sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 55

Rozdział 55.

Obudziłam się smutna i przygnębiona. Nastał już następny dzień.

"No cóż na pewno nie może być gorszy niż wczorajszy..." - pomyślałam i zwlokłam się z łóżka.
Po zażyciu prysznica i doprowadzeniu się do jako takiego porządku zeszłam na dół. Domownicy jedli śniadanie. Dołączyłam do nich, jednak ignorowałam Germana. Violetta z przerażeniem patrzyła jak obrzucam jej ojca lodowatym spojrzeniem. Zjadłam czym prędzej i wraz z dziewczyną poszłam do studia.
Na miejscu poszłam do pokoju nauczycielskiego. Nie zastałam tam jednak nikogo. Usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać gazety leżące na stole. "Idealne kanapki dla każdego" - domyśliłam się, że ten magazyn należał do Beto. "Łysienie plackowate i jego leczenie", "Muzyka jest wszędzie", "Grzybica paznokci" - głosiły nagłówki. Zaczęłam zastanawiać się czyje są magazyny medyczne...
- Angie, wstawaj! Twoje zajęcia zaczęły się kwadrans temu - usłyszałam nagle głos Pabla.
- Eee... Tak. Przepraszam, nie najlepiej sypiam i jeszcze te koszmary... - zaczęłam się tłumaczyć.
"To pewnie początek zaburzeń psychicznych" - przypomniały mi się słowa Brunhildy. 
- Może... Wiesz, mam numer do psychologa. Chodziłem do niego po wypadku - powiedział mężczyzna jakby czytał mi w myślach. - Proszę, to jego wizytówka.
Spojrzałam na niewielki kartonik. "Poradnia psychologiczna, Conrado Fidel" - głosił napis.
- Dziękuję, może się wybiorę... po ślubie Olgi... Lecę na zajęcia, papa! - zawołałam, uświadomiwszy sobie, która godzina. 
W sali przeprosiłam uczniów za spóźnienie i poleciłam im poćwiczyć utwór "Podemos".
Po lekcjach wróciłam do domu. Starałam się za wszelką cenę nie natknąć na Germana. Na szczęście pojechał z Ramallo kupić garnitur. Ślub był przecież już jutro. Westchnęłam i poszłam na górę. Gdy zamknęłam drzwi mojej sypialni, podeszłam do okna. Widziałam stąd cały ogród. Nagle dostrzegłam postać siedzącą na ławce. To był German. Wyglądał na zmęczonego i zmartwionego. Poczułam przemożną chęć, by go przytulić, by poczuć jego wargi, by popatrzeć w jego oczy... 
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Mimo, że na ogół pedantycznie dbałam o porządek, teraz nagle zapragnęłam mieć zabałaganiony pokój. Beznamiętnie sięgnęłam do szafy i zaczęłam wyrzucać z niej ubrania. Wtem moje palce natrafiły na delikatny, koronkowy materiał. Poznałam swoją błękitną suknię. Łzy zaczęły kapać, mocząc materiał. Miałam być świadkową, a German świadkiem... Nie do końca świadoma co robię, rozdarłam suknię i cisnęłam ją przez otwarte okno. 
Następnie wybiegłam z domu. Biegłam ulicami miasta, aż dotarłam do baru. Weszłam i zamówiłam duże frytki i hamburgera. Nigdy nie przepadałam za fast foodami, ale teraz czułam, że muszę zjeść coś nasyconego tłuszczem i pozbawionego wartości odżywczych. Po chwili przyszło zamówienie, a ja zjadłam je z niewiarygodną prędkością. Gdy skończyłam, poszłam do lodziarni. Dopiero po pięciu gałkach mój nastrój uległ poprawie. Postanowiłam wrócić do domu. Weszłam cicho, z nadzieją, iż nikt nie zauważy mojego przybycia. Niestety na korytarzu wpadłam na Germana. Nasze spojrzenia się spotkały. Przez ułamek sekundy pragnęłam tylko jednego - pocałować go i wreszcie zakończyć tą całą udrękę. Ale gdy otworzył usta, by coś powiedzieć, ominęłam go bez słowa i poszłam do kuchni. Tam, zjadłam jeszcze kawałek ciasta.
"Jak tak dalej pójdzie, nie zmieszczę się w sukienkę" - pomyślałam. Wtem przypomniałam sobie o swoim atak szału. Sukienka była w strzępach... 
Zmartwiona powlokłam się do swojego zabałaganionego pokoju. Po przywróceniu porządku, otworzyłam szafę i zaczęłam szukać czegoś co mogę ubrać na jutrzejszą uroczystość. Niestety nie było tam nic "spełniającego oczekiwania". W końcu wybrałam butelkowozieloną sukienkę, uznałam, że martwić się będę jutro. Westchnęłam i położyłam się do łóżka nie zważając na to, że nie byłam w piżamie. Sen nie chciał jednak nadejść. Dopiero po godzinie znalazłam się w objęciach morfeusza...

Obudziłam się następnego poranka. Sama. W moim łóżku. W moim pokoju. Poczułam nagle, jak bardzo brak mi budzenia się w ramionach Germana. Westchnęłam i poczułam ból brzucha. Pomyślałam jednak, że zaraz mi przejdzie i wstałam. 

Kilka minut później siedziałam już przy stole, gdzie panowała napięta atmosfera. Każdy na swój sposób przeżywał zbliżający się "wielki dzień" Olgi i Ramalla. Unikałam spojrzenia Germana. Zajęłam miejsce przy stole i nałożyłam sobie na talerz trochę twarożku ze szczypiorkiem. Nagle poczułam gwałtowne mdłości, zachciało mi się wymiotować. Wstałam i pobiegłam do łazienki. Nie zamknęłam nawet za sobą drzwi. Nie było na to czasu. W toalecie upadłam na kolana i pochyliłam się nad muszlą klozetową przytrzymując włosy. Zwymiotowałam. Potem sytuacja się powtórzyła. Po chwili klęczałam nad sedesem oddychając ciężko. Uniosłam się na chwilę, podeszłam do umywalki i ochlapałam twarz wodą. Mdłości nagle powróciły. Opadłam na posadzkę, pochyliłam się. Wtedy ktoś bez pukania wszedł do łazienki. Nie miałam siły spojrzeć, kto miał czelność to zrobić.
- Angie... Co się dzieje? - dobiegł mnie głos Germana. Po chwili poczułam jego dłoń na ramieniu. Zobaczyłam, że ukląkł przy mnie.
- German wyjdź stąd! - wykrzyczałam mu prosto w twarz i poczułam nagłe zawroty głowy połączone z mdłościami.
- Angie... - zaczął.
- Wynoś się!
Mężczyzna posłusznie podniósł się z posadzki i opuścił pomieszczenie. Popatrzyłam przez chwilę za nim. Widziałam, jak zamknął za sobą drzwi z głuchym trzaskiem. Po moim policzku spłynęło coś mokrego i nie była to woda, którą skropiłam twarz...
Wzięłam głęboki oddech, uniosłam się i z powrotem podeszłam do umywalki. Przejrzałam się w lutrze. Widok jaki tam zobaczyłam był co najmniej niezadowalający. 
Nagle z zewnątrz dobiegły mnie czyjeś krzyki. Wyszłam na korytarz i spostrzegłam, że dochodzą one z pokoju mojej siostrzenicy Zajrzałam do pomieszczenia. Drzwi były otwarte. W środku zobaczyłam Olgę ubraną w swoją suknię ślubną, stojącą obok niej Violę bezskutecznie próbującą wyplątać włosy gosposi z zamka ubrania oraz siedzący na łóżku German. Weszłam do pokoju i unikając spojrzenia ojca Violi podeszłam do kobiety, odsunęłam delikatnie Violettę i z łatwością wydostałam kosmyk włosów z "pułapki", po czym, zgrabnie zapięłam sukienkę.
- To trzeba spokojnie - rzekłam słabym głosem. Próbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł mi raczej ponury grymas.
- Angie, co Ci się stało, że wyszłaś ze śniadania? - spytała mnie siostrzenica z zatroskaną miną. 
- Wiesz, Violu... Nie czułam się najlepiej. Zachciało mi się wymiotować... - odparłam zgodnie z prawdą.
- O! A może jest pani w ciąży! - Olga poderwała się na moje słowa.
- Co? Ja nie... - zaczęłam, ale przerwał mi dźwięk dzwonka. German oznajmił, że otrzymał właśnie pilny telefon i wyszedł z pomieszczenia.
Wykorzystując małe zamieszanie również opuściłam pokój Violi.
Westchnęłam zamykając za sobą drzwi od mojej sypialni. No cóż. Przynajmniej czuję się trochę lepiej. Moja ulga nie trwała długo. Zwalił się na mnie kolejny problem. Sukienka, którą miałam założyć była w strzępach. Otworzyłam szafę w poszukiwaniu butelkowozielonej sukienki, którą wybrałam wczoraj na zastępstwo. Nagle natrafiłam na inną sukienkę. Wyciągnęłam ją i zaczęłam oglądać. Była śliczna. Była idealna. Była... dokładnie identyczna, jak ta, którą kupiłam kilka dni temu.
Zobaczyłam, że na ziemię spadła jakaś karteczka. Już chciałam ją podnieść, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam ubranie na łóżko i wymamrotałam ciche "proszę". Do pokoju weszła Violetta. Poprosiła, abym zapięła jej sukienkę. Posłusznie spełniłam jej prośbę, po czym wygoniłam ją żartobliwie z sypialni. 
Ubrałam się w błyszczący materiał niebieskiej sukienki. Nie miałam czasu ani ochoty na zastanawianie się skąd wzięła się w mojej szafie. Dodałam do niej delikatne błękitne pantofelki i umalowałam się nieco mocniej niż zazwyczaj. Część włosów upięłam fikuśnie z tyłu głowy, a reszcie pozwoliłam swobodnie opadać na moje ramiona. Użyłam odrobiny perfum, przejrzałam się ostatni raz w lustrze i uśmiechając się do siebie powędrowałam do pokoju Violetty. Dziewczyna oznajmiła, iż jest prawie gotowa. Pociągnęła jeszcze usta pastelowym błyszczykiem, po czym razem zeszłyśmy na dół. Tam czekali już na nas panowie. Spojrzałam przez ułamek sekundy na Germana, który penetrował mnie wzrokiem. Odwróciłam się szybko i obiecałam sobie nie zaszczycać go już ani jednym spojrzeniem. 
Zaczekaliśmy chwilę, po której pojawiła się panna młoda powitana szczerymi uśmiechami. W czwórkę wsiedliśmy do limuzyny, która właśnie podjechała pod dom.
________________________________
W miarę? :>
Ciekawi ślubu Olgi i Ramalla?
Kolejny rozdział już jutro. : )
Abrazos cálidos. ♥
J & B

35 komentarzy:

  1. Ciekawe co dalej...
    Czy Angie serio będzie w ciąży? Ten apetyt i te mdłości na to wskazują... ^^
    Sukienke pewnie dostała od Germana.
    Brakuje mi ich dialogów, może się pogodzą na weselu?
    Fajny rozdział, czekam do jutra do 10. :-D

    ~Ans

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale. :)

      Usuń
  2. Nie mogę się doczekać :-p nexta

    super

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ciekawe czy na ślubie olgity i ramala wydarzy się coś co pogodzi germangie. Dawajcie szybko nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj.. Czemu taki krótki?!
    Angie w ciąży? - może być ciekawie.
    No a na ślubie pewnie coś pójdzie nie tak, lub.. Pojawią się nieproszeni goście.
    Ale z tym poczekam do jutra.
    ( Jakby coś, to ja zapraszam do siebie, bo trochę "złagodziłam" wstępną notkę, która była pisana z dwa tygodnie temu, pod wpływem złej chwili i jeszcze wczoraj nie zdążyłam jej całej edytować.. Mam teraz tylko nadzieję, że nikogo nie uraziłam )
    Wracając... Na końcu jest literówka.
    " (...)Do limuzyny, która właśnie przyjechała do dom. ?"
    Przykro mi, ale nie wyobrażam sobie limuzyny w domu.. Jak już to pod domem ")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Jakby coś to zapraszam do mnie, bo pierwszy rozdział ^^

      Usuń
    2. Dziękujemy. ♥
      NIE JEST W ŻADNEJ CIĄŻY! :D
      Wpadniemy, wpadniemy.
      Ach, rzeczywiście. Zaraz poprawię. Miało być "pod dom". Wczoraj jechałam na ślub na prawie drugi koniec Polski i przed opublikowaniem nie miałam nawet czasu, żeby rozdział przeczytać. Dzięki, że zauważyłaś. :)

      Usuń
  5. oj ciekawi mnie i to bardzo :D
    super rozdział ♥♥♥
    czekam na next ;***

    zapraszam do mnie tomas-y-viola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajniutkie ;)) Angie w furii ;)) German jej kupił zastępczą sukienkę ? Angie na pewno nie jest w ciąży ;)) No chyba że to mówiła Julka kilka rozdziałów temu to nieprawda ;)) Czekam na next *.*

    Dream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Jedna mądra. Mnie się słucha. :D
      Nie jest w ciąży, przepraszam, że się tak wyrażę, ale "bez pracy nie ma kołaczy", Germangie TEGO nie zrobiło, więc nie ma mowy o ciąży. :D

      Usuń
  7. Nie było jeszcze opisu pierwszego razu Angie :> Bez tego nie wyobrażam sobie jej ciąży ! ;> Mogło być to lekkie zatrucie po frytkach i hamburgerze ^^ ewentualnie mdłośći bo jeszcze po tym zjadła lody :D ! XD . Jeśli Angie będzie w ciąży to musi być opis xD ! I oczywiscie z Germanem , tak ? xD
    A tak wogule świetny rozdział jak każdy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że się wtrącam, ale nie trzeba każde pierwsze razy opisywać. Dziewczyny pisały, że to jest temat trudny, i jest to temat bardzo trudny. Angie mogła się zatruć, lub ktoś w jakikolwiek sposób podał jej pigułkę gwałtu.. Nie, to raczej nie..
      \Wiec zostaje tylko zatrucie.
      Ale tak jak już pisałam, może być w ciąży i nie każde pierwsze razy musi się opisywać, żeby opowiadanie było wiarygodne i z seksapilem.

      Usuń
    2. nie chodziło mi o opis stosunku ! ;D
      Chodziło mi o opis żebyśmy chociaż wiedzieli że oni to zrobili .
      Żeby nie mieć potem wątpliwości jak te ;p

      Usuń
    3. Laleczki, widzę, że jest druga mądra. :)
      Nie było jeszcze TEGO, a bez TEGO nie ma ciąży. :D

      Usuń
  8. Masz racje... Jakies zatrucie, bo nie doszlo jeszcze do tego...

    ~Ans

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam,ale w paru rozdziałach,cz\y tam w jednym była wzmianka o tym...

      Usuń
    2. Wybacz nie dostrzegłam. Czytam tyle blogów, że nie ogarniam hahaha. XD Dzięki. :-)

      ~Ans

      Usuń
    3. który to rozzdział ?

      Usuń
    4. Nie wiem, czy chodzi wam o wzmiankę, o TYM, czy może o zatruciu. Otóż o TYM absolutnie, niezaprzeczalnie nie było. Natomiast już o zatruciu poniekąd tak.
      Angie była w jakimś podejrzanym barze na podejrzanych frytkach i hamburgerze, a owe zajadła pięcioma gałkami lodów. ;)

      Usuń
  9. Super !
    zapraszam do
    angie-moje-historie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Superowy rozdział
    Ciekawe skąd wzięła się ta sukienka O.O
    czekam na nexta i zapraszam do mua :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      W kolejnym wszystko się wyjaśni. :)

      Usuń
  11. No,no,no,świetny! ;)
    Sukienka pewnie od Germana. :)
    Furia Angie mnie robawiła. ; D
    Czekam na next!

    Kaa.

    OdpowiedzUsuń
  12. ZAPRASZAM DO MNIE. JEST JUZ NOWY ROZDZIAL http://violetta-mojahistoryjka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Wooooww
    Hahaha Akcja odreagowywanie Angie meeega <3
    Sama już po tych frytkach i hamburgerze pomyślałam o ciąży.
    Nmg się doczekać nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      A może mdłości ma własnie po frytkach, hamburgerze i bodajże pięciu gałkach lodów? :>
      Kto ją tam wie. :D

      Usuń
  14. Jaki W MIARĘ?
    Cudowny, idealny i fantastyczny! Tak świetnie opisujesz, a fabuła coraz ciekawsza! Oby tak dalej!
    Przeczuwam, iż Angie...jest w...ciąży?

    Świetny blog, zajrzałam na niego dziś, szkoda, że tak późno!
    A ja założe niebawem mój blog o opowiadaniu :-)

    Obecnie mam o Królu Lwie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O opowiadaniu o Violettcie ;-)

      Usuń
    2. Dziekujemy. ♥
      Lepiej późno niż wcale. Cieszymy się z nowej czytelniczki. :)
      NIE, Angie nie jest w ciąży, miśku. :D
      Czekamy w takim razie na Twój blog. Podeślij proszę link, gdy już go założysz. :)

      Usuń