- ...Będzie pani miała prawdopodobnie niewielką bliznę. Proszę się jednak nie martwić, raczej nie będzie widoczna - lekarz uśmiechnął się.
Podziękowaliśmy mu i wróciliśmy do domu. Violetta już na nas czekała.
- Gdzieście się podziewali? Mam nowiny... Angie, co ci się stało? - zapytała na wstępie.
Opowiedziałam jej całą historię.
- Dobrze, że nic ci nie jest. A właśnie! Rozdałam już zaproszenia, impreza za trzy dni. I dostaliśmy list - wyrzuciła z siebie dziewczyna jednym tchem, wyjmując z torby kopertę.
German otworzył list i zaczął go czytać na głos:
Drogi Germanie i kochana Valencio!
Jestem niezmiernie zadowolona z naszego ostatniego spotkania.
Dotarły też do mnie interesujące wieści.
Podobno uroczy pan Ramallo się ożenił!
Możecie mi wyjaśnić, dlaczego nie zostałam zaproszona?
Mam nadzieję, iż naprawicie swój błąd i znów mnie do siebie zaprosicie.
Oczywiście liczę, że pozbyliście się już tej jędzy, Angie.
Ja w jej wieku byłam wspaniałą, delikatną osobą,
a nie niezgrabną szafą w łachmanach.
Ale cóż, zawsze znajdzie się taka imbécile.
Pamiętajcie, iż przyjadę na dłużej tylko,
gdy jej nie będzie.
Pozdrów tego konia i szczura, Valentinko.
Bises,
Brunhilda Mégère.
PS. Odwiedźcie mnie kiedyś w moim rodzinnym Bordeaux.
- Przynajmniej jej nazwisko pasuje do charakteru. - mruknęłam.
- Angie, nie opuszczaj nas! Bo inaczej przyjedzie na dłużej! - zawołała dramatycznie Violetta.

- Mogę ja to zrobić? - zapytała Viola mrugając do mnie.
Mój narzeczony popatrzył na nią podejrzliwie, ale się zgodził. Wtem zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- To jaaa! Olga! Dzwonimy żeby panią pozdrowić! I resztę też! Proszę przekazać, że jest fantastycznie! - uśmiechnęłam się słysząc głos świeżo upieczonej małżonki. Przy okazji głos ten usłyszeli pozostali domownicy i pewnie pół dzielnicy.
- Świetnie! U nas też wszystko w porządku... - dotknęłam zabandażowanej głowy. - ...No, prawie.
- Nie radzicie sobie beze mnie, co? Trudno! Został mi jeszcze tydzień wypoczynku i nie zamierzam wracać. A wie pani, że zamierzamy się za... Dobrze, Ramku!... Cóż, ja zamierzam się zapisać na kurs garncarski?! To papa, lecę się poopalać! - Olga rozłączyła się. A ja z westchnieniem ulgi pozwoliłam uchu odpocząć od jej okrzyków.
- Angie, może zamówimy pizzę na kolację? - zaproponował German.
"Ciekawe czy mojemu narzeczonemu nie chce się gotować, czy jeść moich...dań." - pomyślałam.
"Ciekawe czy mojemu narzeczonemu nie chce się gotować, czy jeść moich...dań." - pomyślałam.
- Jasne, wy wybierzcie - wyszczerzyłam zęby i poszłam w stronę basenu.
Zatrzymałam się dopiero przy leżakach. Usadowiłam się na jednym z nich i zaczęłam się opalać. Leżałam i leżałam, ale raczej zbledłam niż się opaliłam. Niepocieszona wróciłam do domu, do którego właśnie dostarczono pizzę. A raczej 3 duże pizze. Zaczęliśmy jeść, nieustannie się wygłupiając.
- A na kiedy ustaliliście datę ślubu? - zaskoczona pytaniem Violi, zakrztusiłam się kawałkiem pizzy z kurczakiem.
Na ratunek przybył mi German. Zaczął mnie poklepywać po plecach, a rozbawiona siostrzenica patrzała na nas jak na kreskówkę.
- No wiecie, mieszkacie razem, sypiacie razem, więc tak wyczekuję... - ciągnęła.
Na te słowa poczerwieniałam, nieustannie się krztusząc. Gdy w końcu udało mi się odzyskać dech, spojrzałam na nią spode łba.
.- Nie zaplanowaliśmy jeszcze daty. A sypiamy ze sobą w ścisłym znaczeniu tego słowa... to jest śpimy w tym samym miejscu o tym samym czasie... nie... - moja niespójna wypowiedź jeszcze bardziej rozbawiła dziewczynę.
- Bardzo zabawne! - Zawołał mój towarzysz i poszedł z Violettą po aparat, który został na górze, bo chcieli koniecznie zrobić pamiątkowe zdjęcia.
Zostałam sama. Nagle ciszę przerwał odgłos otwierania drzwi dobiegający z kuchni. Ale przecież je zamknęłam... Przez głowę przebiegły mi tysiące myśli. Jeżeli to włamywacz... Już raz granie odważnej źle się skończyło... Postanowiłam jednak wziąć miotłę i sprawdzić kto to. Stąpając najciszej jak umiałam podeszłam do kuchni. W ciemności dostrzegłam postać w czarnej, dresowej bluzie. Nie wahając się ani sekundy, zaczęłam okładać istotę moją "bronią".
- Angie, przestań! - Ten głos był znajomy. Włamywaczem był...
- Leon, strasznie przepraszam! Ale kto to widział zakradać się tak... Wzięłam cię za złodzieja! - Pomogłam chłopakowi wstać.
- Violetta zostawiła komórkę w studiu, a drzwi były niedomknięte. Ubrałem bluzę z kapturem, bo trochę wieje, a ostatnio miałem chore uszy! - Tłumaczył się młodzieniec wycierając krew, która płynęła obficie z jego nosa.
W tym momencie doszli do nas domownicy.
- Leon, co się stało? Angie... Dlaczego trzymasz złamaną miotłę? - Violetta patrzała na nas jak na... cóż, jak na psychopatów.
- Przyniósł ci telefon, a ja wzięłam go za włamywacza i trochę... poobijałam go. - Wymamrotałam zawstydzona.
- Angie, już raz dziś poskramiałaś złoczyńcę! Mało ci jednej rany? - Zawołał pan domu, roześmiany i zły jednocześnie.
Leon spojrzał na mnie i dostrzegł bandaż otaczający moją głowę niczym turban.
- Przyłóż chusteczkę do nosa, pochyl się i przyłóż lód do karku i czoła. - Zarządził German przypomniawszy sobie o poszkodowanym, wręczając mu niezbędne produkty. Po chwili chłopak usadowił się na krześle i z pomocą swojej dziewczyny wykonał polecenie mężczyzny. Ja tymczasem stałam z połamaną miotłą, która nie wiedzieć kiedy złamała się podczas ataku.
- To ja... Ekhm... Pozamiatam! - Wydusiłam z siebie i wyszłam z kuchni.
German wyszedł za mną, ale on śmiał się jak oszalały. Po chwili dołączyła do nas Viola. Popatrzała na mnie rozbawiona.
- Leon już poszedł. Ale na drugi raz nie bij go, bo ja chcę żywego chłopaka. - Powiedziała.
- Nie będę. To było niechcący. Znaczy celowo, ale nie wiedziałam, że to on. Przepraszam cię za to. To ja...dobranoc. - Wytłumaczyłam się i pobiegłam na górę. Przebrałam się szybko w piżamę i poszłam do sypialni Germana. Chciałam zaczekać na narzeczonego, ale zmorzył mnie sen.
Może być?
Koniecznie przetłumaczcie sobie nazwisko Brunhildy. Jest francuskie (tak dla odmiany :D).
- A na kiedy ustaliliście datę ślubu? - zaskoczona pytaniem Violi, zakrztusiłam się kawałkiem pizzy z kurczakiem.
Na ratunek przybył mi German. Zaczął mnie poklepywać po plecach, a rozbawiona siostrzenica patrzała na nas jak na kreskówkę.

Na te słowa poczerwieniałam, nieustannie się krztusząc. Gdy w końcu udało mi się odzyskać dech, spojrzałam na nią spode łba.
.- Nie zaplanowaliśmy jeszcze daty. A sypiamy ze sobą w ścisłym znaczeniu tego słowa... to jest śpimy w tym samym miejscu o tym samym czasie... nie... - moja niespójna wypowiedź jeszcze bardziej rozbawiła dziewczynę.
- Bardzo zabawne! - Zawołał mój towarzysz i poszedł z Violettą po aparat, który został na górze, bo chcieli koniecznie zrobić pamiątkowe zdjęcia.
Zostałam sama. Nagle ciszę przerwał odgłos otwierania drzwi dobiegający z kuchni. Ale przecież je zamknęłam... Przez głowę przebiegły mi tysiące myśli. Jeżeli to włamywacz... Już raz granie odważnej źle się skończyło... Postanowiłam jednak wziąć miotłę i sprawdzić kto to. Stąpając najciszej jak umiałam podeszłam do kuchni. W ciemności dostrzegłam postać w czarnej, dresowej bluzie. Nie wahając się ani sekundy, zaczęłam okładać istotę moją "bronią".
- Angie, przestań! - Ten głos był znajomy. Włamywaczem był...
- Leon, strasznie przepraszam! Ale kto to widział zakradać się tak... Wzięłam cię za złodzieja! - Pomogłam chłopakowi wstać.
- Violetta zostawiła komórkę w studiu, a drzwi były niedomknięte. Ubrałem bluzę z kapturem, bo trochę wieje, a ostatnio miałem chore uszy! - Tłumaczył się młodzieniec wycierając krew, która płynęła obficie z jego nosa.
W tym momencie doszli do nas domownicy.
- Leon, co się stało? Angie... Dlaczego trzymasz złamaną miotłę? - Violetta patrzała na nas jak na... cóż, jak na psychopatów.
- Przyniósł ci telefon, a ja wzięłam go za włamywacza i trochę... poobijałam go. - Wymamrotałam zawstydzona.
- Angie, już raz dziś poskramiałaś złoczyńcę! Mało ci jednej rany? - Zawołał pan domu, roześmiany i zły jednocześnie.
Leon spojrzał na mnie i dostrzegł bandaż otaczający moją głowę niczym turban.
- Przyłóż chusteczkę do nosa, pochyl się i przyłóż lód do karku i czoła. - Zarządził German przypomniawszy sobie o poszkodowanym, wręczając mu niezbędne produkty. Po chwili chłopak usadowił się na krześle i z pomocą swojej dziewczyny wykonał polecenie mężczyzny. Ja tymczasem stałam z połamaną miotłą, która nie wiedzieć kiedy złamała się podczas ataku.
- To ja... Ekhm... Pozamiatam! - Wydusiłam z siebie i wyszłam z kuchni.
German wyszedł za mną, ale on śmiał się jak oszalały. Po chwili dołączyła do nas Viola. Popatrzała na mnie rozbawiona.
- Leon już poszedł. Ale na drugi raz nie bij go, bo ja chcę żywego chłopaka. - Powiedziała.
- Nie będę. To było niechcący. Znaczy celowo, ale nie wiedziałam, że to on. Przepraszam cię za to. To ja...dobranoc. - Wytłumaczyłam się i pobiegłam na górę. Przebrałam się szybko w piżamę i poszłam do sypialni Germana. Chciałam zaczekać na narzeczonego, ale zmorzył mnie sen.
Może być?
Koniecznie przetłumaczcie sobie nazwisko Brunhildy. Jest francuskie (tak dla odmiany :D).
Chimeneas, mantequilla y bromas. ♥
J & B
J & B
Brunia wraca !! Oby... xD Angie zabójcza jest :) dobry rozdział czekam na next :3
OdpowiedzUsuńDzięki :D Angie jest zakamuflowanym ninja :D
Usuńsuper czekam na next
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńOsz,Ty,brak ciąży. :D No w sumie,można było się tego spodziewać. :)
OdpowiedzUsuńWidzę,że babunia powraca. x D Byłoby ciekawie. ;)
Czekam na kolejny rozdział! ; *
Kaa.
No koniecznie musi przyjechać! Kto nie lubi tej miłej, starszej pani? :D
UsuńNazwisko rzeczywiście pasuje.
OdpowiedzUsuńAngie-ekspertka w łamaniu nosów złodziejom i przystojniakom xD
Rozdział jak zawsze zacny,czekam tylko na kolejny!
Dzięki :D Angie jest wszechstronnym ekspertem :D
UsuńBrunhilda to nie jest nazwisko.. Więc czemu ja wpisuję imię i mam pretensję, że mi nic nie pokazuje.. Czytanie ze zrozumieniem się kłania..Bghrr.. Nazwisko ideal.
OdpowiedzUsuńAngie najlepsza, wiemy do kogo dzwonić w razie potrzeby - Angie i Fran mogą założyć niezłą spółkę.
Rozdział bardzo fajny. Czekam i zapraszam do siebie.
Ps. Właśnie.. Brak ciąży.
UsuńZa przeproszeniem, gdy przeczytałam, że może mieć bliznę, wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
Ja tu najczarniejsze scenariusze, typu. śmierć, operacja, dziecko.. A tu takie coś..
No ale wiadomo, blizna rzecz straszna.
Też się śmiałam, gdy czytałam komentarze. Wy tu tragedia, a ja takie byle co szykuję :D Dzięki, oczywiście wpadniemy :D
UsuńDrogi Człowieczku! Rozdział oczywiście jak zawsze zajebisty! Wielki powrót Bruni!!! Atak Brunhildy!!! Poskromić Brunhildę!!! Operacja Brunhilda - reaktywacja!!! ♥ Świetne. ^^ Z niecierpliwością czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Człowieczek.
Dzięki, człowieczku! Brunia musi do nich wpaść! Też czekam na nexta - dalej wierzę, że sam się napisze. Również pozdrawiam!
UsuńProszę Człowieczku! No to chyba jasne! Brunia jest najlepsza. :D Bez niej nie ma tego klimatu. XD Czekajmy razem!
UsuńCzekamy! Musi wpaść! I jak zawsze dać kilka wskazówek Angie! :D
UsuńNo oczywiście. :D Bez jej pomocy Angie by zginęła. ^^
UsuńA jakże by inaczej! Ona w jej wieku była damą! :D
UsuńWłaśnie! A nie jakąś trzydrzwiową szafą ubraną w zasłony!
UsuńI nie miała włosów jak miotła, tylko była istną Marylin Monroe :D
UsuńPrzeczytałam Marylin Manson. XDD I takie "WTF?!". Ona była istną boginię! Zresztą, nie bójmy się tego powiedzieć, ona nią jest!
UsuńMasz rację! Jej piękne szare swetry podkreślają oczy, a zmarszczki nadają Bruni uroku godnego hollywoodzkich gwiazd! Kimże jest Angie przy tym cudzie natury?
UsuńHahh, oj Angie, znowu pobiłaś kogoś? :D
OdpowiedzUsuńNo cóż, w ciemności nie wszystko dokładnie widać. : - )
Hmmmm, cóż widzę, że powróci ktoś, kto nie lubi Angeles...
Rozdział przefantastyczny, gratuluję 60 notki! < 3
Mam blog o Violettcie, ale szukam ciemniejszego tła, więc trzeba poczekać na I notkę.
Pozdrawiam i buziaczki :*
ooou, a nie podałam adresu.
Usuńviola-historia.blogspot.com
Dzięki! Chętnie wpadniemy! Już czekam na notkę! Biedny Leon, Angie go zmasakrowała :D
Usuńsuper rozdziały piszesz dopiero odkryłam ta stronkę i bardzo ta historyjka mi się spodobała całą noc nie spałam tylko to czytała nie wiem który ras to czytam
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Świetnie, że ci się podobało. Każdy czytelnik jest dla nas znaczący. Zapraszam na kolejny rozdział jutro :D
UsuńJak zawsze extra! ♥
OdpowiedzUsuńBabcia Brunia powraca? Będzie się działo hahaha! Jej nazwisko mówi samo za siebie. :3
Angie jest niczym ninja hahaha! XD
Gratuluję już 60 rozdziału. :-)
Czekam na następny. ^^
Dzięki! Możliwe, że powraca. W końcu mogę trochę podokuczać Angie :D
Usuńgenialny <333
OdpowiedzUsuńAngie, nie ładnie bić miotłą ;)
czekam na next ;***
zostałaś nominowana do Libster Blog na moim blogu
tomas-y-viola.blogspot.com
Dzięki, a co do Libster Blog to raczej nie weźmiemy udziału,a przynajmniej dopóki Julka nie wróci. Ale dziękujemy za nominację.
UsuńZostałyście nominowane do "Liebster Blog"! Gratuluję! Więcej szczegółów u mnie w notce. :-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy, ale nie weźmiemy udziału. Przynajmniej na razie
UsuńUwielbiam ten rozdział, sama nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńOho! Brunia znowu w akcji!? Tak, poproszę♥
Zapraszam do siebie, bo macie ode mnie nominację ;-)
Dziękujemy, a co do nominacji to jesteśmy wdzięczne, lecz nie weźmiemy raczej udziału
UsuńZostałaś nonimowana do Versatile Blog na moim blogu.
OdpowiedzUsuńhttp://historiaviolettycastillo.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Lebster Blog na moim blogu <3 !
OdpowiedzUsuńGratuluję ;*
Więcej u mnie :3 ------>angiesaramego.blogspot.com
UWAGA! ZA WSZYSTKIE NOMINACJE BARDZO DZIĘKUJEMY, ALE RACZEJ NIE WEŹMIEMY UDZIAŁU. CHYBA, ŻE PO POWROCIE JULKI.
OdpowiedzUsuńHaha ty wciąż piszesz że nie weźmiecie udział a coraz więcej ludzi wam daje nominacje nie no szacun ^-^ xD
UsuńMam wrażenie, że właśnie dlatego nominują. Jak jeszcze ktoś to napiszę, to wymięknę :D
Usuń