środa, 31 lipca 2013

Rozdział 52

Rozdział 52.

Szłam wzdłuż urwiska w strugach deszczu. Fale uderzały w skały. Nagle dostrzegłam znajomą twarz pomiędzy bałwanami morskimi. Chciałam zawołać Germana, ale ktoś mi przeszkodził. Poczułam ból. Stałam w kałuży krwi, płynącej obwicie z mojego uda. Przez rozerwane mięśnie widziałam biel własnej kości. Upadłam. Chwyciłam zakrwawiony nóż i bezskutecznie próbowałam trafić przeciwnika. Obejrzałam się. Ktoś zwisał z gałęzi pobliskiego drzewa. W świetle pioruna dostrzegłam twarz Pabla. Nagle coś ugodziło mnie w brzuch. Ból mnie oślepiał. Wytężyłam wzrok i dostrzegłam nóż wbity we mnie aż po rękojeść. Usłyszałam krzyk. Należał do Violetty. Zaczęłam iść w stronę źródła krzyku. W blasku księżyca wyłaniającego się zza chmur ujrzałam wykrzywioną twarz Brunhildy. Rozległ się śmiech i przez moje ciało przebiegła fala bólu. Upadłam na coś twardego. Na... kości. Krzyknęłam. Z cienia wyłaniała się znajoma sylwetka. Śmiech należał do...


- Raczyłaby by pani już wstać! Wije się pani i drze, a ja potrzebuję spokoju! Mam już przecież swoje 87! A ja, sześćdziesiąt lat temu, o tej porze pracowałam, a nie spałam!

Jeszcze zanim otworzyłam oczy wiedziałam, kto mnie obudził. Niechętnie uniosłam powieki i zobaczyłam przed sobą twarz Brunhildy. Wpatrywała się we mnie z odrazą.
- Przepraszam, miałam koszmar... - zaczęłam.
- To pewnie początek zaburzeń psychicznych - prychnęła kobieta i wyszła. 
Westchnęłam i spojrzałam na zegarek. Była siódma, ale nie miałam pojęcia czy rano, czy wieczorem. Zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali. Zegarek elektryczny wskazywał poranek. 
"Może ten babsztyl przyjechał tylko na weekend" - pomyślałam. 
Usłyszałam kroki na schodach - dom się budził. 

Godzinę później jedliśmy śniadanie w ciszy. Rzucałam Germanowi błagalne spojrzenie, ale udawał, że nie widzi. Prawie nie tknęłam jedzenia, przypominając sobie słowa starszej pani. 

- Nie chcę nikogo komentować, ale ta twoja narzeczona... - wdech, wydech. Poczułam jak czerwienieję. - ...Jest prawie tak okropna jak ta María. Mam nadzieję, że przynajmniej nie wyję... Choć jest taką samą niezdarą... I jest tak samo tępa...
Ogarnęła mnie wściekłość. Mogła obrażać mnie, ale moją zmarłą siostrę... German dalej nie reagował, ale znacznie pobladł. To była przesada. Bez słowa wstałam i pobiegłam do sypialni. Tam padłam na łóżko i dałam upust emocjom. Łzy płynęły, a ja leżałam jak sparaliżowana. Po chwili ktoś zapukał do moich drzwi. Do pokoju wpadła równie wściekła jak ja, Violetta.
- Mam jej dość! Powinnam ją kochać, ale ona... kiedy tak mówiła o mamie.... 
- Spokojnie, Violu. Ja też za nią nie przepadam, ale to twoja prababcia. Musimy być wyrozumiałe, w końcu ma 87 lat - powiedziałam, naśladując wyniosły ton kobiety. 
Dziewczyna roześmiała się i mnie przytuliła. 
- Kiedyś będzie musiała wyjechać. A to jakieś pocieszenie - parsknęła siostrzenica.
- Masz rację. Może zadzwonisz do Camili? W piątek wyglądała na chorą. 
- Dobrze, to ja lecę! - zawołała i wybiegła. 
Zostałam sama. Z pewnym trudem podźwignęłam się z łóżka i podeszłam do lustra stojącego w drugim końcu pokoju. Stanęłam przed nim i zaczęłam przyglądać się osobie, którą zobaczyłam w gładkiej tafli. Patrzył na mnie blady manekin przyodziany w moje ciemne jeansy i różową bluzkę na ramiączka. Wstrząsnęłam włosy i zaczęłam przeczesywać je dłonią. Czy naprawdę wyglądają jak rózgi miotły? Następnie przyglądałam się mojej sylwetce. Nigdy nie byłam gruba, ale... czyżbym przybrała na wadze? Nie... Po policzku spłynęła mi łza. Wyglądam przecież tak, jak zawsze. 
- Czy naprawdę jestem aż tak brzydka? - to zdanie wypowiedziałam na głos załamującym się szeptem. Przygryzłam wargę, przymknęłam oczy i łykałam bezustannie płynące łzy.
- Dla mnie jesteś najpiękniejsza na świecie - usłyszałam w uchu znajomy szept, a następnie poczułam na moim mokrym policzku ciepłe wargi Germana.
Uniosłam powieki i popatrzyłam jeszcze raz w lustro. Teraz stał za mną mój narzeczony, z dłońmi na mojej talii. Posmutniał na widok moich zapłakanych oczu. Odwróciłam się i patrzyłam na niego przez chwilę aż w końcu opadłam na niego dotykając policzkiem jego torsu. Poczułam jak jego dłonie obejmują moje plecy. Przytuliłam się do niego, a on delikatnie mnie objął. Mój szloch powoli ustawał.
- Angie, tak mi przykro. Nigdy nie chciałem, abyś cierpiała z jej powodu. Nie przejmuj się tym, co mówi - szeptał. - Po za tym dziś wieczorem wraca do Kopenhagi. 
Ucieszyłam się w duchu. To znaczy, że czeka mnie jeszcze tylko kilkanaście godzin z irytującą staruszką.
Odwróciłam się z powrotem do lustra i otarłam zapłakane oczy. Nagle poczułam ciepłe usta Germana na mojej szyi. Przez moje ciało przeszedł delikatny dreszcz. Uczucie towarzyszące jego dotykowi było takie... przyjemne. Zwróciłam twarz przodem do niego i położyłam dłonie na szyi narzeczonego. Powoli przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moje wargi. 
"Yo se que puedo confiar en mí, quien soy ahora ya descubrí..."
Nieśmiałe spotkanie naszych ust stopniowo przeradzało się w coraz bardziej namiętny pocałunek. Czułam ciepło bijące od jego ciała, rozgrzany oddech. Odpłynęłam. Odpłynęłam w dal. W tej chwili wiatr lekko unosił mnie w powietrze, tuż nad powierzchnią wód spienionego oceanu... Nie chciałam, aby cokolwiek skradło nam tę wyjątkową, upojną wspólną chwilę. A jednak... To się stało. Do pokoju weszła Brunhilda. Uniosłam powieki. Spostrzegłam, że siedzę na moim biurku. Przede mną stał zakłopotany German. Miał wypieki na twarzy, a kilka guzików jego koszuli zostało odpiętych. Skorygował to szybko, ja zaś zsunęłam się z biurka i odwróciliśmy się w stronę kobiety, która penetrowała nas jadowitym spojrzeniem
- No, no, Germuś - zwróciła się do mojego narzeczonego. - Prawdziwy facet z Ciebie. A Ty - te słowa kierowała do mnie. Wdech, wydech... - Ładnie to się tak się łajdaczyć?! Romansować z kim popadnie na oczach ludzi. Kto by to widział! Ja sześćdziesiąt lat temu byłam prawdziwą damą, ale Tobie jak widać do tego daleko - prychnęła i opuściła mój pokój.
Byłam zdenerwowana. Na twarzy wciąż czułam palące rumieńce. Było mi trochę wstyd, że Brunhilda przyłapała nas w takiej sytuacji, a z drugiej strony ogarniała mnie wściekłość na myśl o jej słowach. Ta kobieta miała mnie po prostu za nic. Ale powstrzymałam się od odwarknięcia jej, od komentarzy. Postanowiłam, że nie dam się sprowokować i jakoś wytrzymam te kilkanaście godzin. Myśl, że po dzisiejszym dniu mogę już nigdy jej nie zobaczyć podtrzymywała mnie na duchu.
Wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Obudził on moją świadomość. Dostrzegłam, German że coś do mnie mówi. O dziwo dotarły do mnie jego słowa.
- Nie przejmuj się nią. Chodź, zdaje się, że Violetta wróciła - mężczyzna pociągnął mnie za rękę i razem opuściliśmy mój pokój. W salonie stała siostrzenica z Francescą i Camilą. Dziewczyny przywitały się z nami. Niestety rozmowę przerwała nasza domowa zmora - Brunhilda.
- Kim one są, Valentino? - zapytała.
- To moje przyjaciółki, Fra... 
- Widzę! Ta w czarnych włosach wygląda jak szczur, a ta w paskudnej koszuli, jak koń. Skąd je wytrzasnęłaś? Z zoo? - spojrzałam na Camilę, której wybuchowy charakter znał nawet German. Była czerwona, a dłonie miała zaciśnięte w pięści, ale milczała. - O, koń się zdenerwował. Pewnie jesteś jedną z tych, które biorą narkotyki, co?
- Jak pani śmie?! Przyszłam w odwiedziny do Violetty i nie pozwolę się obrażać żadnej babie, choćby była nawet królową! - wrzasnęła Cami i wybiegła z domu. Córka Germana pobiegła za nią. 
- Przepraszam za nią, proszę pana, ale... - Francesca również wyszła, a my zostaliśmy sami z tym potworem w ludzkiej postaci. 
- To nieodpowiednie towarzystwo dla Valentinki. Tak samo jak ty! - powiedziała Brunhilda wskazując na mnie chudym palcem i odwróciwszy się na pięcie, poszła do pokoju gościnnego, który przyszło jej zajmować. 
Po całym zajściu lekko się wystraszyliśmy, jednak uznaliśmy, że dziewczyny jakoś załatwią to między sobą. Ruszyliśmy na obiad, który głównie przez kąśliwe uwagi Brunhildy zjedliśmy w nerwowej atmosferze. Reszta dnia minęła leniwie, jak przystało na niedzielę. 
Po południu siedziałam w pokoju i czytałam powieść detektywistyczną. Nagle z dołu dotarły do mnie czyjeś krzyki. Wystawiłam głowę z pokoju, a następnie wyszłam na korytarz, oglądając rozgrywającą się na dole scenę. Z pokoju gościnnego wyszła właśnie babcia Germana, a za nim jej wnuk wlokący  czerwoną torbę. Bagaż nie wyglądał na duży, po za tym nie zauważyłam, aby kobieta w ciągu swojego pobytu u nas choć raz zmieniła ubrania. Zawsze tak samo; wyblakła szara tweedowa sukienka i staromodne buty. Na dodatek ta irytująca czuprynka z cienkich siwych włosów. I jeszcze te chude palce, którymi wskazywała na prawo i lewo, gdy wykonywała swoją specjalizacje - wydawała rozkazy wszystkim dookoła. Krótko mówiąc od stóp do głów diabeł wcielony. 
Prawiła właśnie kazanie Germanowi znudzonemu. Poczułam się w obowiązku, aby zejść na dół. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Mój narzeczony stał już w drzwiach z Brunhildą. Kobieta nie dawała jednak za wygraną i wciąż namiętnie rozprawiała. Podeszłam do nich, a za mną również Olga i Ramallo. Wszyscy staraliśmy się jak najkulturalniej pożegnać starszą panią, w nadziei, że nigdy już nie kopnie nas zaszczyt oglądania jej pomarszczonej twarzy diabła. 
- Germusiu, uważaj na siebie i na NIĄ - mówiła, jakby nie widziała, że stoję obok mojego narzeczonego. Starałam się tego nie okazywać, ale znów się we mnie zagotowało. Chyba zrobiłam się czerwona. - A Ty czego się gapisz? - ciągnęła patrząc na mnie, nie odpowiedziałam. - Proszę sobie nie żałować jedzenia, panno Olgo, jest panna taka chudziutka! Nie to co niektórzy - mówiąc to popatrzyła na mnie. - Proszę pozdrowić ode mnie małą Valentinkę! Do widzenia, panie Ramallku! Mówiłam panu, że jest pan przeuroczy? - spytała i znienacka cmoknęła w policzek asystenta pana domu, na co Olga wydała z siebie zduszony okrzyk. - Nie wiem, czy się jeszcze zobaczymy, mam tyle spraw w Kopenhadze! Żegnam was! - krzyknęła jeszcze wychodząc.
- Do nigdy nie zobaczenia - mruknęłam pod nosem. Zdaje się, że usłyszała to Olga, gdyż parsknęła śmiechem. Jej złość znacznie opadła. Wciąż zakłopotany Ramallo zniknął gdzieś, a gospodyni tylko westchnęła i pomknęła do kuchni. 
Zostałam sama z narzeczonym. German nachylił się nade mną i szepnął mi do ucha:
- Wiesz, teraz Brunhilda już nam nie przeszkodzi... - wsłuchując się w te słowa poczułam jak wargi mężczyzny delikatnie muskają moją szyję. 
Uśmiechnęłam się do niego i zarzuciłam mu ręce na kark, a on objął mnie w talii. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, nasze usta dzieliły centymetry, czułam jego oddech, serce biło mi mocno, jakby chciało opuścić swoje dotychczasowe miejsce. Bałam się, że German to usłyszy, sama nie wiem dlaczego, drżałam. Teraz brakowało już tylko kilku milimetrów, aby nasze usta połączyły się w geście pocałunku...
I wtedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni i spojrzeliśmy w stronę wejścia do domu. Tak, przedpokój nie był najlepszym miejscem na okazywanie uczuć. Cóż, nasza romantyczna chwila zburzona. Do domu weszła podenerwowana Violetta. Zgubiła gdzieś swoje koleżanki. Nie trudno było się domyślić, czemu nie wróciły tu wraz z moją siostrzenicą.
- Nie znoszę jej! Jak ona mogła tak odnieść się do Cami? Przecież to moja przyjaciółka! Ona nie miała prawa! Ech, chciałabym, żeby jak najszybciej się stąd wyniosła! - wykrzykiwała Violetta.
- Nie martw się, Violu. Mam dobrą wiadomość. Pozbyliśmy się jej stąd kilka minut temu. Myślę, że nie będę za nią tęsknić i nieprędko znów ją zaprosimy - uśmiechnęłam się. 
Radość siostrzenicy była nie do opisania, zresztą nie tylko jej. Pojawili się pozostali. 
- Pójdę zrobić kolację! A potem tort! - wrzasnęła Olga i pobiegła do kuchni.
- A ja ci pomogę! - zawołał ochoczo Ramallo i popędził za nią 
- Zadzwonię do Camili i Francesci! Mogę je zaprosić na noc? Urządzimy sobie babski wieczór! - Viola spojrzała na nas prosząco.
- Tak, zaproś je... - German jako jedyny pozostał spokojny.
- Dzięki, dzięki! - krzyknęła dziewczyna i po chwili i jej już nie było.

Pół godziny później siedzieliśmy przy stole. Oprócz domowników zjawiły się także przyjaciółki Violetty.

Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Największe wrażenie zrobił tort Olgi. Namalowała na nim lukrem Brunhildę lecącą na miotle. 
- Angie, Olgo, dołączycie do naszego babskiego wieczoru? - zapytała nagle córka pana domu.
- Ja chętnie! - pisnęła gosposia.
- No może... Mogę przyjść jeśli chcecie... - powiedziałam powoli. Odpowiedziały mi zapewnienia, że koniecznie muszę się zjawić.
Po posiłku poszłyśmy do pokoju Violetty. Zabawę zaczęłyśmy od przygotowania Olgi na ślub. Umalowałyśmy ją (niestety nieco nieudolnie) i zaczęłyśmy szukać dla niej stroju. Wybór padł na miętową sukienkę Violi. Po kilku próbach zapięcia zamka, poddałyśmy się. 
- Może ubierzmy Olgę w sukienkę taty?  - wpadła na pomysł siostrzenica. 
Spojrzałyśmy na nią zdumione. Po chwili parsknęłyśmy śmiechem.
- O co chodzi? Tata ma chyba podobny rozmiar... 
- Tak, ale Twój tata raczej nie nosi sukienek! - wykrztusiła w końcu Francesca. 
- Aaa! Chodziło mi o koszulę! - krzyknęła właścicielka pokoju, chichocząc.
Gdy w końcu się uspokoiłyśmy, ktoś zapukał do drzwi. 
- Cześć dziewczyny! Jak wyglądam? - German naśladował damski głos. 
Wszedł do pokoju. Ubrany był w moją czerwoną sukienkę, a usta pomalował różową szminką Olgi. Wyglądał przekomicznie.
- Co... ty... ubrałeś... German? - Wydusiłam między napadami śmiechu. 
- Sukienkę. A w ogóle to jestem Geremia. Mogę dołączyć? - zapytał tym samym tonem. 
Nawet przyjaciółki Violi, które starały się powstrzymać, nie wytrzymały. Śmiałyśmy się jak głupie do masła. 
- To jak, pozwolicie mi dołączyć? - spytał szeroko się uśmiechając.
- Nie ma mowy! - krzyknęłyśmy, próbując wypchnąć mojego narzeczonego z pokoju. Nie było to takie proste, gdyż stawiał opór. W końcu Olga połaskotała go fustrzastym szalikiem Violetty i udało się wypchnąć go z pomieszczenia. Niestety za drzwiami znalazłam również ja.
- German, odbiło Ci? - spytałam nie przestając się śmiać.
- Nie - wyszczerzył zęby w moją stronę. - Czyli rozumiem, że nie mam co liczyć na babski wieczór? A dostanę przynajmniej buziaka?
Zbliżyłam się do niego i zaczekałam aż przymknie oczy. Gdy to zrobił dmuchnęłam mu w twarz i zaśmiałam się.
- Nie całuję się z dziewczynami! - krzyknęłam do niego i znikłam w pokoju siostrzenicy.
Reszta wieczoru minęła miło i zabawnie. Dziewczyny zajęły się moimi paznokciami, których czerwony kolor został zastąpiony barwami tęczy. Na nieszczęście moje włosy splecione zostały w dwa kucyki. Mimo iż wyglądałam co najmniej idiotycznie uśmiechnęłam się do dziewczyn i zajęłam ich włosami. 
_____________________________________
Jak się podobało? :)
Pozbyłyśmy się Brunhlidy. :D
Germi w sukience, Olga i Angie na babskim wieczorze z nastolatkami. ^^
Saludos cordiales. ♥
J & B
PS. Niepotrzebnie Julka was wystraszyła. Wcale nie było tak przerażająco :D
No nie, wcaale. :)
PS2. Podobał się koszmar? Chcecie ich więcej? :D

26 komentarzy:

  1. Brunhilda odeszła! Ogłaszam dziś, dniem narodowym!
    Super rozdział. German w kiecce xD.. Dławi się leżąc na zimnych kafelkach.
    Boskie! Co do koszmarów.. Brrrr.. Mogą być :P Fajne są :D
    No a ja chcem tylko, żeby w końcu pojawił się Pablito.. Ale nie jako morderca.. O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Cieszymy się, że rozdział przypadł Ci do gustu. :)
      Pablo pojawi się już niedługo, bodajże w 54.
      Przecież on nie był żadnym mordercą. o.O

      Usuń
  2. super <33
    Bruhnia odeszła ;dd zaciesz *_*
    koszmary tak mogą być ;P
    rozdział oczywiście genialny jak zawsze
    buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Yeah odeszła !!!!! HURA !!
    German w sukience hahaha i jeszcze test Angie nie całuje się z dziewczynami ! :) Ubaw po same pachy !!!
    Nie chcę więcej koszmarów !!! Są smutne i złe !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Geremia mnie rozwaliła!:D
    Świetny rozdział.:)
    Ale niegdy więcej koszmarów!Ta krew..Brr..Nienawidze krwi.. -.-
    Mogę mieć jedną uwagę?Nie obrazicie się?Chodzi mi o zdanie "Śmiały się,jak głupie do masła..". A nie jak do sera?Wiem,że to szczegół nieistotny,ale jakoś tak mi się rzuciło w oczy.
    Przepraszam,jeśli Was uraziłam. : (
    Tak,czy tak,rozdział genialny!:)

    Kaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Może i masz racje z tym serem, nie wiem, o to musisz spytać B. ;)
      Nie mamy powodu, aby obrażać się o taką głupotę. :))

      Usuń
    2. To dobrze.Ulżyło mi. :)

      Kaa.

      Usuń
  5. Już myślałam, że gdy German tam wejdzie Francesca powie:
    - Jednak nie miałam racji, twój tata nosi sukienki
    :D świetny rozdział nie mogę przestać chichotać :D
    Czekam na nexta zapraszam do mnie :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Hahaha, w sumie mogła tak powiedzieć. :D
      Cieszymy się, że rozdział wywołał u Ciebie pozytywne emocje. :)

      Usuń
  6. Koszmar byl...muahahahaha. Czytalam koncowke i s,ialam sie jak opetana xD.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział przecudowny! :-)
    Nie ma tej wiedźmy Brunhildy ufff. Jak ona mogła się tak odnosić do Angie?
    Babski wieczór był przekomiczny! Geremia hahaha. ^^
    Koszmar na początku rozdziału... Ach świetny! On dodaje takiego dreszczyku, przerażenia...

    ~Ans

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahah końcówka najlepsza :DD Wyobrażam sobie Germana w sukience i makijażu... Koszmar był dość straszny, ale jak czytam to nie mam takich emocji :/ A poza tym super rozdział ! Czekam na next

    Nefii

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahahahahahahaha xD Germia xD Leżę i nie wstaję xD Bye Bye Bruniu :D Koszmar <3 Kocham Was za to <3 Ale myślałam, że zostanie dłużej i np. przyjdzie do nich Pablo a ta Brunia zaś powie coś Angie albo np. Leon z Violą i co by było :D Weźcie ją przywróćcie ;)) Czekam na kolejne cudeńko <3
    Buziaki ;*

    Dream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja to się bałam, że przyjdzie do Violetty Leon i go będzie bezczelnie obrażać. Albo będzie do niego mówić "Leosiu!"!!!! !! !!!!!! ! !Q! Blee... ale zgadzam się, Brunhilda jest ciekawą postacią. Ale wredną. Ach, Brunia na miotle... hm... na miotle może być sobą! AH! :)
      Ja też niecierpliwię się na cudo!
      Saludos, SIBUNA, Vielet <3

      Usuń
    2. Dziękujemy. ♥
      Co do Brunhildy mamy w planach jeszcze pojawienie się jej w niedalekiej przyszłości. ;)
      Tak, z początku Brunia miała obrażać Leona, ale zostało to zmienione na Camilę i Fran. :)

      Usuń
  10. Genialny rozdział niemoge się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie! Straszny! AAAA!! :)
    To o szczurze i koniu to jeszcze nawet śmieszne, ale o tym, że Cami bierze narkotyki?! To mnie wzburzyło! Jaka bezczelna! I niby dama!
    Jestem Germia :) Wyobrażam sobie jak trzepotał rzęsami. :D LOL
    Szkoda tylko, że nie było Pabla. To znaczy nie było takiego nie powieszonego. :C Uu... jakie straszne wspomnienie.
    Zapraszam do mnie: violetta-nowy-etap.blogspot.com
    Jesteście boskie, buziaki!
    Saludos, SIBUNA, Vielet <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Ostrzegałyśmy, aby osoby ze słabym sercem ominęły tekst pisany kursywą. :D Przeczytałaś na własną odpowiedzialność. Nie zapłacimy za Twojego psychologa jeżeli będą dręczyły Cię nocne koszmary, muahaha. ^^
      A tak na serio, właśnie obrażanie Angie było celem Bruni. :)
      Również całujemy. :*

      Usuń
  12. Rozdział przegenialny. Jeden z najlepszych. Koszmar brrr straszny, choociaż jak mówiłam ja lubię się bać. :D Geremia hahaha śmiałam się z tego jak głupek. Piszecie super. Do jutrzejszego rozdziału. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Bombowy rozdział. "Koszmarny" wątek z krwią był super . Moim zdaniem powinnyście częściej go dodawać

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahaha mimo iż przeczytałam ten rozdział już chyba 1641041214854184521515 raz(mówię serio!) nadal nie mogę przestać się uśmiechać! Co do Brunhildy to może będzie tak, że na początku chciała podpuszczać Angie, a jak zobaczy, że ta nie daje się wyprowadzić z równowagi doceni ją i polubi (może nawet przeprosi)? Nie wiem skąd ten pomysł, wybaczcie.
    Czekam na jutrzejszy next♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. ♥
      Cieszymy się, że rozdział zyskał taką sympatię.
      Też na początku miałam taką koncepcję, jednak myślę, że nienawiść jest ciekawsza. :D Zresztą pożyjemy zobaczymy. :)

      Usuń
  15. Super rozdział !
    Cudowny !
    Koszmary są pięknie pisane, mimo że nie lubię takich rzeczy, przypadły mi do gustu ! ♥
    Niecierpliwie czekam do 10:00 ! :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział !!! <3 !! Hahahahhaha sukienka poprostu mnie rozwaliła :D
    Wiecie , może nie piszcie już koszmarów <3 nie pasuje do Angie ^^ <3 !
    Świetnie się bawiłam xD
    mam pomysł a gdgyby tak Angie zaszła w ciąże :D <3
    oczywiście liczę na delikatny opis ich stosunku ^^ xD !

    OdpowiedzUsuń
  17. 48 year-old Data Coordiator Danielle Mapston, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like Downhill and Urban exploration. Took a trip to Laurisilva of Madeira and drives a Bugatti Type 57S Atalante. kliknij po wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń