wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 65

Rozdział 65.

Następnego dnia jak co dzień obudziłam się w pokoju narzeczonego. Jego już nie było. Zerknęłam na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Wstałam więc szybko z łóżka i ubrałam się. Przygotowana, zeszłam na dół. Na sofie siedziała Brunhilda i czytała jakąś pożółkłą książkę. Na okładce widniał ledwie widoczny napis "Zarżnięta kura: opowieści niesamowite, Horacio Quiroga". Najciszej jak umiałam zakradłam się do kuchni. Siedział tam German . 
- Cześć, mój ulubiony mężczyzno! - zawołałam wesoło.
- Witaj, Angie. Dzisiaj przyjeżdżają dzieci - poinformował mnie, soląc kawę. 
Następnie wziął łyk powstałej mieszaniny i nie zwróciwszy uwagi na smak, dalej przyglądał się misce z owocami. 
- Wszystko w porządku? 
- Rozmawiałem z babcią. Wiem, dlaczego cię nie lubi - popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- A dlaczego?
Bez słowa podał mi poszarzały zeszyt. Napis na pierwszej stronie głosił, iż jest pamiętnik Brunhildy. Z pewnym wahaniem wzięłam go do ręki i zaczęłam czytać. 


25 lipiec, 1944 roku 
On wyjeżdża. Wyjeżdża na front. Dostał dziś mundur. Nie wygląda w nim jak Eladio, którego kocham. Nie wygląda jak wrażliwy nauczyciel muzyki. Wygląda jak twardy, bezlitosny żołnierz, który nie zawaha się przed przelaniem czyjejś krwi. Czy ci mężczyźni, którzy są naszymi "przeciwnikami", są źli? Oni też mają rodziny, dzieci... Nie chcę nawet myśleć czy przez Eladio ktoś zostanie wdową. Przy życiu trzyma mnie ino nadzieja na jego powrót.

29 lipca, 1944 roku 
Minęły dwa dni od jego wyjazdu, a ja czuję jakbym nie widziała go od lat. Cały czas mam przed oczami jego jasne włosy, które ukrył pod wojskowym hełmem. Cały czas myślę o jego smukłych dłoniach pianisty, którymi machał do nas, gdy się żegnał. A co jeśli... Nie, on wróci. Na pewno. Mama kazał mi upiec ciasto, bowiem wkrótce mają nas odwiedzić goście. Nie wiem jak w takiej sytuacji można się zajadać przysmakami. Ale obowiązek to obowiązek. 

Łza spłynęła mi po twarzy. Dalsze kilka kartek było wyrwanych. 

15 września, 1944 roku
Nie wierzę. Dostałam dziś depeszę. Jest w niewoli. Chciałam jechać, pomóc Czerwonemu Krzyżowi, ale matka twierdzi, że muszę zostać tu.  

29 września 1944 roku.
Umieram z tęsknoty. Przed oczami wciąż mam jego twarz. Cały czas wydaje mi się jakbym słyszała melodyjne dźwięki fortepianu i jego męski głos... Żadnych wieści.

11 października 1944 roku
Uciekł. Wiedziałam, że mu się uda. Odzyskałam nadzieję. Jutro wraca na front, aby stanąć w bitwie o Salta Fé. Strasznie się o niego boje. Nie mam siły, aby żyć. Jednak wciąż mam  promyk nadziei, że jeszcze zobaczę go żywego.

Następna kartka była dziwnie wymięta. Jakby skropiona dawno wyschłymi już łzami.

19 października 1944 roku
Wciąż w to nie wierzę. Odszedł. Nasze oddziały odniosły zwycięstwo. Ale jakie to ma znaczenie, jeżeli On poległ. Zginął... Nigdy nie usłyszę już jego głosu ani dźwięków fortepianu, wydostających się z pod jego wyćwiczonych palców. Jego życie było ceną za niepodległość...

I kolejne ślady po wyrwanych kartkach... A moje oczy robiły się coraz bardziej mokre.

30 grudnia 1944 roku
To już dziś. Za kilka godzin mam stanąć przed ołtarzem z Jérôme  Jednak moje serce dopóki bije, bije dla Niego. Dla żołnierza odwagi, siły... który oddał życie na polu bitwy. Który poległ za nas, za ojczyznę i nadzieję na lepsze jutro. (...) Pogoda nie mogła być bardziej ponura.

4 stycznia 1945 roku
Jestem już po ślubie z Jérôme. Nie mogę powiedzieć, że go kocham, bo bym skłamała. Ale ufam mu. Zapewnia mi stabilność... Wczoraj poinformowano mnie o wynikach sekcji zwłok Eladio. Miał przy sobie jedynie stary skórzany portfel, wyświechtany zegarek, a w wewnętrznej kieszeni munduru zdjęcie jakiejś kobiety, z dedykacją dla "najukochańszego narzeczonego". A więc mnie zdradzał. Mimo to nie potrafię wyrzucić go z serca, które przez niego tak mocno krwawi...

Minęłam kilkadziesiąt kartek. Aż natrafiłam na wpis sprzed kilku dni.

15 grudnia 2013 roku
I znów ona. Po raz kolejny będę musiała ją znosić. Nic nie boli bardziej niż jej widok. W dodatku gra na fortepianie. I śpiewa. To tak boli. Jest do niego tak podobna. Wszystkie wspomnienia wracają, gdy ją widzę. Nie może się dowiedzieć...


Zamarłam. Przeczytawszy pierwszą linijkę podejrzewałam o kim mowa. Jednak teraz nie było wątpliwości. A więc przypominałam Brunhildzie Eladio... A więc i ona kiedyś kochała. Też żyła nadzieją, nieustannymi złudzeniami. A więc i ją życie podle ukarało... chociaż może całkiem niesprawiedliwie. Nie zasłużyła na to. Nikt na to nie zasługuje. Nawet ona. Nie mogłam uwierzyć, było mi żal Brunhildy. 
Delikatnie odłożyłam pożółkły, rozpadający się pamiętnik Brunhildy. Spojrzałam na narzeczonego, a moje oczy po prostu się zeszkliły. German podszedł do mnie. Usłyszałam jak bierze głęboki oddech. Bałam się, że usłyszy jak głośno wali mi serce.
- Angie - wyszeptał, a ja natychmiast zadrżałam. - Nie powinienem ci tego dawać, ale uznałem, że powinnaś wiedzieć. 
Delikatnie pogłaskał mnie po mokrym od łez policzku i podał mi chusteczkę. Wysuszyłam oczy i pozwoliłam mu się przytulić. Potrzebowałam tego. Powoli zaczęłam się uspokajać. 
- On... Ona... Ja... Eladio... - nie udało mi się ułożyć zdania. Podjęłam jeszcze jedną próbę. - Ona myśli, że ja Cię oszukam jak on ją. Tylko dlatego, że jesteśmy pod jakimiś względami podobni. 
- Babcia nie wie, że jesteś inna - szepnął mi do ucha. - A teraz chodźmy do salonu, bo lada moment mają wpaść maluchy. 
Uśmiechnęłam się i niezgrabnie wyswobodziłam z jego objęć. 

O dwunastej drzwi otworzyły się. Stała w nich Olga i dwaj chłopcy. Jeden miał gładko zaczesane włosy, okulary i białą koszulę. Spoglądał na nas nieśmiało. Drugi miał burzę kręconych włosów, czarny t-shirt i aparat na zębach. Jego spojrzenie było nonszalanckie i...bezczelne. 
- Dzień dobry. Pan Castillo i panna Saramego, jak sądzę? Miło mi państwa poznać. Oboje jesteśmy wdzięczni, że możemy spędzić tu święta - przywitał się okularnik i szturchnął brata dając mu znak, by zrobił to samo. 
- Cześć, jestem Javier. A ten kujon to Miguel - mruknął niechętnie. Jego brat poczerwieniał. 
- To bliźniacy. Obaj mają osiem lat. Pójdę teraz zanieść ich rzeczy, a oni tu grzecznie poczekają - powiedziała Olga obrzucając ich ostrzegawczym spojrzeniem. 
Usiedliśmy na sofie, uświadamiając sobie, że zostaliśmy sami z dziećmi. Lekko zaskoczyło mnie, że bliźniakami mogą być dzieci tak zupełnie do siebie niepodobne, przynajmniej pod względem charakteru...
                                                                                          
Co teraz? Poradzą sobie? 
Jak się podobało? Brunia i jej przeszłość, bliźniaki...
Jakiś dołujący ten rozdział, ale wszędzie tak dołująco, to u nas też, a jak. :)
Siempre con usedes. ♥
J & B

22 komentarze:

  1. cudowny <3
    pamiętnik Bruni o.O
    swietnie napisane, wzruszające
    ciekawa jestem tych bliźniaków nieźle się zapowiadają :D
    całusy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Brunia :3 Blizniaki ? ;____; Yay, ale ich opisalas xd Czekam na nexxxxt :3

    OdpowiedzUsuń
  3. super teraz wiemy co nieco o bruni i dlaczego się tak zachowuje

    z niecierpliwością czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. super <33
    biedna Bruhlinda ;(
    czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ♥
      Traumatyczną przeszłość miała kobitka. Co ta wojna robi z ludźmi. :D

      Usuń
  5. Nie spodziewałam się tego. eh, To rzeczywiście ma powód żeby nienawidzić Angie. Jej narzeczony był bardzo podobny. Mam nadzieję, że jednak zrozumie że Angie taka nie jest. Czekam niecierpliwie na kolejny. Dzisiejszy oczywiście super. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czemu ale czytając te kartki z pamiętnika Bruni miałam wrażenie, że ta kobieta z którą Eladio ją zdradzał to Matka, lub babka Angie i to dlatego jest do niego taka podobna :O
    Wiem...mam bujną wyobraźnie... ale takie miałam odczucie
    Czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Rzeczywiście, masz bujną wyobraźnię. :D Na to nie wpadłyśmy. ^^

      Usuń
  7. Tak i tak nie jest mi jej żal....Hyhy...Super.♥ Czekam na następne

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach zaskakujące to... Znaczy hmmm. Szkoda mi trochę teraz Bruni.
    Bliźniaki? Oj Germangnie zobaczymy czy nadajecie się na rodziców hahaha. ^^
    Czekam na next. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Bliźniaki wprowadzą trochę zamętu, to prawda. :D

      Usuń
  9. Aż mi się szkoda Bruni zrobiło :CCC
    Rozdział jak zwykle świetny i mam nadzieję że następny pojawi się trochę szybciej ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg.
    Na początku myślałam, że tamten gościu zdradził brunię z matką angie :P
    I myślalam że on okaże się ojcem angie ;P
    A potem takie aa ufff
    Ale rozdział świetny czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Brunia :{ Heheszki Germangie-nianki xD Zapowiada sie ciekawie. Rozdzial swietny :-) Kiedy mozna si spodziewac nastepnego? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Hm... myślę, że już niedługo. Z tym, że jutro wyjeżdżam do Warszawy i cały dzień mnie nie będzie...

      Usuń
  12. Gratulacje!!!!!!!!!
    Zapraszam do mnie http://violetta-superdziewczyna.blogspot.com/
    P.s Masz super bloga!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń