sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 78

Rozdział 78.

Kiedy tak stałam i śpiewałam, usłyszałam hałas. Przestraszyłam się nie na żarty. W końcu był już wieczór. Dźwiękiem było charakterystyczne brzęczenie. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jego źródła. Dochodził zza leszczyny. Podeszłam bliżej starając się iść jak najciszej. Minęłam krzaki i znalazłam się na niedużej polanie. Zamiast trawy, podłoże pokrywał ubity piasek, a w rogu stała szopa na narzędzia. Po środku zaś ustawiona była dziwnie wyglądająca konstrukcja. Przypominała wbity w ziemię słup. Koło niej stał Miquel ze szczypcami w ręku i coś poprawiał.

- Miquel? Czy mogę wiedzieć... Co to jest? - zapytałam powoli.
Chłopiec wyraźnie się zmieszał.
- To... Ty... Bo ja właśnie... Wkrótce wyjeżdżamy i... Chciałem ci.... Znaczy pani... Zrobić niespodziankę... - wykrztusił.
- To bardzo miłe - mruknęłam, zastanawiając się, po co mi metalowy słup.
- Ja... Powinienem wyjaśnić. To urządzenie to transformator Tesli. Dokładnie muzyczny transformator Tesli - widząc moją minę, Miquel westchnął. - Po prostu pokaże. Czy mogłabyś... Pani... się odsunąć?
Zrobiłam kilka kroków w tył. Tyle chyba wystarczyło. Ośmiolatek podszedł do urządzenia i zaczął coś zawzięcie klikać w stojącym za mną laptopie. Następnie odsunął się na podobną jak ja odległość.

Nagle niebo rozbłysło błyskawicami. Wszystkie pochodziły z słupa. Wyglądało to niewiarygodnie. Ale na tym się nie skończyło.
http://www.teslasystems.com/images/gallery/tesla-coil-model-s-15-1.jpg Błyski zgasły, aby po chwili zaczęły uderzać w rytmie "Algo se enciende". Każdy piorun wydawał inny dźwięk. I tak ta mała "burza" tworzyła melodię. Stałam oczarowana przyglądając się niecodziennemu zjawisku. Wreszcie piosenka ucichła. Wtedy chłopiec poszedł do szopy. Wrócił z keyboardem oraz wzmacniaczem i zaczął podłączać kable.
- Zagraj coś, proszę - powiedział z uśmiechem, gdy skończył.
Muszę przyznać, że dopiero gdy zrobił zadowoloną z siebie minę, zauważyłam jego podobieństwo do Javiera. Niepewnie podeszłam i zaczęłam naciskać klawisze. Pioruny wydawały dźwięki odpowiadające tym na klawiaturze. Roześmiałam się i zaczęłam grać "Dla Elizy". Błyskawice posłusznie odegrały cały utwór. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wzruszenie odebrało mi mowę. Wstałam i uściskałam Miquela.
- Dziękuję. Wspaniały prezent - wydusiłam w końcu.
Wtem coś upadło na ziemię. Gwałtownie obróciliśmy się w stronę jabłonki zdobiącej skraj polany. Z drzewa zeskoczył nie kto inny, jak Javier.
- Lizus! Głupi lizus! - zawołał w stronę brata.
- Spokojnie. O co chodzi? - powiedziałam.
- Ten ignorant chcę zamanifestować swoje urażone uczucia. Sądzi, że porzuciłaś go, a następnie wyjechałaś, choć udaje, że tak nie jest! - pisnął okularnik.
- A więc o to chodzi... - raczej stwierdziłam niż zapytałam.
- Może i o to! Wszyscy chrzanicie, że nas kochacie, a potem dajecie nogę! - Javier był wyraźnie wściekły.
- Owszem, wyjechałam. Postąpiłam godnie potępienia, ale nie myślcie, iż w jakiś sposób chciałam was porzucić. Cały czas tęskniłam za wami wszystkimi. Musiałam tylko...
- Pomyśleć. Pewnie o panu Germanie i ślubie. Czujesz się... się pani przytłoczona, bo był mężem Marii, a jednocześnie kocha go pani - przerwał mi Miquel.
- Taa, ciocia Olga mówi, że zbieracie się do tego ślubu jeszcze wolniej niż zbierał się wujek - dodał łobuz.
- Więc rozumiecie, że bardzo mi zależy? Na was wszystkich - szepnęłam ściskając bliźniaków - a wy macie wpaść na ferie. I mów mi na ty, Miquel.
- Dobrze, Angie.
- ANGIE! MIQUEL! JAVIER! - rozległy się okrzyki Olgi.
Wyszliśmy spomiędzy leszczyny i ruszyliśmy w stronę domu. Gosposia czekała przy drzwiach z miną, która nie wróżyła nam najlepiej. Przyjęliśmy w pokorze srogą karę przestygniętego obiadu i wymówki kobiety.

Po posiłku postanowiłam uporać się z narastającą stertą papierów. Musiałam w końcu przejrzeć listę podań do studia. Do mnie należało odrzucenie osób, które nie spełniają kryteriów. Z westchnieniem zabrałam się do pracy. "Marco Tavelli. Gram na gitarze i śpiewam. Ukończyłem...". Kochałam moją pracę, ale odrzucanie podań było czymś okropnym. Czułam, jakbym z każdym odrzuceniem niszczyła komuś marzenia. Sterta papierzysk powoli malała. Nagle poczułam jak ktoś wbija we mnie spojrzenie. Obejrzałam się. To była oczywiście Brunhilda.

- A ty sobie siedzisz, zamiast robić coś porządnego! Mój Germuś może mieć każdą, a wybrał taką... nierządnice! - wrzasnęła i dźgnęła mnie swoją nieodłączną czarną parasolką. Zrobiłam unik. Przewróciłam się na podłogę. Brunhilda stała nade mną celując we mnie ostrzem parasola.
- Proszę... - zaczęłam, ale przerwał mi dobiegający z góry huk. 
Wykorzystałam nieuwagę Brunhildy i wybiegłam z pokoju. Rzuciłam się w stronę schodów. W połowie drogi usłyszałam krzyki. Wpadłam do pokoju chłopców i zaczęłam kasłać. Otaczał mnie dym. Nie widziałam bliźniaków. Słyszałam jedynie ich głosy.
- Ty ignorancie! Zniszczyłeś mój aparat Kippa! Ty...Ty.... - poznałam głos Miquela.
- Wyluzuj, co? To nie było specjalnie. Kto mógł się spodziewać, że jak przekręcę zawór to coś się stanie? - to był oczywiście Javier
- Każdy! Dlatego obok napisałem "Nie dotykać"!
Nie wiedziałam jak się zachować. Postanowiłam więc otworzyć okno, aby pozbyć się dymu. Następnie złapałam chłopców za ręce i wyprowadziłam ich z zadymionego pomieszczenia.
- Możecie mi wyjaśnić co tu się stało? - zapytałam. - Słyszałam waszą rozmowę, ale dalej nic nie rozumiem. I skąd wzięliście aparat Kippa?
- Mój braciszek wyprodukował... gaz piorunujący - wysapał wściekły okularnik. A co do aparatu... Właściwie... Pożyczyłem. Z pracowni chemicznej.
- I co ja mam z wami zrobić? Idźcie do Germana i opowiedzcie mu wszystko - zdecydowałam w końcu.
Chłopcy udali się do gabinetu mojego narzeczonego, a ja weszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i roześmiałam się. W końcu wybuchnęłam śmiechem, który tłumiłam całą rozmowę z dziećmi. Jeśli to jest macierzyństwo, to jest ono niezłą komedią. Rozbawiona pogładziłam kołdrę i położyłam się. Gdzieś w głowie słyszałam cichą, nieuchwytną melodię. Musiałam ją złapać nim umknie... Zamknęłam oczy, tonąc w dźwiękach.

Nagle drzwi otworzyły się. Stanął w nich León.

- Angie! Muszę cię w końcu o to zapytać! - zawołał od progu.
- Spokojnie - jęknęłam wstając.
Chłopak ujął moją dłoń i uklęknął. Wyjął z kieszeni pierścionek.
- Angeles, wyjdziesz za mnie?
Tego się nie spodziewałam. Oświadczył mi się były chłopak Violi. To było co najmniej dziwne. Ale z drugiej strony, chodzę z własnym szwagrem.
- León, ja... Jestem z Germanem, jestem twoją nauczycielką, jestem ciotką twojej byłej dziewczyny. 
Młodzieniec wstał i ujął mój podbródek, spoglądając w oczy.
- Ale ja cię kocham. I wiem, że skrycie ty też mnie kochasz. Nie bój się. Odpowiedz na moja pytanie.
- Tak - odpowiedziałam, nim cokolwiek pomyślałam.
Wtedy do pokoju wkroczyła kolejna postać. Uśmiechnęła się do mnie arogancko i przeczesała włosy ręką. Znałam tą postać. Pamiętam jak uwielbiałam ją jako dziecko. W pokoju stał nie kto inny, jak Piotruś Pan. Spoglądał na mnie zawadiacko, bawiąc się szpadą. Za nim do pokoju weszła, jak gdyby nigdy nic, koza. Tego było za wiele.
- Koza?! - krzyknęłam zdumiona.
- Nie wiedziałem, że mówisz po włosku, Angie - León uśmiechnął się do mnie.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z opresji wyratował mnie Piotruś.
- I nie tylko. Czego ona w końcu nie umie? - mrugnął do mnie zawadiacko. - Ale jeśli chcesz z nią być, to musisz ustawić się w kolejce.
- Bo co? - odpowiedział León, sięgając po szpadę.
- Wiesz, wbrew temu co sądzisz, to nie ty jesteś tu najlepszym szermierzem. 
- Uważaj, bo się zdziwisz!
- En garde! - zakrzyknął tylko Piotruś i zaczął atakować.
Mój niedoszły narzeczony okazał się być znakomitym szermierzem. Walczyli zaciekle zbyt szybko, abym była w stanie wychwycić ciosy. Odsunęli się od siebie na chwilę, by zaatakować ze zdwojoną energią. Przyglądałam się jak zahipnotyzowana. Ocuciło mnie dopiero koza.
- Coo zaa waalkaa! - zabeczała.
- Co, masz dość? - wrzasnął uczeń studia.
- Chyba żartujesz. Ale może uczynimy nasz mały pojedynek ciekawszym, co? Skoro walczymy o tę piękność... - przeciwnik Leóna obdarzył mnie kolejnym uroczym uśmiechem i pstryknął. - Dawajcie chłopcy!
Wtedy do pokoju wpadli zaginieni młodzieńcy i otoczyli byłego chłopaka Violi, wymachując groźnie włóczniami.
- Poddaj się - ryknęli.
- O nie! Zginę, ale będę walczył o swoją ukochaną - odpowiedział León, zerkając na mnie.
Młodzieńcy zamachnęli się by zadać mu ostateczny cios...

- Angie, Angie! Wstawaj! - głos Javiera sprowadził mnie z powrotem z objęć Morfeusza.

- Gdzie jest Piotruś? - zapytałam, nie pewna otaczającej mnie rzeczywistości.
- Kto? A zresztą... Wstawaj, mam do ciebie ważną sprawę.
Posłusznie usiadłam na łóżku i rozejrzałam się.
- Jako, że jesteś wyjątkową osobą... ja... przygotowałem dla ciebie coś wyjątkowego.
- Co takiego, Javierku?
Dzieciak tylko uśmiechnął się, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął do pokoju bliźniaków. Javier zlecił mi usiąść na łóżku. Posłusznie wykonałam polecenie. Coś jednak przykuło moją uwagę.
- Czy to jest keyboard Violetty? - wskazałam na instrument ustawiony na stojaku obok perkusji.
- No przecież jej oddam - mrugnął do mnie łobuzersko.
Następnie usiadł na stołku między keyboardem, a perkusją. Uderzył pałeczkami o siebie, a następnie odłożył jedną, a wolną dłoń przeniósł na klawiaturę keyboardu. Wszystko to zrobił w ułamku sekundy. Na perkusji wybijał miarowy rytm, a prawą ręką grał pojedyncze nutki. W tej muzyce rozpoznałam "Algo se enciende". Byłam pełna podziwu dla umiejętności chłopca.
- Angie, zaśpiewaj. Proszę.
Zawahałam się chwilę, jednak za chwilę zaczęłam.
Es tan fuerte lo que creo y siento,
Que ya nada detendra este momento.
W drzwiach ujrzałam Germana. Uśmiechnął się do mnie. Spuściłam głowę, rumieniąc się lekko. Javier chyba w ogóle nie zauważył mojego narzeczonego. Zamknęłam oczy, śpiewając jeszcze głośniej.
El pasodo es un recuerdo 
Y los sueńos crecen, siempre creceran!
Ya veras que algo se enciende, de nuevo,
Tiene sentido intentar cuando estamos juntos, Algo...
Nagle usłyszałam jakiś huk. Otworzyłam zdezorientowana oczy. Do pokoju wpadł Miquel. Był wściekły. Jego policzki niebezpiecznie poczerwieniały. Cisnął na podłogę swoje okulary i ruszył w kierunku brata z mordem w oczach. Rzucił się na niego, zwalając go ze stołka.
- Ty zdrajco! Najpierw krytykujesz mnie, jak próbuję być miły dla Angie to jeszcze teraz się jej podlizujesz!
- Nie żartuj! Po prostu ci się podoba! - Javier się zaśmiał.
- Mi? To ty cały czas się do niej przywalasz! A co, może nie?!
- Nawet jeśli to nic ci do tego!
Miquel zaczął okładać Javiera piąstkami. Chłopcy tarzali się po podłodze. Otrząsając się z ogólnego szoku, wkroczyłam do akcji, odciągając od siebie bliźniaków. German przyglądał się całej sytuacji z wielkimi oczami.
- Dosyć tego! Co to ma być?
- No bo on...
- Bo ty się mu...
- Nie bo jemu...
- TO NIE PRAWDA! - ryknęli w tej samej chwili.
- KOLACJA! - rozległo się wołanie Olgi.
Zmierzwiłam czuprynki chłopców, podałam Miquelowi okulary i skierowałam ich na dół, posyłając im ostrzegawcze spojrzenie. Wróciłam się do pokoju chłopców, gdzie wciąż stał mój narzeczony
- Chyba mam konkurencję - zachichotał. - Wiesz, że jesteś cudowna?
Wywróciłam oczami i spłonęłam rumieńcem. German zbliżył się do mnie i zaczął delikatnie całować moje usta. Nim zdążyłam oddać mu pocałunek, odskoczyliśmy od siebie. Tuż przy nas stała Brunhilda. Pstryknęła palcami i chrząknęła.
- Głusi? Kolacja! 
Po tych słowach wyszła z pomieszczenia. Mogłabym przysiąc, że uniosła leciutko kąciki ust. Nie, nie. Na pewno mi się zdawało. German skradł mi całusa i złapał za rękę, ciągnąc za sobą na dół.
______________________________________
Fantazyjny sen Angie o Leónku i Piotrusiu panie.
Javier i Miquel zabiegający o względu Cesarzowej.
Chcemy wiedzieć, co myślicie, więc prosimy o szczere komentarze. :)
Te amamos, queridas! La Emperatriz con usted. ♥
J & B

45 komentarzy:

  1. Super, nareszcie rozdział!
    Czekam, czekam, czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny ;) Śmiałam się jak głupia przy śnie Angie. ;D
    Czekam z niecierpliwością na next ;* Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  3. León oświadcza się Angie? :D Javier i Miquel bijący się o nią? To było genialne. Uśmiałam się przy tym. :D Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne, to mówi wszystko co myślę o tym rozdziale.
    Sen super, nie mogłam przestać się śmiać jak Leon oświadczył się Angie.
    Chciałbym mieć taką maszynę jaką Miquel zrobił dla Angie.
    Jeszcze raz cudowne.
    Z niecierpliwością czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha śmieszny ;) a ten sen to jakiś dziwny xd czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. Leon? Piotruś Pan? KOZA?! WT kurcze F? xD
    Ten sen był straszne porąbany ;D
    Rozdział po prostu booskii!
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angie ma psychopatyczne sny. A cosa (koza) oznacza "co?" po włosku. :D Jaram się tym słowem. xd
      W każdym razie dziękujemy. :)

      Usuń
  7. Mmm,Leon i Angie. :D
    Widzę,że bliźniaki stwarzają sierocie konkurencję. :D
    Przyjemny rozdział.Sen-świetny. ^.^

    Weny,dziewczyny! :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leongie zawsze spoko. ♥
      Sielanka również. :D
      Dziękujemy i również pozdrawiamy. :)

      Usuń
    2. Rozdział spoko. Tylko tyle, bo nw co napisać :)

      Usuń
  8. Świetny rozdział.
    Czy jest tu jakaś postać męska, która nie zabiega o Angie? Jeszcze raz świetny rozdział. Czekam na nastepny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha... :D Brunia i bliźniaki zawsze spoko ;)
    Świetne !!!!!!!!!!
    Czekam na kolejnyyyy ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. serio Piotruś P. co Herkules poszedł walczyć z hydrą hahaha

    OdpowiedzUsuń
  11. Czyżby bliźniaki zakochani w Angeles?
    Czyżby Angie była dziwna miejwc sny o Piotrusiu Pani i Leonie (ten to najlepszy oświadczył się jej) bijących się na szable?
    Bosz piękny rozdział *o*
    Saludo, Kierka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. :)
      Psychopatyczne sny zawsze spoko. :D
      Jeszcze raz dzięki. I pozdrawiamy. ;)

      Usuń
  12. Angie i Leon ?
    Rozdział super czekam na next !
    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  13. Och nareszcię, cudowny rozdział !!!!!!! CZEKAM NA NEXT !!!!!?

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej zapraszam na mojego bloga, dopiero zaczynam ale odwiedzajcie i komentujcie ! Serio nie ma komentarzy więc liczę na jakieś :( http://german-angie-germangie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. sen angie o malo nie wybuchlam ze smiechu i kiedy next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Fajnie, że Ci się podobało.
      A co do nexta - nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć. Pisanie graniczy z cudem. :P

      Usuń
  16. Germangie! Wasz blog jest genialny! A w serialu do D! Jakaś masakra. Gdyby nie wy już dawnow uszłoby że mnie życie!
    Sen o Leonie... Naprawdę? SERIO? -,-Jak to przeczytałam to chciałam was.skrytykować w komencie, ale jak sie okazało- SEN! Świetny rozdział.

    W serialu jest masakra! ESME I JEJ CÓRKA! Ramallo mnie rozwalił. Chyba nie polubię Lary:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. :)
      Co Ty chcesz? Angie i León najlepsza para serialu ever!
      Wiemy, wiemy. Nie tylko ty oglądasz. ;))
      Jeszcze raz dzięki i pozdrawiamy.

      Usuń
  17. Sen niesamowity. Oby więcej takich akcji. Dobrze, że to nie było na prawdę.
    http://historiaviolettycastillo.blogspot.com/2013/11/rozdzia-27.html

    OdpowiedzUsuń
  18. http://german-angie-germangie.blogspot.com/ ZAPRASZAM <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Pisałam...? Nie ! Oo. To muszę się trochę rozpisać. A więc tak muszę zacząć od bliźniaków. Cóż nie sądziłam że mogliby się zakochać w naszej kochanej Angeles, (Miałam takie jednak przeczucie) ale wolałam nie pisać xd. Jak słodko... Wiedziałam że po tym któryś z nich powie "Mam/Masz konkurencję" :D. Może przejdźmy do Bruni, teraz niezwykle mi jej zabrakło mimo że zjawiła się pod koniec w sumie. Brunhilda się cieszyła że się całowali ? Oh no ! Świat staje do góry nogami xd. Słooodki prezent od Miquela (dobrze napisałam ? :D) i Javiera. A i najważniejsze.... NIEEEEE ! Oni powinni tam zostać (bliźniacy) już się przyzwyczaiłam jak do swojej Niny, będę za nimi tęsknić jeśli pojadą :/ A poza tym cud, miód i malina ! xd

    Ps; zapraszam do mnie oczywiście (reklama musi być) xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. To tak na początek. :D
      Dokładnie. Świat staje do góry nogami. B. nauczyła mnie wreszcie czegoś, mianowicie - życie jest komedią. :D
      Na razie są, chociaż pewnie nie długo pojadą, a może zostaną? Kto wie. Angie zaprosiła ich na ferie. LOL. :D W każdy razie ma to sens matematyczny. :D
      Do ciebie oczywiście zaglądamy, śledzimy każdy rozdział. :]

      Usuń
  20. super rozdział a sen najlepszy!
    Akiedy będzie nastepny bo nie moge się doczekac!
    jeszcze raz super!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. :D
      No cóż, jak na razie nie mam pojęcia, kiedy dodamy kolejny.

      Usuń