli.
- Więc... Co studiujesz? - zapytałam, by przerwać niezręczną ciszę.
- Inżynierię - odparł. - Ty za to z pewnością zajmujesz się czymś związanym z muzyką.
- Tak, uczę śpiewu w Studio On Beat. Skąd wiesz? - zapytałam zdumiona.
- Po prostu niemożliwe jest marnowanie takiego talentu w jakimś niemuzycznym zawodzie - Emilio lekko przechylił głowę.
- Uczę się w studiu i mogę śmiało powiedzieć, że Angie jest najlepszą nauczycielką - dodała Viola, patrząc tęsknie w stronę poprawiającego właśnie krawat studenta.
Zarumieniłam się.
- A wiesz, że ona ma tłum chłopaków? - zawołał Javier, wskazując mnie palcem.
- Nie wątpię, że do takiej piękności ustawiają się tłumy - Tulio spojrzał mi w oczy.
- No ba. Cała kolejka, więc nawet nie próbuj się wtrącać. Możesz się starać o Violkę, bo o nią się stara tylko takich dwóch fagasów i to...
- Javier! - przerwałam dzieciakowi. - Weź Miquela i idźcie pomóc Oldze.
Bliźniaki bez protestu poszły do kuchni.
- Świetnie sobie radzisz z dziećmi - zauważył Tulio, podnosząc zabawnie jedną brew. - To twoi synowie?
Dlaczego wszyscy tak myślą? Violetta roześmiała się.
- Nie, nie jesteśmy nawet spokrewnieni - odparłam, chichocząc, jak głupia.
- Och, co za faux pas. Czy uda mi się jakoś zmazać moją winę? - zawołał żartobliwie praktykant.
Czy ja miałam tylko takie wrażenie, czy on ze mną flirtował? Sto punktów za refleks, Angeles. 
Moje rozmyślenia przerwała Olga, która zawołała nas na śniadanie. Zasiedliśmy wszyscy do posiłku, który przebiegał w wyjątkowo miłej atmosferze. Następnie młodzieniec, Ramallo i German udali się do gabinetu. Nagle coś sobie przypomniałam.
- Violetta! Studio! - ryknęłam.
Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona i po chwili ją też olśniło. Popędziłam po papiery i pobiegłyśmy do szkoły z prędkością odrzutowca. Viola w ostatniej chwili wpadła do sali, a ja dałam nura do pokoju nauczycielskiego. Na mój widok Beto zakrztusił się kanapką, a Pablo zamarł, by po chwili parsknąć śmiechem.
- Już myślałem, że nie dojdziesz - powiedział i uściskał mnie. - Śpieszyłaś się co?
Spojrzałam na niego zdumiona. On tylko podał mi lusterko.
"Nigdy więcej nie maluję się w pośpiechu" - pomyślałam. Wyglądałam jak klaun. Szminka pokrywała pół twarzy, a puder miał dziwny odcień. Zdziwiona wyciągnęłam z torebki puderniczkę. Na pokrywce ktoś, zapewne Javier, napisał ledwie widoczny napis "Uwaga, nie zażywać, bo to podeptana kreda". Roześmiałam się i podałam pudełko przyjacielowi. On także zachichotał.
- O, biedna Angie. Nawet pomalować się nie potrafi - do pokoju wszedł Gregorio i obrzucił mnie nieprzychylnym spojrzeniem. - Pablo! Ci idioci nie umieją wykonać nawet prostego piruetu. Jeśli śpiewają tak jak tańczą, a wiem, że tak jest, to nie wróżę im kariery.
Dyrektor westchnął tylko i, rzucając mi błagalne spojrzenie, wyszedł wraz z nauczycielem tańca.

Po zajęciach, wróciłam do pokoju nauczycielskiego, aby zgarnąć torebkę i wracać do domu. Zastałam tam Lucę, brata Francesci. Spojrzałam na niego pytająco.

- Dzień dobry, Angie.
- Witaj, Luca. Co słychać? - spytałam od niechcenia.
- W porządku. Wpadłem do Antonia. Mam do niego pewną sprawę.
- Wiesz, niestety nie ma go w tej chwili. Powinien wrócić za jakieś... - spojrzałam na biały zegarek, który nosiłam na ręku - dziesięć minut.
- Świetnie. W takim razie poczekam - po tych słowach oparł się o biurko, ja natomiast skierowałam się w stronę drzwi. - Zaczekaj, Angie - odwróciłam się. - Bo ten... Zastanawiałem się, czy nie znajdziesz chwili, żeby posłuchać jak śpiewam... Dużo ćwiczyłem.
- Ee... Tak, jasne. Śpiewaj.
- Teraz?
- No pewnie - zachęciłam go najmilszym uśmiechem, na jaki było mnie stać.
Chłopak wziął głęboki oddech i zaczął śpiewać.

No soy ave para volar, 
Y en un cuadro no se pintar...
  
Uważnie wsłuchiwałam się w głos. Miał piękną barwę głosu i śpiewał z lekkim włoskim akcentem. Doskonale oddawał nastrój tej piosenki. Spojrzałam mu w oczy...

...Pero hay cosas que si sé, 
Ven aquí y te mostraré. 
En tus ojos puedo ver,

- Lo puedes lograr, prueba imaginar - dołączyłam do niego.

Podemos pintar, colores al alma, 
Podemos gritar iee ee, 
Podemos volar, sin tener alas 
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz...
      
Zakończyliśmy razem piosenkę, patrząc sobie w oczy. Posłałam chłopakowi ciepły uśmiech. Miał brązowe oczy...
- Widać, że sporo ćwiczyłeś. Pięknie śpiewasz... Znaczy, bardzo czysto i technicznie ogólnie poprawnie. Masz też ciekawą barwę głosu.
- Dziękuję ci, Angie. Ty też śpiewasz przepięknie.
Poczułam, że moje policzki płoną. Opuściłam głowę, starając się ukryć to, że się rumienię. W tej chwili do pokoju wszedł Antonio.
- Dzień dobry - powiedział.
- Dzień dobry, Antonio. Mam do ciebie pewną sprawę. Mianowicie chodzi o...
- To ja już pójdę - mruknęłam, po czym tak, aby mnie nie usłyszeli, opuściłam pokój nauczycielski.
____________________________________________
Kolejny rozdział za nami. Dzięki za uwagę. ;D
Pam, pam, pam. Luca po raz pierwszy w naszym opowiadaniu. Ten to ma wejście.
Patolka? Spokojnie, to dopiero początek.
Muchos besitos. ♥
J & B

30 komentarzy:

  1. Patolka ? To mi się skojarzyło z "Patologia + Violka" czy słusznie ? ;D
    Lucangie ? Ciekawie ... Nie powiem :D
    Oczywiście... Oryginalny xD Podoba mi się, jest świetny :)
    Weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy.
      Lucangie zawsze spoko. :D Patolka to się dopiero zacznie od kolejnego rozdziału. I jeszcze kolejnego... xD Pozdrawiamy i jeszcze raz dziękujemy. :)

      Usuń
  2. Leżem, ryczem i nie wstajem xD
    Super rozdział :D
    Przez cały chichrałam się jak opętana.
    A dokładnie to od momentu pojawienia się w mojej wyobraźni widoku Germana bez koszuli *.*
    do słów "o, biedna Angie. Nawet pomalować się nie potrafi" xD
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę ze coraz więcej kandydatów startuje do Angie :D Ten Tulio i jeszcze Luca? Ooo Angeles ma powodzenie ;D Tylko ciekawe co na to German. . Super rozdział. Zapraszam do mnie na german-angie-germangie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to dopiero początek. :D Germi jak na razie nic nie wie... Dziękujemy. ;)

      Usuń
  4. Wszyscy podrywaja Angie, wszyscy!
    I jak tu sierota wytrzyma? :D
    Skąd pomysł na Lucangie hmmm? ^^
    Rozdział jak zwykle genialny i przyznam, że zabawny xd Nie wiem czemu śmiałam się z tego wszystkiego ;D
    Czekam na nexta ;)
    Saludo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A do dopiero początek. Poczekaj na kolejny. A sierota nie wie, haha. xD
      Kochamy Lucangie odkąd sięgam pamięcią.
      Dziękujemy. Właśnie o to chodziło. :)
      Pozdrawiamy.

      Usuń
  5. Haha, pomóż mi się podnieść z podłogi :D "Nie zażywać, bo to podeptana kreda" haha i jeszcze te skreślone teksty, chyba mam atak padaczki xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Pomagam ci wstać* I o taką reakcję nam chodziło :D

      Usuń
  6. Ach, jaka Angie jest rozchwytywana! Germi, Pablo, Leon, Beto teraz Emilio i Luca (Przyznam, że na początku"Violetty" też łączyłam go z Angeles). No, no.. :D Zapomniałam o Ramallo i tych gościach od samochodu. :D
    Violka zawsze wtrąci swoje trzy grosze.
    Rozwalający rozdział. Podobały mi się ślizgi na sosie. Chyba mam ochotę na spaghetti. :D
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :D No jasne, że jest rozchwytywana - everybody loves her XD Zapomniałaś o bliźniakach i... innych :D Przez ciebie też mi się zachciało spaghetti. XD Również pozdrawiam - B.

      Usuń
  7. Haha, świetny rozdział. XD Czekam na next. ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Germangie <3 <3 <3
    Super piszecie xD
    Zapraszam: http://mi-destino-es-musica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. załóżmy że umie grać, Sto punktów za refleks dla Angeles- leje się do tej pory z tego, a dlaczego to ja nwm, super rozdział czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. ja się dziwie że dla angie jeszcze policzki nie spłoneły xd czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. Coraz mniej Germangie, ej ;C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację! Co z nami nie tak?! XD Postaramy się poprawić :)

      Usuń
  12. Przeczytałam najnowszy rozdział, trochę mi zajmie zanim ogarnę resztę ale jak to zrobię to na pewno zostawię jakiś bardziej sensowny komentarz :D No i czekam nowy, obiecany na filmwebie rozdział :D
    Pozdrawiam :)
    vilu-fran-lu-naty-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Julka coś obiecała to ona odpowiada :D Postaramy się dodać nowy, psychopatyczny rozdział jak najszybciej. A właściwie... Jak zasłużycie :D Ładnie proście to będzie wam dane XD Też pozdrawiam - B.
      P.S. Postaramy się wpaść

      Usuń
    2. To nie ja obiecywałam, tylko moja współautorka - chodziło o rozdział na blogu o Leomasie, który swoją drogą już jest. :)

      Usuń
  13. Plosie , plosie plosie *.*

    Super rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział. Dodajcie szybko next. ♥

    OdpowiedzUsuń